Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

M: wierzę, że jeśli Bóg pomoże

Jakieś półtorej roku temu dowiedziałem się od przyjaciela o nowennie pompejańskiej. Szczerze mówiąc, czułem, że tego typu modlitwa dobrze by mi zrobiła

, mimo to jednak bałem się, że nie będę miał w sobie dość sił i silnej woli aby wytrwać te 54 dni. Wydawało mi się to na prawdę bardzo dużo i miałem spore wątpliwości co do tego jak bardzo skuteczna będzie modlitwa. Pierwszą nowennę odprawiłem w okresie wielkiego postu i wielkanocy w której prosiłem Maryję, o nawrócenie mojego starszego kolegi z gimnazjum, który w mojej opinii często dokuczał innym, wyśmiewał się ze słabszych i również, a może przede wszystkim był zgorszeniem dla całej szkoły przez publiczne popełnianie nieczystych uczynków. Zależało mi bardzo na tym, a żeby on się zmienił, miał skłonności do „liderowania” i dużo uczniów chciało go naśladować. Okres odmawiania tej nowenny do łatwych nie należał, jednak bardzo mi na tym zależało, żeby mój kolega stał się dobrym człowiekiem. Udało się. Odmówić nowennę. Kwestia jego nawrócenia nadal pozostaje otwarta bo póki co nic się nie zmieniło, ale przecież nie prosiłem o to, aby stało się to już, od razu, czy jak najwcześniej i wierzę, że w przyszłości dzięki tej nowennie dozna oświecenia od Ducha Świętego.

Kolejną nowennę rozpocząłem odprawiać w wakacje. Długo zastanawiałem się w jakiej intencji ją odprawiać. Być może zabrzmi to dziwnie, ale w trakcie odprawiania tej pierwszej nowenny czułem się zdecydowanie lepiej. W okresie jej odmawiania nie miałem problemu z zachowaniem czystości, co normalnie niejednokrotnie mnie przerastało. Trochę dziwne wydawało mi się to, że Bóg w jakiś szczególny sposób wysłuchuje moich próśb właśnie w tym czasie, mimo, że intencja nowenny jest oczywiście jedna i konkretna. Początkowo zastanawiałem się, czy odmówić ją w intencji własnej, o dar mądrości czy może w intencji chorego wujka. Wybór padł na drugą opcję. Postanowiłem wypraszać u Najświętszej Maryi Panny łaskę cudownego uzdrowienia dla wujka który już od trzech lat wzmagał się z ciężkim nowotworem. Jedyną nadzieją na uzdrowienie był cud, którego cała rodzina oczekiwała. Szczerze powiedziawszy to byłem wręcz pewien i do tej nowenny podszedłem wyjątkowo radośnie, że mój wujek zostanie uzdrowiony. mijały dni i tygodnie nowenna zbliżała się ku końcowi, podobnie jak i wakacje. Ja nie traciłem nadziei i wierzyłem w cud. Rozpoczął się już rok szkolny a do zakończenia nowenny zostały równo cztery dni. i Właśnie 50. dnia nowenny dowiedziałem się w szkole od cioci o śmierci wujka w szpitalu. Początkowo byłem zupełnie załamany. Przecież tak się starałem. Tyle czasu poświęciłem na modlitwę. Zastanawiałem się czy jest sens w ogóle kończyć tą nowennę, przecież zostały tylko cztery dni, ale miałem kompletną pustkę w głowie. Bo jak miałem się niby modlić o uzdrowienie człowieka, który już pożegnał się z tym światem? Nie potrafiłem znaleźć na to odpowiedzi. Po powrocie do domu pojechaliśmy razem z całą rodziną na mszę w jego intencji, która była zaplanowana dużo wcześniej, i miała być prośbą o uzdrowienie z choroby, a nie o wieczny odpoczynek w niebie. Później był oczywiście różaniec w intencji jego duszy, w drodze powrotnej postanowiłem, że jednak odmówię i dokończę tą nowennę, ale kładąc się na chwilę na łóżku po prostu zasnąłem ze zmęczenia. Na kolejnym różańcu podczas którego wszyscy pożegnaliśmy ciało zmarłego zacząłem płakać. Powodem był widok wujka, zmarłego zdecydowanie za wcześnie, a obok jego głowy obrazek Matki Bożej z Pompejów. Sam już nie wiedziałem co o tym myśleć. Wiedziałem, że on sam odmawiał nowennę i najprawdopodobniej prosił o uzdrowienie dla siebie. Najprawdopodobniej, ale nie na pewno. W jego intencji tą nowenną i nie tylko modliło się wielu ludzi. Dlaczego więc Bóg nie wysłuchał tych próśb, mimo obietnicy Maryi? Zastanawiałem się nad tym sporo czasu. Ostatecznie doznałem olśnienia. Przecież chory wiedział i to od dłuższego czasu, że jest nieuleczalnie chory, dlatego też mógł prosić Pana Boga przez ręce Maryi o życie w wiecznej szczęśliwości. I jestem niemalże przekonany, że to właśnie otrzymał. Że Bóg w swej nieskończonej mądrości i dobroci chciał oszczędzić mu wszelkich cierpień i smutków na tym świecie, które przecież i tak musiałyby go spotkać mimo ewentualnego cudownego uzdrowienia. Myślę, że zasłużył sobie na niebo całym swoim życiem i teraz raduje się tam razem z niedawno zmarłym moim dziadkiem, a jego tatą. Jedyną rzeczą której w tym kontekście żałuję jest to, że nie dokończyłem tej nowenny.

Kolejną nowennę rozpocząłem odmawiać we własnej intencji. Prosiłem Maryję o to abym był dobrym człowiekiem. Bardzo mi na tym zależało, zwłaszcza, że był to okres wielkiego postu, a ja pomimo młodego wieku chciałem się zmienić. Chciałem zmienić wszystko to co w moim życiu było złe, na lepsze. Z powodu licznych obowiązków związanych ze szkołą generalnie wydawało mi się że na nic nie będę miał czasu. Bałem się również, że nie zdążę odmówić tej nowenny. Bywało tak, że zaczynałem dopiero ok. 23.00 tak, żeby tylko zdążyć przed północą. Było tak przez pierwszy tydzień. I myślę, ze to był mego trudny tydzień. Uświadomił mi, jak bardzo sam jestem słaby i bezsilny. Prosiłem wtedy Boga o pomoc, o to abym wytrwał w tej modlitwie i się nie poddał. W tedy to właśnie przyszło rozwiązanie, zacząłem wstawać rano o w pół do szóstej, po to aby przed samym wyjściem do szkoły odmówić cały różaniec i do tego jeszcze Tajemnicę Szczęścia do której odmawiania również serdecznie zachęcam. W ten o to sposób udało mi się odmówić całą nowennę, mimo, że przyznaję nie raz było na prawdę bardzo ciężko. Zwłaszcza wtedy gdy siedziałem nad książkami do późnej nocy. Ale jednak Bóg dal mi dużo sił i łask w tym okresie za co jestem serdecznie wdzięczny. Czy otrzymałem to o co prosiłem? Nie mnie to oceniać. Jak każdy jestem tylko człowiekiem, ale czy tylko człowiekiem ? Jestem dzieckiem Bożym. Wszyscy jesteśmy Jego dziećmi. Upadamy i pewnie nie raz będziemy upadać, ale trzeba z tych upadków zawsze podnosić, wyciągać wnioski i starać się nie popełniać tych samych błędów. Ja jestem wdzięczny Bogu za to, ze mogłem Go prosić o to, aby być dobrym człowiekiem, to co mogę w tej chwili powiedzieć to to, że ta modlitwa na pewno mnie odmieniła. Dzięki niej zrozumiałem prawdziwe szczęście jakie mnie spotyka na co dzień i doświadczyłem tysiące łask od Boga. Oczywiście, że po jej odmówieniu, a nawet w trakcie upadałem i to niejednokrotnie i nie bezboleśnie. Jednak zawsze Bóg mnie podnosił z tego bagna i przypominał, że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych i że on sam wie najlepiej czego nam potrzeba. To Bóg sprawił, że przełamałem z nim tysiące barier, których sam nigdy bym nie pokonał. To On zmienił moje podejście do życia. Dzięki Niemu potrafię się cieszyć z małych rzeczy i patrzę na to ziemskie życie widząc perspektywę życia w wieczności w niebie.

Dlatego też i w te wakacje postanowiłem poprosić Pana Boga przez ręce Maryi o to, abym dobrze i właściwie rozeznał swoje życiowe powołanie. Tą nowennę już prawie skończyłem. Zbyt wcześnie mówić tu o jakiś znaczących zmianach, ale wierzę, że jeśli Bóg pomoże mi właściwie rozeznać życiowe powołanie to będę mógł mu jeszcze lepiej służyć. Bo jaki sens ma życie, gdy chce się z niego tylko korzystać i gdy nie myśli się o tym aby też dać coś z siebie. Ja z całego serca wierzę, że szczęśliwy będę tylko słuchając Bożej nauki i przestrzegając jego zasad. I że tylko z nim będę mógł spełniać swoje marzenia i budować lepszą przyszłość. Przyszłość budowaną na fundamencie Miłości. Miłości, którą jest sam Jezus Chrystus. Gorąco zachęcam wszystkich do odmawiania nowenny pompejańskiej w nadziei i cierpliwości, naprawdę warto 🙂

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
11 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ewa
Ewa
26.06.17 21:17

Przepiękne, mądre i dojrzałe świadectwo – u tak młodego człowieka to szczególnie cenne. Jeśli możesz, napisz jak żyjesz, jakich wyborów dokonujesz. Modlę się za Ciebie….

Dana
Dana
01.09.16 18:20

Wspaniale swiadectwo !!!
Dziekuje

aa
aa
27.08.16 17:57

Pięknie. Jesteś wzorem dla rówieśników . A może zostaniesz ….księdzem?

Małgorzata
Małgorzata
27.08.16 22:26
Reply to  aa

Taką myśl mam i ja 🙂

Docik
Docik
27.08.16 14:33

Piękne świadectwo, czytałam je z zaciekawieniem. Poprzez Nowennę bezinteresownie pomagasz nieść krzyż tym którzy upadają i tracą siły. Nie ustawaj w tej pięknej modlitwie. Pozdrawiam Cię!

Beata
Beata
26.08.16 23:51

Masz piękne serce. Dziękuję za świadectwo. Niech ci Pan Jezus błogosławi

moim zdaniem
moim zdaniem
26.08.16 23:12

jesteś wielki młody czlowieku…

Aneta
Aneta
26.08.16 23:10

Bóg jest Wielki a Ty wspaniałym młodym człowiekiem ❤

Katarzyna
Katarzyna
26.08.16 22:53

Czytałam z zaciekawieniem i myślę sobie,że doświadczasz wielu łask,ponieważ 1)jako młody człowiek jesteś uwrażliwiony na krzywdy innych,w swoim otoczeniu,2) posiadasz zdolność pisania(lekkie pióro),używając poprawnej polszczyzny,bez błędów ortograficznych, 3)skupiasz się na Bogu,ofiarując modlitwy,bardzo trudne do pogodzenia z życiem nastolatka.Na pewno są też inne łaski i życzę Ci ich więcej! Daj się prowadzić Jezusowi,a na pewno będziesz szczęśliwy,nawet przy ludzkich niedociągnięciach 🙂 z Bogiem

Aga
Aga
26.08.16 19:50

Piękne świadectwo! Chwała Panu!

Natalia
Natalia
26.08.16 19:42

Piękne, niezwykle dojrzałe świadectwo, czytałam z zapartym tchem! Dziękuję! 🙂

11
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x