W czerwcu 2013 r. moje dziecko po zastrzyku podanym w nerw kulszowy najpierw przestało chodzić, a następnie przez kilka miesięcy mocno utykało. Po pół roku intensywnej, codziennej rehabilitacji, gdy zorientowałam się, że neurolog dziecięcy powoli tracił nadzieję na prawidłowe chodzenie mojego dziecka, sama zaczęłam tracić nadzieję. Wtedy znalazłam w Internecie nowennę pompejańską, która spowodowała, iż uwierzyłam, że cuda się zdarzają. Nie skończyłam nawet jej odmawiać, gdy moje dziecko zaczęło prawidłowo chodzić. Chwała za to Panu i Matce Najświętszej.
Cud dzięki Maryi i wytrwałej modlitwie mamy:)