Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ewa: Ona wie najlepiej gdzie i w czym potrzebujemy pomocy.

Jak wielu z nas długo zastanawiałam się nad rozpoczęciem nowenny. Wcześniej w ogóle o niej nie słyszałam i jakimś „dziwnym trafem” zaczęłam ciągle na nią wpadać.

Ale nawet wtedy nie myślałam o niej, jako o modlitwie, którą ja sama mogłabym odmawiać. Różaniec z różnych przyczyn był mi szczególnie odległy, w pewien sposób nawet „odpychający”. Jednak kiedy moje małżeńskie problemy nie mijały mimo wszelkich starań i modlitw postanowiłam zaryzykować. Z mężem jesteśmy niedługo po ślubie i już w okresie narzeczeńskim wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwy związek, ponieważ oboje mamy trudne charaktery i albo się mocno kochamy albo nienawidzimy (tak naprawdę kochamy się cały czas, ale podczas kłótni mało kto o tym myśli).

Mimo to zdecydowaliśmy, że będziemy z tym walczyć i poprzez małżeństwo kroczyć do świętości. Kiedy kolejna kłótnia zaczynając się od drobnostki przerodziła się w awanturę, w której mąż stracił nad sobą panowanie, wyładowując frustrację i agresję na różnych przedmiotach, a w tamtej sytuacji w pewien sposób również mnie wiedziałam, że dłużej tak nie dam rady. Chwyciłam za różaniec odmawiając go w intencji męża. Ale po kilku dniach, sama nie wiem kiedy, najwyraźniej pod natchnieniem Ducha Św. zmieniłam intencję z: „w intencji męża” na „w intencji naszego małżeństwa”.

Nie miałam żadnych trudności z jej odmawianiem. Pierwsze dni, wręcz przynosiły mi spokój, radość i wdzięczność Matce. Później strasznie ciężko było mi się skupić na rozważaniu różańca i jego tajemnic (przez to, że wszędzie mówiono, że różaniec musi być rozważaniem, zastanowieniem, skupieniem nad tajemnicami zawsze źle się czułam, kiedy nie potrafiłam skupić się na modlitwie odbiegając gdzieś myślami), ponieważ ciągle przychodziły do mnie jakieś myśli. Nie odrzucałam ich wierząc, że pochodzą od Maryi. I tak w spokoju, który przynosiła mi ta modlitwa widziałam też, że to nie tylko mój mąż potrzebuje zmiany, ale także ja. Zmiany w komunikacji, w postrzeganiu jego przesłanek i rzeczy, które chce mi pokazać. Nowennę skończyłam na początku kwietnia i chociaż nadal ciężko mi zaufać, że ostatecznie poradziliśmy sobie z problemem jego agresji w kłótni i mojego zamknięcia, które tę agresję powodowało widzę, że dzięki Matce dojrzewamy również w tej kwestii wzajemnej komunikacji i opracowania sposobu rozwiązywania konfliktu. Wierzę, że to dzięki Niej i jestem jej ogromnie wdzięczna za pomoc i opiekę.

Wierzę też w moc tej modlitwy i polecam ją dalej. Obecnie kończę część błagalną drugiej nowenny w intencji lepszej pracy (nie mogę zrezygnować z obecnej która mnie dołuje i nie daje szans rozwoju dopóki nie znajdę drugiej), aby mieć też bezpieczeństwo do powiększenia rodziny, którego mój mąż od dawna bardzo pragnie (ja oczywiście też). I chociaż na razie ciągle moja sytuacja zawodowa pozostaje bez zmian wierzę, że i tym razem Maryja nam pomoże.

Jeśli ktoś się zastanawia naprawdę warto. Dzień rozpoczęty i zakończony nowenną jest od razu lepszy 🙂

Z Panem Bogiem.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x