Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Katka: Zmiana nastawienia do różańca i narodziny nadziei

Przez 46 lat mojego życia uważałam różaniec za absurdalne, nonsensowne, bezmyślne powtarzanie utartych formułek, na dodatek czasochłonne i nic nie wnoszące do życia. Nie odczuwałam najmniejszej potrzeby jego odmawiania. Przebrnięcie przez jeden dziesiątek uważałam za czyn bez mała heroiczny.

Będąc w 2011 r. w Pompejach, usłyszałam (piąte przez dziesiąte) o nowennie pompejańskiej od przewodniczki, ale zupełnie mnie nie zainteresowała. Nie byłam nawet w sanktuarium (chętni wybrali się na własną rękę). Przypomniałam sobie o nowennie, gdy chora na nowotwór mama mojej koleżanki wyzdrowiała, co wiązała z tą właśnie modlitwą. Wtedy postanowiłam ją odmówić. Było to około dwa – trzy lata temu. Odmawianie trzech części różańca dziennie stanowiło dla mnie bezgraniczny wysiłek. Wierzyłam, że moje poświęcenie zostanie docenione, zwłaszcza, że nowenna miała być „nie do odparcia”. Nie zostałam wysłuchana. Rozczarowana do granic możliwości, poczułam się oszukana i odłożyłam różaniec ad acta, jak mi się wydawało – raz na zawsze. Do tego przestrzegałam innych, żeby nie dali się nabrać na nowennę pompejańską, bo tylko niepotrzebnie stracą czas i złudzenia. Z goryczą myślałam, że „wyszło na moje” – odklepywanie formułek nie ma dla Boga żadnej wartości.

Minęły kolejne lata, a nowenna przypomniała mi o sobie. Tym razem koleżanka wymodliła swojej córce rzecz prawie niemożliwą. Pojawiła się pokusa, aby spróbować jeszcze raz. Zbiegiem okoliczności nieomal w tym samym czasie napisała do mnie maila inna koleżanka, polecając nowennę i stronę internetową pompejanska.rosemaria.pl. tak gorąco zachęcała mnie i przekonywała do tej modlitwy, że uległam, z zastrzeżeniem wszakże, że jeśli znowu nie przyniesie pożądanego efektu, to nigdy więcej nie dam się na to namówić. Zanim rozpoczęłam nowennę, zdążyłam jeszcze nakłonić do tego dwie koleżanki. We cztery wystartowałyśmy 15 sierpnia 2015 r. Tym razem odmawiam wszystkie cztery części i jest jakoś… inaczej niż za pierwszym razem. Robię to chyba „porządniej”, z większą starannością. Zdarzają się rozproszenia i gorsze dni, ale wkładam w tę modlitwę dużo więcej serca. Co najważniejsze – w ogóle się nie męczę. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że polubiłam różaniec.

1 września 2015 r, odkryłam, że w kościele niedaleko mojego miejsca pracy znajduje się ogromny i piękny obraz matki Bożej Pompejańskiej. Wcześniej też go widziałam, ale nawet nie spoglądałam w jego stronę – myślałam, że to kolejny odpustowy bohomaz. Od tej pory codziennie przed pracą wstępuję tam, aby uczestniczyć w porannej mszy św. i idę przed obraz przywitać się z Matką Bożą, naładować akumulatory na cały dzień. Widzę w tym wizerunku piękną, kobiecą twarz tchnącą macierzyńską miłością, dobrocią i łagodnością.

W przedostatnim dniu części błagalnej spadły na mnie same przeszkody, niemożność skupienia, do tego tragiczny ból głowy i senność odbierające chęć do życia. W trakcie drugiej części różańca zasnęłam nagle, obudziły mnie głośno dźwięczące w mojej głowie słowa: „Ale czy to coś pomoże?” wypowiedziane, czy raczej wykrzyknięte bardzo realistycznie brzmiącym głosem. Było to tylko jedno, zupełnie oderwane od jakiegokolwiek kontekstu zdanie. To chyba był ten opisywany przez innych atak złego. Odmówiłam jeszcze raz dziesiątek, przy którym usnęłam i dokończyłam pozostałe części. Postanowiłam za nic się nie poddać. Co więcej, ugruntowałam się w postanowieniu, że nie będzie to moja ostatnia nowenna pompejańska, choć w mojej sprawie, w intencji, w której się modlę, nic nie drgnęło. Spokojnie czekam na koniec. Postanowiłam, że kolejnymi nowennami będę wydzierać szatanowi dusze. Tylu ludzi w moim otoczeniu czeka na nawrócenie, tyle dusz cierpi w czyśćcu…

Nie wiem, jaka jest wola Boża, ale zyskałam spokój i zbliżyłam się do Boga, zadzierzgnęłam „komitywę” z Maryją. To też ma swoją wartość. Wierzę też, że moja sprawa zostanie pomyślnie rozwiązana.

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
19 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
enia
enia
26.10.19 22:54

Katka 4 lata mineły i….sprawa została pomyślnie rozwiązana?

bozena
bozena
28.09.15 13:59

błagam o pomoc w beznadziejnej sprawie
czytam swiadectwa i troche mi lzej
prosze, blagam

ewa de abrego
ewa de abrego
26.09.15 12:57

Bardzo mozliwe ze Matka Boza postawila diagnoze i zaczela rozwiazywanie problemu z innej strony. Wazne jest tez w jaki sposob sformulujesz swoja prosbe. Poleca sie prosic konkretnie i nie ogolnikowo.

Monia
Monia
26.09.15 12:14

Mam podobne uczucia… obecnie mowie 5 nowenne i tak naprawdę żadna z moich próśb nie została wysłuchania, ale za to dzieją się wokoło mnie rzeczy, o których nawet nie marzyłam, a dzień bez różańca to dzień stracony…A ostatnio usłyszałam gdzieś słowa, że jedyny źle omówiony rozaniec to ten nie omówiony wcale i tego się trzymam. Chwała Panu!!!

barbara
barbara
26.09.15 07:04

Wiara w Matke Boza pomoze Ci na modlitwie.

Mariola
Mariola
25.09.15 21:26

Dziękuję Ci za to świadcectwo, bardzo dla mnie cenne. Niech Ci Pan Błogosławi.

paulvanmar
paulvanmar
25.09.15 20:35

Prędzej czy później, każda modlitwa wypowiedziana do Matki Boskiej i poprzez nowennę Pompejańską, będzie spełniona to co na początku błagałaś. Dopatrzyłem się w tym zdaniu „odklepywanie formułek nie ma dla Boga żadnej wartości.” Powinnaś Przeprosić Naszego Tatusia Ojca w niebie za to, chociaż jest to mało istotne dla was, a Ja to czuje i Widzę i dlatego cię poprawiam, aby było dobrze.

Katka
Katka
25.09.15 22:27
Reply to  paulvanmar

Ech, przepraszać Pana Boga to my ciągle mamy za co, nie tylko za wątpienie. Jestem tylko grzesznikiem… Ale miłosierdzie Boże jest większe od naszych słabości, niewierności, sprzeniewierzeń, upadków. Chwała Panu i cześć Królowej Różańca Świętego, trwajmy w postanowieniu, aby nigdy nie odejść za daleko.

arkadiusz43
arkadiusz43
25.09.15 19:58

Bóg cię wysłucha napewo zaufaj mu on cię nie zawiedzie napeano

hanna
hanna
25.09.15 19:49

Jesteś Wielka.To moja ulubiona nowenna

Katka
Katka
25.09.15 22:24
Reply to  hanna

Ja?! Wielka?! Nic podobnego. Jestem tylko dużym zerem, „pyłkiem i liściem na wietrze”, nawet nie umiem się porządnie modlić. Ale wielki jest Bóg i wielka jest Matka Boża, z Ich pomocą przeniesiemy góry.

Małgosia
Małgosia
25.09.15 19:40

Matka Boża działa subtelnie, leczy poranione serca i prowadzi do Jezusa…tylko ufaj i trwaj Siostro

Katka
Katka
25.09.15 22:22
Reply to  Małgosia

Cierpliwość nie jest, niestety, moją najmocniejszą stroną, ale… zawzięłam się i postanowiłam wytrwać za wszelką cenę.

dorota
dorota
25.09.15 19:14

bardzo dziekuje za to swiadectwo ,tyle radosci dalo mi to !!!!!

Katka
Katka
25.09.15 22:21
Reply to  dorota

Nie spodziewałam się, że komuś może dać radość moje byle jakie świadectwo, ale jeśli tak się stało, to chwała Panu i dzięki Maryi .

Apostoł Różańca
Apostoł Różańca
25.09.15 18:57

Piękne świadectwo! Wytrwałości i wielu łask!

Katka
Katka
25.09.15 22:20

Dziękuję, bardzo dziękuję – czasem jest ciężko (zmęczenie, senność, zniechęcenie, wciąż zbyt mała ufność), ale jednak to i tak już inna jakość życia.

Magdalena
Magdalena
25.09.15 18:34

Na pewno zostaniesz wysłuchana 🙂

Katka
Katka
25.09.15 22:19
Reply to  Magdalena

Dziękuję… Pokrzepiające słowo jest bezcenne.

19
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x