Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Iwona: uzdrowienie taty

Już od dłuższego czasu jestem gotowa by dać świadectwo i podzielić się radością, jakiej doświadczyłam dzięki Nowennie pompejańskiej. Pod koniec kwietnia ubiegłego roku dowiedziałam się o strasznej chorobie mojego taty. Przyjechała do mnie, co raczej rzadko się zdarza moja siostra. Z wynikami badań taty. Były niepokojące, ale jeszcze wtedy nie czytał ich żaden lekarz. Ustaliłyśmy, że szukamy lekarza, a rodzicom nic na razie nie mówimy. Wtedy to właśnie siostra coś wspomniała o Nowennie pompejańskiej. Byłam tak przerażona wizją cierpienia, które na nas spada, że chyba już następnego dnia zaczęłam odmawiać moją pierwszą nowennę. Potem potoczyło się wszystko bardzo szybko. Znalazłyśmy wspaniałego lekarza. Pojechałyśmy do niego same, poprosiłyśmy by delikatnie rozmawiałam z tatą. Wiedziałyśmy, że takiej diagnozy tata nie udźwignie. Rak jelita grubego. I tak przez cały czas jego choroby starałyśmy się go chronić.

Szybko udało się załatwić badania. W maju pierwsza chemia. I potem coraz gorzej. Tata, który miał energii więcej niż jego nastoletnie wnuki, słabł, czuł się coraz gorzej, chudł. I następna chemia i następna. Wizyty na pogotowiu, żeby się wzmocnić. Ukryte kartki wśród dokumentów, by lekarze nie mówili tacie wszystkiego, bo do tego jeszcze przerzuty na wątrobę. To jak bardzo tata się zmienił, stracił zainteresowanie swoją pasją, którą była dla niego praca, jak bywał nieprzyjemny to chciałabym zapomnieć. W czasie jego leczenia jeździłam na msze z modlitwami o uzdrowienie, prosiłam o wsparcie modlitewne moje dobre koleżanki. Modliła się mama, siostra i wiele, wiele osób. Po trzeciej chemii badania kontrolne i guz się trochę zmniejszył, ale coś pojawiło się na płucach i kolejne badania. Diagnoza : być może przerzuty. Trzeba powtórzyć badania. I telefon, że natychmiast na pogotowie bo to zator płucny. Dziwne bo taki bezobjawowy. Wtedy tata załamał się bardzo. Byłyśmy już zmęczone tymi złymi wiadomościami. Ale ja nie ustawałam, prosiłam i nadal się modliłam odmawiając kolejną nowennę. I niespodziewanie zmiana planów leczenia: w listopadzie szpital i operacja. To były dobre wiadomości, że już nie chemia. Teraz wydaje mi się, że wszystko potoczyło się bardzo szybko. Ale wtedy… z operacji lekarz bardzo zadowolony. Jednak na OIOM-ie tata został dłużej niż inni, bo za długo się krew sączyła. Jakoś tak niespodziewanie telefon od taty, że wypisują go ze szpitala. To było niesamowite, jego urodziny, mój przedostatni dzień czwartej nowenny. Gdy wracaliśmy do domu słońce świeciło. Cieszyłam się. Wiedziałam, że teraz będzie już tylko lepiej. Spotkaliśmy się wszyscy przy stole bo przecież tatuś wrócił ze szpitala, miał urodziny. Przy życzeniach się wzruszył, nasz twardy ojciec płakał przy nas nie pierwszy raz, ale tym razem z radości. Powoli , powoli wracał. Zaczął przybierać na wadze. Znowu kontrolny tomograf płuc. Wizyta u lekarza. I sms od siostry ” kontrola w maju , nie ma co leczyć. To dzięki twojej nowennie pompejańskiej”. Czy to nie jest piękne?! Odmawiam teraz szósty raz nowennę. Codziennie dziękuję Królowej Różańca świętego i innym świętym których prosiłam o wstawiennictwo. Od początku wiedziałam i obiecałam sobie, że to nie będzie jedna nowenna. Że będą ją odmawiać przez cały czas choroby mojego taty. Moje słowa nie oddają całego cierpienia i bólu mojego, mojej siostry i mamy. Obie kobiety okazały się bardzo silne. Siostra nigdy się nie rozkleiła, nie płakała. A mama dzielnie i cierpliwie trwała przy tacie. Dzisiaj cieszymy się z każdego kilograma, uśmiechu i żartu taty. Tak bardzo dziękuję za łaskę i za całe dobro które otrzymałam. Mam nadzieję, że najgorsze za nami.

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Liza
Liza
15.10.16 09:51

To swiadectwo juz bylo

Jagoda
Jagoda
15.10.16 09:25

Piekne swiadectwo.Wzruszyłm się
Dużo zdrowia

barbara
barbara
28.02.16 21:10

Chwala panu ! i Matce Bozej .Piekne swiadectwo.

Michał
Michał
23.02.16 21:28

Również dziękuję za te świadectwo, nawet nie wiesz jak bardzo mnie ono podbudowało. Jestem w bardzo podobnej sytuacji, z tym że choruje moja mama i ma pełną świadomość tego jak bardzo jest chora. Poza tym sytuacja jest identyczna – rak jelita grubego (co prawda już wycięty, jednak mama musiała mieć wyłonioną stomię), jak się okazało przerzuty do wątroby, a na ostatnim TK pojawiły się jakieś zmiany w płucach. Jutro mama idzie na trzecią dawkę chemii, wykańcza ją to, ale wszyscy dbamy o to by się nie poddała. Ja właśnie kończę część dziękczynną mojej pierwszej nowenny za mamę, ale za Twoim… Czytaj więcej »

karolina
karolina
23.02.16 09:26

🙂 Dziękuję za te świadectwo

5
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x