Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agnieszka: odzyskanie spokoju i szczerej miłości w małżeństwie

Treść świadectwa: W sierpniu 2015 roku musiałam wyjechać zawodowo na kilka dni za granicę, popołudnia miałam dla siebie i sama nie wiem jak trafiłam w internecie na informacje o Modlitwie Pompejańskiej. Chyba szukałam czegoś, co mogłoby uzdrowić moje małżeństwo. Czułam od dłuższego czasu, że z mężem niby kroczymy razem, ale jednak osobno, oddalając się od siebie. Oboje mamy pracę, nowy dom, wówczas plany na poczęcie dziecka (które ciągle się oddalały), czyli teoretycznie wszystko bardzo dobrze.

Jednak narastała we mnie frustracja, ponieważ nie czułam się już dla męża tą dawną kobietą. Pogłębiał to fakt, że od pewnego czasu mieliśmy poważne problemy intymne. Być może z tego powodu zaczęłam szukać uznania w oczach innych mężczyzn, ale chyba dzięki odgórnym działaniom nigdy nie doszło do niczego. Niedługo przed wspomnianym wyjazdem pokłóciliśmy się z mężem i rzucił we mnie jakimś przekleństwem, czego nigdy nie robił. To już dało mi wiele do myślenia – najwyższy czas coś z tym zrobić, albo doprowadzi nas na manowce.

I tak, za granicą, nie zastanawiając się długo, rozpoczęłam modlitwę. Świadectwo to piszę po ok. 8 miesiącach. Muszę zaznaczyć, że odmówiłam wówczas tylko część błagalną, na dziękczynną zabrakło mi sił. Ale to, jak wygląda moje życie od tamtego czasu utwierdza mnie, że Maryja i Bóg mimo wszystko zadziałali. Modliłam się w intencji mojego małżeństwa. Wyjechaliśmy na wczasy za granicę. Od tamtej pory jest dużo lepiej, w podejściu wzajemnym do siebie, duuużo więcej miłości, czułości. I teraz czuję taką prawdziwą miłość i oddanie dla męża. Ale najważniejsze dla mnie, że przestałam bezustannie rozmyślać o innych panach i starać się im przypodobać. Odczuwałam to jako prawdziwe udręczenie i zostało mi to prawie całkowicie odjęte!

Obecnie jestem w pierwszej ciąży, która przebiega bez komplikacji. Starania o nią nie były łatwe, pojawiały się nawet kłótnie, wszystko przez pewne problemy intymne. Miałam też wrażenie, że ciągle coś staje na drodze ku poczęciu: w miesiąc po rozpoczęciu Nowenny w rutynowym badaniu piersi stwierdzono „pewne zmiany”, co mnie zszokowało i z racji dodatkowych badań musieliśmy odłożyć na chwilkę nasze starania. Na szczęście był to fałszywy alarm. Potem wyjazdy męża z pracy, obłożna grypa – wszystko wtedy, kiedy były największe szanse poczęcia. Jednak udało się, tak naprawdę bez większych starań, za co także jestem bardzo wdzięczna.

Co jakiś czas nachodzą mnie myśli, że muszę „dokończyć” Nowennę, tj. odmówić część dziękczynną. Może nie wszyscy się z tym zgodzą i powiedzą, że powinnam zacząć od nowa. Coś mnie popycha jednak, by najpierw doprowadzić do końca właśnie tą. Zrobię wszystko, aby się udało.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Aurelia
Aurelia
16.04.16 18:38

Dziękuje za wspaniałe świadectwo waszej milosci, niech Maryja otoczy opieka cala Wasza rodzine, pozdrawiam serdecznie, chwala Panu! 🙂

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x