Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Michał: Moje świadectwo

Szczęść Boże!

Odmówiłem dwie nowenny pompejańskie. Pierwszą odmówiłem w intencji rozwiązania mojej miłosnej sytuacji, natomiast drugą w intencji znalezienia dobrej pracy.

Zanim odmówiłem pierwszą nowennę, zastanawiałem się przez pół dnia, jak dokładnie sformułować intencję. Oczywiście nie miałem na myśli stworzenia formułki w stylu „magicznego zaklęcia” mającego zmusić Pana Boga do działania, choć myślę że czasami się tak zachowywałem. Podejrzewam, że wielu z nas podświadomie mogło ulec takiej pułapce myślowej, choć jak zaznaczam, zapewne zdarzało się to raczej w sposób nieumyślny. Ostatecznie zdecydowałem, iż moją intencja w jakiej się będę modlił będzie sprowadzała się to dania wyboru Bogu – „jeśli chcesz Panie, połącz mnie z tą kobietą, którą kocham. Jeśli nie jest dane nam być razem – proszę, zabierz ode mnie ten ból.”

Wcześniej, zanim podjąłem się odmawiania nowenny, przeczytałem wiele świadectw. Każde z nich jest wspaniałe, bo autentyczne. Ponadto, naprawdę podnosiły mnie na duchu w chwilach zwątpienia. Wielokrotnie odczuwałem znużenie długą modlitwą, olbrzymią niezdolność do skupienia się i refleksji, nie mogłem zmusić się do modlitwy. Z każdym dniem było coraz trudniej, musiałem wychodzić na zewnątrz, bo tylko jak szedłem szybkim krokiem byłem w stanie się modlić. I dziwnym trafem w czasie modlitwy coraz częściej dzwoniły telefony, nachodzili mnie znajomi i inne, nieprawdopodobne przypadki.

Były też chwile, gdy zło odstępowało – a wtedy odczuwałem błogi stan miłości Bożej. Tajemnice różańca świętego nabierały coraz głębszego sensu, a ja zaczynałem dostrzegać coraz więcej szczegółów w konkretnych zdarzeniach opisanych w Ewangelii. Nawet tylko patrząc w stronę Boga, zbliżamy się do Niego.

Zakończyłem nowennę 30 grudnia ubiegłego roku. I wtedy już przeczuwałem, że jeszcze kiedyś do tej modlitwy powrócę, bo całe jej piękno zawiera się w tej ciągłej walce z samym sobą i jednoczesnym odczuciu Bożej miłości. Nigdy nie zapomnę tych wspaniałych chwil, modlitwa dawała mi tak mocne poczucie faktu, że Bóg jest – i to jest z nami.

Najwyraźniej wolą Bożą było, abym nie pojednał się z kobietą, którą kochałem. Ale ból stopniowo zanikał. Dzisiaj, czasami dochodzę do wniosku, że ten związek prawdopodobnie nie miałby sensu, więc właśnie w ten sposób Bóg mnie uchronił być może od większego cierpienia, a jednocześnie przypomniał mi o moim życiu sakramentalnym, które było – w opłakanym stanie. Pojednałem się z Bogiem w sakramencie spowiedzi. Oczywiście, może dziwić to, iż ktoś kto do spowiedzi poszedł po kilkuletniej przerwie wiedział o nowennie pompejańskiej. Otóż, Bóg był zawsze obecny w moim życiu i to bardzo. Rzecz w tym, że jako skrupulant naprawdę ciężko mi się spowiadać. To zrozumieją tylko ci, którzy borykają się z tym samym problem i księża, którzy muszą wysłuchiwać urojeń skrupulantów (bo to są urojenia – klasyczna deformacja sumienia).

Drugą nowennę skończyłem w czerwcu bieżącego roku. Ponownie walczyłem z własnym zmęczeniem, starałem się unikać jak ognia sytuacji w których ktoś mógłby mi przeszkodzić w modlitwie (albo ją uniemożliwić). Co istotne, tym razem więź z Bogiem odczuwałem jeszcze silniejszą. Naprawdę trudno mi opisać ten stan radości, jest to coś niewiarygodnego i prawdziwie pięknego. Jako prawnik muszę bezbłędnie operować terminami i określeniami, bo każde słowo ma swoje konkretne znaczenie, ale nie jestem w stanie opisać, ani zrozumieć tych wszystkich pięknych chwil jakie odczułem podczas modlitwy. Małymi kroczkami starałem się być coraz lepszym człowiekiem.

Obecnie pracuję poniżej swoich kompetencji. Znacznie poniżej moich kompetencji. W zasadzie nie jako osoba zajmująca się prawem, co jest dla mnie szczególną bolączką. Naprawdę na tym mi zależy, ale nic się nie zmieniło do dzisiaj. Zupełnie tak, jakby wszystko sprzysięgło się przeciw mnie. Nie wiem, czego tak naprawdę Bóg ode mnie oczekuje. Próbowałem nawet nawiązać kontakt z organizacją udzielającą darmowych porad prawnych, bo chcę pomagać ludziom w potrzebie. Nadal staram się oczyszczać swoją duszę z grzechów i przede wszystkim unikać ich. Próbuję walczyć ze swoimi skrupułami, choć wiem, że to praca prawdopodobnie na lata i kto wie, czy nie będę potrzebował pomocy kierownika duchowego, bo samemu nie dam rady z tym wygrać. Próbuję odgadnąć zamiary Boga, ale nie potrafię.

Obecnie jestem samotnikiem, wściekłym ze wstydu, że nie potrafię sobie poradzić z własnym życiem. Proszę Boga o pomoc, ale nie wiem, co mogę więcej zrobić. Wszystkie moje przedsięwzięcia, zarówno osobiste jak i zawodowe kończą się fiaskiem. Naprawdę czuję się zagubiony i opuszczony.

Zaciskam zęby i mam nadzieję, że Bóg ulituję się nade mną. Staram się nie zwątpić w obietnice Najświętszej Panienki. Pomimo wszystko, uparcie i stanowczo, wierzę w to, że Bóg mnie nie opuścił, że przyjdzie wreszcie ten dzień, gdy wszystko – całe moje dziwne życie – zacznie się układać na nowo.

Jeżeli ktokolwiek zapyta mnie – czy warto było poświęcić 108 dni na odmawianie trzech różańców dziennie – odpowiem: tak. Modliłem się o miłość, nadal jestem sam. Modliłem się o pracę, nadal nie mogę wreszcie ruszyć do przodu. Pozostała mi nadzieja i wiara w Boga, który jest moim największym i chyba jedynym przyjacielem. Mimo wszystko nie odstąpię od Boga, bo każda inna droga w życiu bez Niego jest bezsensu.

Tak naprawdę zrozumiałem, że jeśli nawet ktokolwiek mnie pokocha, jeśli dostanę się na szczyty moich możliwości zawodowych, to nie będę szczęśliwy, dopóki nie osiągnę świętości. Świętość, dążenie w stronę Boga, jest powołaniem każdego z nas. Odnalazłem prawdziwy, ostateczny cel mojego ziemskiego życia. Bóg jest ponad wszystkim. I jest z nami.

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
17 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Klemens
Klemens
07.09.15 22:37
Klemens
Klemens
07.09.15 22:36

Cos o zdobywaniu ukochanej I nie tylko;

Anna
Anna
05.09.15 22:55

Pomodle sie za Ciebie!

aaa
aaa
05.09.15 21:28
aaa
aaa
05.09.15 21:18

dziękujmy i uwielbiajmy Boga

Wiktoria
Wiktoria
05.09.15 20:54

Michał nie wiem co Ci napisać bo jestem w identycznej sytuacji jak Ty:) a tu cały czas cisza a nawet gorzej, nie wiem gdzie leży mój problem, że nic nie idzie do przodu. przestaję powoli oczekiwać już czegokolwiek…
Mimo to trwam w modlitwie.

barbara
barbara
05.09.15 20:00

Ja tez odmawiam trzecia NP i wiem ze to najlepsza droga do Boga i poznania swoich slabosci ,wytrwalosci i wiary a przelom nastapi . Bog nas kocha i wszysto w swoim czasie otrzymamy. Pozdrawiam

adam
adam
05.09.15 19:34

Piszesz : „Jeżeli ktokolwiek zapyta mnie – czy warto było poświęcić 108 dni na odmawianie trzech różańców dziennie…”, to co zrobiłeś to malutki wysiłek, tym bardziej, że jesteś samotny. Wiele osób tu odmawia nowennę nieustannie, jedną kończy drugą zaczyna. Także tak od 2 lat robię, nie ma lepszej drogi do świętości od różańca.

Aleksandra
Aleksandra
05.09.15 19:32

Przełom następuje, kiedy zaczynamy sobie uświadamiać, że jesteśmy bezsilni i nie możemy nic, ale Bóg może wszystko. „Nie ja, ale Bóg nade mną”, jak powiedział Dag Hammarsjöld. Wygląda na to, że jesteś na najlepszej drodze. Szczęść Boże!

Marta
Marta
05.09.15 18:48

Trwaj Michale, jedynym i prawdziwym przyjacielem w tym życiu jest Bóg. On Cię Kocha i będzie zawsze Twoją pomocą 🙂

Danusia
Danusia
05.09.15 18:23

Polecam odmawiać Koronkę Wyzwolenia . Sposób odmawiania oraz wiele świadectw jest w książce o tym samym tytule autorów Regis i Maisa Castro oraz modlitwę 3 Zdrowaś Maryjo – bardzo wartościowa mała książeczka pt. Nabożeństwo trzech Zdrowaś Maryjo – wyd. Maria Vincit .

M.
M.
05.09.15 18:06

Masz w sobie dużo pokory Michale, Bóg Ci to wynagrodzi.

łukasz84
łukasz84
05.09.15 17:49

„Nie wiem, czego tak naprawdę Bóg ode mnie oczekuje.” – Myśle, że uczy nas pokory. Jak już to pojmniemy, wtedy otrzymamy błogosławieństwo. Czasem to trwa latami, ale przez różaniec skracamy ten czas znacznie. Ja po 10 latach modlitw widze, że Mu chodzi o pokore. Od półtora roku mówie cały różaniec i przez to zrobiłem duży krok w tym kierunku. „Moją ofiarą, Boże, duch skruszony, nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym.” „On się naśmiewa z szyderców, a pokornym udziela swej łaski.” „Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę.” „Wszyscy zaś wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę, Bóg bowiem… Czytaj więcej »

stasia
stasia
05.09.15 16:26

Polecam adorację Najświętszego Sakramentu, pozdrawiam

Aga
Aga
05.09.15 15:42

Nigdy nie komentuje swiadectw ktore czytam ale teraz musze. Sama bylam i jestem jeszcze troche skrupulantka , perfekcjonistka co przerodzilo sie w nerwice natrectw i depresje poporodowa. Balam sie zawsze spowiedzi az w koncu spowiadalam sie z kartka zeby niczego nie zapomniec. Wiec rozumiem Cie doskonale.. Po pierwsze musisz miec kierownika duchowego ktory bedzie Cie prowadzil i ucinal Twoje watpliwosci. Twoj blad polega na tym zemyslisz ze musisz dazyc do swietosci. Nie!!! Skrupulant nie moze wyznawac takiej zasady bo to wpedza go w chorobe. Skrupulant nie moze tak myslec. Musi myslec ze Bog go kocha ze wszystkimi jego grzechami wadami… Czytaj więcej »

e.
e.
05.09.15 14:23

Mam to samo. Czuje to samo,ze nic co prosze i błagam sie stanie. Czuje jakby Bóg mnie opuscil zostawil samej sobie. Czasami mam żale itd. Modle się nadal,ale chyba bez serca. Smutne to,bo przestałam wierzyć w to,że będe szczęsliwa. Nie jestem. Czuje pustkę,brak radości. Zazdroszcze tym co mają taką wiare.

Maria
Maria
05.09.15 14:21

Piękne świadectwo

17
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x