Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Leszek: To była walka o każde słowo modlitwy

Obiecałem Matce Najświętszej, że opowiem ludziom o Jej dobroci. Wybacz Matko, że tak długo zwlekałem…

Nowennę Pompejańską rozpocząłem 7 października 2014 r., w Święto Matki Boskiej Różańcowej. Prosiłem Matkę Bożą o uzdrowienie z dolegliwości ze strony serca. Chciałbym podzielić się z Wami kilkoma rzeczami, których doświadczyłem w czasie tej Nowenny, aby dodać otuchy tym, którzy mają trudności w modlitwie lub wątpliwości, czy w ogóle ma ona sens. Przede wszystkim Maryja czuwa nad nami. Mnie na początek obdarzyła pokojem ducha. Przez rok cierpiałem na depresję i to jest trudne do wyobrażenia, jaka to była ulga, kiedy to wreszcie odpuściło. Niesamowita rzecz wydarzyła się szóstego dnia Nowenny. Wracałem ze sklepu słabo oświetloną alejką. Młody człowiek z rozmachem cofał na niej samochód i najwyraźniej po prostu mnie nie widział. Lusterko samochodu niemalże musnęło mój rękaw. Nie wiem, jak to się stało, że nie zostałem potrącony… Matka Boża czuwała i dała wyraźny znak, że jest, że chroni mnie, by nic złego mnie nie spotkało. Potem modliłem się dalej, raz było łatwiej, czasem ciężej, ale nic szczególnego się nie działo.

Ale po czterdziestym dniu Nowenny zrobiło się naprawdę źle. Doświadczyłem, że szatan zrobi wszystko, żeby przeszkodzić mi w dokończeniu Nowenny. Przypuścił atak i było w nim wszystko: niemoc, rozpacz, bluźnierstwa, zniechęcenie. Wszystko we mnie mówiło: „Zostaw to, to nie ma sensu…”. To była walka o każde słowo modlitwy, a ja nie walczyłem jak antyczny heros. Uczciwiej będzie powiedzieć, że się przeczołgałem jak pluskwa. Zresztą ciężko to opisać słowami…

Dziś z perspektywy czasu wiem, że w tej walce musi czasem pójść krew. Św. Paweł walczył w ten sposób z grzechem, my musimy walczyć z poczuciem bezsensu, rozpaczą, które mogą nas ogarnąć w czasie Nowenny. Nie poddawać się na przekór wszystkiemu. Uderzyło mnie, jak Maryja musi być piękna, cudowna, wspaniała i niesamowita, i jak skuteczna musi być modlitwa różańcowa i jak bardzo diabeł się boi Maryi, skoro tak bardzo się stara, żebyśmy nie mogli jej dokończyć. I jak bardzo się stara, żeby naszą ufność szlag trafił. Piszę tu wprawdzie o moich doświadczeniach, ale to Ona jest tu główną bohaterką. Jak będzie ze zdrowiem – nie wiem, ale ten czas Nowenny, to był niesamowity czas. Działy się rzeczy cudowne i przyszły też ciężkie doświadczenia duchowe. Dziękuję Ci za wszystko, Matko Przenajświętsza. I ufam, że w ten czy inny sposób – będzie dobrze.

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Elżbieta
Elżbieta
19.01.16 21:53

Tak , rzeczywiście to świadectwo czyta się z wielką przyjemnością,jest inne niż wszystkie.Nie powielasz innych i faktycznie masz dar pisania.

Anka
Anka
19.01.16 21:28

Kochany Leszku
jak milo czyta sie Twoje swiadectwo. Masz Dar pisania… Trzymaj sie Maryji a Ona cie zaprowadzi gdzie ucho nie slyszalo ani oko nie widzialo …

Hubert z Borow
Hubert z Borow
19.01.16 18:59
3
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x