Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Danuta: Niemożliwe stało się możliwe! :)

Witam wszystkich 🙂 Jestem w trakcie odmawiania drugiej nowenny i stwierdzam że jest to odpowiedni czas na podzielenie się z Wami cudem którego doświadczyłam.

Może zacznę od tego że jestem studentką na pierwszym roku. Letnia sesja nie poszła mi zbyt dobrze na 3 egzaminy w pierwszym terminie zdałam tylko jeden z chemii do którego mieliśmy odpowiedzi bo to był test. Ćwiczenia z matmy mieliśmy z profesorem który oceniał kolokwia jak chciał tzn. za błąd obliczeniowy osobie którą lubił dał 8pkt a której nie lubił tylko 4. Niestety nie byłam jego ulubienicą więc ciężko było mi w ogóle uzyskać zaliczenie z ćwiczeń żeby przystąpić do egzaminu. No ale udało się i przystąpiłam do egzaminu dopiero w drugim terminie którego niestety też nie udało mi się zaliczyć a wydawało mi się że napisałam wszystko, wspomnę że koleżanka która raczej orłem nie była ale za to w bardzo dobrych stosunkach z naszym profesorem po wyjściu z sali stwierdziła że na pewno nie zdała. Okazało się że to ona zaliczyła a ja nie. No ale cóż kto profesorowi zabroni, z tym nie da się walczyć. Stwierdziłam że zacisnę zęby i dam z siebie wszystko we wrześniu. Z fizyką to miałam większe problemy. Prowadzący był bardzo wymagający i mimo moich wysiłków i starań nie udało mi się również zaliczyć ćwiczeń. Niestety fizykę w liceum miałam tylko przez rok i idąc na te studia miałam o niej zerowe pojęcie i musiałam wszystko nadrabiać. Pierwszego kolokwium zaliczeniowego nie zdałam a drugie było ostatniego sierpnia. Miesiąc przed zaliczeniem zaczęłam się uczyć wtedy też zaczęłam odmawiać nowennę o której to dowiedziałam się z Internetu ale to w innej intencji. Napisałam cały zeszyt 80 kartkowy z teorią a drugi 60 k z wszystkimi zadaniami z zajęć. Niestety tego wszystkiego było tak dużo, że pisać te dwa zeszyty skończyłam dwa dni przed zaliczeniówką. I uczyć się tych zadań zaczęłam dopiero dwa dni wcześniej. W dzień przed zaliczeniówką skończyłam jedną nowennę i zaczęłam od razu drugą w intencji pozdawania wszystkich egzaminów z sesji letniej. Z duszą na ramieniu poszłam na to kolokwium, bo niby tyle się uczyłam a wcale nie byłam pewna że to umiem. Z list które przerabialiśmy na zajęciach było tylko jedno zadanie na pięć a żeby zaliczyć trzeba było mieć 3 zadania zrobione. Wychodząc z Sali byłam trochę załamana bo czułam że to co napisałam mogło nie wystarczyć. Ale powierzyłam to wszystko Maryji i starałam się myśleć że wszystko będzie dobrze, musi być dobrze. Kiedy wróciłam do domu od razu włączyłam laptopa i sprawdziłam stronę z wynikami. Okazało się że nie zdałam. Ciężko mi opisać co wtedy czułam. Był to palący ból w piersi. W myślach miałam tylko „jakie to życie jest niesprawiedliwe że jednym się uda przez to wszystko prześlizgnąć a drudzy się tak starają i kończy się jak zwykle”. Do Maryi nie miałam wyrzutów, może tak właśnie miało być. Cała zalana łzami postanowiłam się jednak nie poddawać. Do egzaminu z fizyki zostały niecałe dwa tygodnie a ja postanowiłam napisać maila do naszego prowadzącego o jeszcze jedną szansę a oto jego treść: „Szanowny Panie doktorze,

Chciałam się dowiedzieć czy nie byłoby możliwości na jakieś indywidualne dopytywanie. Jest mi ciężko pogodzić się z 2 na semestr szczególnie dlatego że wiem ile wysiłku, czasu i starań w to włożyłam. Wierzę że umiem więcej niż to co pokazałam na dzisiejszym kolokwium. Byłabym bardzo wdzięczna o ostatnią szansę na wykazanie się.

„ odmówiłam nowennę i poszłam spać zapłakana i już trochę załamana. Stwierdziłam jednak że trudno skoro taka wola Boża to może nie są odpowiednie studia dla mnie. Jakie było moje zdziwienie kiedy sprawdziłam rano maila i otrzymałam wiadomość że nasz prowadzący ćwiczenia zgadza się na trzeci termin. Moja radość była wielka i czym prędzej zaczęłam uczyć się dalej. Dokładnie 7 września mieliśmy zaliczeniówkę którą udało mi się zdać, a 9 egzamin z matmy. Uczyłam się na niego wcześniej tylko troszkę ze względu na fizykę i zostały mi tak to niecałe dwa dni. Ale i to udało mi się zaliczyć na równą połowę pkt. A 12 fizyka zbliżała się wielkimi krokami. Materiału tzn teorii było bardzo dużo a na naukę nie całe trzy dni. W niedzielę jeszcze była u nas siostra z córką która za mną przepada(ma dwa latka 🙂 ) i strasznie była smutna kiedy do niej nie zeszłam. A że nie miałam sumienia jej tego zrobić więc pobawiłam się z nią też na chwilę. I w sumie to uczyłam się na to też dwa dni. Po egzaminie nie czułam nic bo starałam się dużo pisać ale nie wiedziałam czy to wystarczy. Okazało się że nie wystarczyło brakło mi bodajże 1 pkt i pani profesor stwierdziła że tych którym brakło 1 czy 2 pkt dodatkowo przepyta. Wczoraj zdałam fizykę i udało mi się wszystko pozaliczać. A to wszystko dzięki nowennie i Maryi, było tyle cudownych zbiegów okoliczności. Zawierzcie wszystko Maryi ona naprawdę będzie mieć was w swojej opiece i wszystko będzie dobrze. Z nią możecie dokonać niemożliwego! 🙂

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ela
Ela
21.09.16 08:29

Piekne I optymistyczne swiadectwo. Dziekuje

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x