Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Magdalena: Kolejne świadectwo Nowenny Pompejańskiej.

Szczęść Boże, nadszedł czas na złożenie przeze mnie kolejnego świadectwa Nowenny Pompejańskiej. Nowennę skończyłam kilka dni temu, modliłam się w intencji uzdrowienia mojego sumienia.

Trudno mi się wypowiedzieć, czy moja intencja została wysłuchana, myślę że okaże się to za jakiś czas, niemniej pragnę gorąco podziękować Panu Jezusowi i Matce Bożej za wszystkie łaski, które otrzymałam, myślę, że wśród nich jest też to, iż mogłam uczestniczyć w trzydniowych rekolekcjach z ojcem Bashoborą oraz to że po wielu trudach z Bożą pomocą udało mi się zaliczyć przedmiot, który sprawiał mi wiele trudności, wylałam wiele łez w smutku, że się nie nadaję i że mi się nie uda. Często też w rozmowie z moją mamą o tym mówiłam, że to będzie cud Boży, gdy zdam. I dla mnie to jest mały cud, że zdałam ten przedmiot, jeszcze dwa podobne przede mną. Zerwałam też toksyczną znajomość z osobą, która podawała się za moją przyjaciółkę, wcześniej pomogła mi gdy byłam w potrzebie, ale z czasem okazało się, jaka jest naprawdę, ta znajomość stała się dla mnie toksyczna, kosztowała mnie również wiele nerwów. Dziś, po zerwaniu z nią kontaktu jestem spokojniejsza. Dziękuję Ci, Boże, że jesteś, byłeś i będziesz zawsze ze mną!

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Asia
Asia
18.07.16 16:50

Też byłam w takiej „relacji”. Niby bliska osoba a jal się dowiedziała o mojej chorobie to najpierw mnie wysmiala potem uznala za niepelnosprawna a na koniec znajomosci przy znajomych nazwala wiesniaczka i powiedziala że jestem „popierniczona” . Oczywiscie nigdy za to nie przeprosila. Nigdy przez nikogo nie mialam takich nerwow, stresow i lęków. Cieszę się że wyszlam z tego, wreszcie mogę odetchnąć pełną piersią. Codziennie dziękuję też Bogu za moich prawdziwych przyjaciół którzy nie pozwolili mi być samej w trudnych momentach, wyciągali mnie z domu i zawsze mialam do kogo zadzwonić. CHWAŁA PANU.

Magdalena
Magdalena
17.07.16 15:03

Pani Martyno, tak, to taki sam rodzaj znajomości. Również jej ulegałam, dużo rzeczy było pod jej dyktando, a później i tak miażdżyła poczucie mojej wartości, że niby się do czegoś nie nadawałam.

Martyna
Martyna
17.07.16 07:57

Coś o tym wiem, jesli chodzi o przyjaźń. Tak samo miałam taką koleżankę, niby serdeczna, pomogła mi również w potrzebie, ale ta znajomość mnie męczyła, odetchnęłam z ulgą, kiedy zerwałyśmy kontakty. Ulegałam jej często, i to mnie męczyło.

3
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x