Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Magdalena: Zaufać jeszcz raz

Nie czuję się szczęśliwa. Po raz kolejny przechodzę stan depresyjny. I mimo tego niesamowicie cieszę się z jednej rzeczy… Z tego, że mogę wierzyć. Wiara daje mi nadzieję, że każdy mój błąd może zostać obrócony w dobro. Wystarczy tylko oddać go w dobre ręce.

Ponad roku temu podjęłam swoje pierwsze pompejańskie wyzwanie. Od tego czasu udało mi się ukończyć trzy nowenny. Każdą z nich odmówiłam w podobnych intencjach. Dotyczyły one mojej relacji z byłym chłopakiem, z którym rozstałam się w bardzo napiętej atmosferze – bez wzajemnego szacunku i zrozumienia. Wiele się przez ten czas wydarzyło – zarówno dobrych, jak i złych rzeczy. Przed Bożym Narodzeniem dostałam upragnioną gwiazdkę z nieba. Marek wrócił do mojego życia i na nowo wytworzyła się między nami zażyłość. Po jakimś czasie doszło do kłótni, wskutek której kontakt ponownie się urwał, tym razem tylko na kilka tygodni. Zaczęliśmy jeszcze raz. Mimo że była to tylko przyjacielska relacja, liczyłam na więcej. Kiedy mimochodem się z tym zdradziłam, on postanowił odejść. Wiem, że była to dla niego trudna decyzja. Przystałam na nią. Szczęściem w nieszczęściu było dla mnie to, że tym razem to rozstanie przebiega tak spokojnie, z klasą. Jednak po kilku dniach wydarzyło się coś bardzo przykrego, co ponownie zrodziło między nami wrogość. Nie udało mi się jej poskromić, dlatego znowu przypomniało mi się o Matce Bożej, tej z Pompejów… Bo kiedy jest dobrze, szybko się o Bożych sprawach zapomina. Za szybko.

I tak się zastanawiam, czy przez te trudne sytuacje Bóg nie próbuje czasem nam o sobie przypomnieć. I sprowadzić nas do pionu. Nie ważne, czy sami zawiniliśmy, czy stało się coś, na co nie mieliśmy wpływu… Może to właśnie jest ten moment, żeby zdać sobie sprawę z tego, że poza nami i naszym niedoskonałym życiem jest Ktoś jeszcze. Ktoś, komu warto zaufać.

Dziękuję Ci, Boże, że mi o tym przypomniałeś. Po raz kolejny.

Pewnie większość z nas rozpoczyna nowennę, kiedy zdaje sobie sprawę, że sami niewiele możemy. Też liczę teraz na pomoc Maryi. Jednak zaczęłam dostrzegać coś więcej. Ta modlitwa nie tylko daje nadzieję na rozwiązanie naszych problemów, ale również zbliża do Boga – Tego, którego często spychamy na bok, kiedy jest dobrze.

Bóg przez Swoją Matkę działa cuda. Bezustannie. Nie obawiajmy się spotkania z Maryją. Ona zawsze pomoże, choć nie zawsze obdarza nas swoją łaską w spektakularny sposób. Nawet to, że nie umiera w nas nadzieja, jest już ogromnym darem płynącym z tej modlitwy. Pamiętajmy o tym.

Zachęcam również do zapoznania się z moimi poprzednimi świadectwami. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę następujące tytuły: Psychologia Matki Bożej i Uśmiechnięta Matka Boża.

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x