Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

MBM: To nie jest koncert życzeń

Szczęść Boże! O Nowennie usłyszałam od mamy ponad 3 lata temu. Oczywiście przez pierwsze miesiące byłam przekonana, że to nie dla mnie, że nie dam rady, że to przesada.

Niestety, coraz trudniej było z pogodzeniem powrotu do pracy po urodzeniu dziecka z domowymi obowiązkami, córka od ukończenia roku była w żłobku, w pracy i u mnie i u męża sytuacja niezbyt napawająca optymizmem, sytuacja finansowa – z każdym miesiącem coraz gorsza. Ja cały czas byłam przekonana, że Nowenna nie jest dla mnie. Córka skończyła 2 lata i coraz bardziej dokazywała, mnie puszczały nerwy. W końcu podjęłam wyzwanie. Pierwsza Nowenna była w intencji córki. Długo zeszło – od listopada 2014 do stycznia 2016. Niestety, bywało, że zawiodłam nawet w 40 czy 44 dniu Nowenny i zwykle brakowało 1-2 dziesiątek. Następnego dnia rozpoczynałam od początku i tak ponad rok. W końcu udało się.

Wierzę, że Matka Boża otoczyła swym płaszczem moje dziecko i że pokieruje mnie bym podejmowała właściwe decyzje, dobre dla mojego dziecka. Z pewnością otrzymałam łaskę większego spokoju i łagodności w podejściu do dziecka.

Drugą Nowennę odmówiłam w intencji mojej mamy, prosząc przede wszystkim o zdrowie oraz byśmy mogli jeszcze długie lata cieszyć się jej dobrą kondycją fizyczną, psychiczną i duchową.

W tym samym czasie moja mama odmawiała Nowennę byśmy z mężem doczekali się kolejnego potomstwa. Od ponad 2 lat staraliśmy się o kolejne dziecko. Z uwagi na moje problemy medyczne wiedzieliśmy, że będą problemy z zajściem w ciążę, jak i z jej utrzymaniem. Ja nie miałam siły modlić się o dziecko, bałam się kolejnego poronienia, kolejnej straty. W duchu byłam ogromnie wdzięczna, że mama podjęła się tej modlitwy w naszej intencji. Dwa miesiące po zakończeniu przez mamę Nowenny okazało się, że jestem w ciąży. Oczywiście ciąża zagrożona, niemal cały czas leżałam. Od razu chwyciłam za różaniec prosząc o zdrowie dla maleństwa i szczęśliwe donoszenie ciąży. Niestety, przy kolejnym usg dowiedzieliśmy się, że serduszko przestało bić.

Stało się to, czego tak bardzo bałam się, a jednak nadzwyczaj spokojnie polecam to wszystko Panu Bogu i Jego woli. On prowadzi nas najlepszą drogą, choć dla nas niezrozumiałą. Z Jego łaski nie załamałam się i nie chcę zrezygnować z Nowenny Pompejańskiej, pamiętając, że to nie jest koncert życzeń.

Oprócz utraty kolejnego dziecka, nadal jest ciężko w pracy, dużo spraw w domu, sytuacja finansowa bardzo trudna i owszem, przychodzą chwile zwątpienia i „zdenerwowania” na Pana Boga, kilka razy wręcz „wygarnięcia Jemu”, a po niedługim czasie okazuje się, że jest inne rozwiązanie. Tak jest u mnie i w sprawach prywatnych i tych służbowych, zawodowych.

Coś jest w tym powiedzeniu, że Pan Bóg przychodzi 15 minut za późno i zawsze zdąży. Ciągle uczę się ufać całkowicie.

Z Panem Bogiem!

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Luciano
Luciano
24.06.16 08:47

Nie poddawaj się !!! Bądź silna, i nigdy nie wątp w Miłosierdzie Pana. Ciężko jest czasem przyjąć Wolę Bożą, ten Krzyż który On nam daje. Ale ten Krzyż to nasze zbawienie i życie wieczne. Pamiętaj o tym zawsze. Dużo cierpisz, ale na pewno nie na darmo. Jezus Chrystus cierpi razem z tobą ! Uwierz mi On lepiej wie co dla nas jest dobre, a co nie. I kiedyś nadejdzie ten wysyp łask które zaleją Twoje życie. Bądź tego pewna. Bóg z tobą.

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x