Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

dominika: Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło

Jest to bardzo długie świadectwo, mam nadzieję, że niektórym pomoże zrozumieć działanie Boga, poprzez Maryję, Jezusa… Jest to moje 2 świadectwo, zawarłam w nim opis 3 nowenn 9krótkie wspomnienie 4). Czuję, że świadectwo mam zamieścić już mimo, ze jeszcze nie skończyłam. Jeżeli ktoś będzie zainteresowany na pewno w komentarzach będę informować o moim dalszym życiu, na pewno kiedyś napiszę kolejne świadectwo. Chciałam podziękować jeszcze za Wasze świadectwa, które pomagają przetrwać w czasie modlitwy. Przygodę z nowenną zaczęłam w styczniu, była to ostatnia deska ratunku w mojej sytuacji. Chłopak, na którym mi zależało zupełnie o mnie zapomniał. Jednak już od samego początku Bóg płatał mi figle. Chciałam modlić za naszą miłość a wyszło, że modlę się za niego

1. Nowenna. 17 stycznia – 11 marca. – mimo, że modliłam się za niego odczuwam działanie nowenny, wspierają bym się nie poddawała, częste głosy w głowie – będzie dobrze, w marcu coś się wydarzy, Bóg pomógł mi przedłużyć sesję, którą bardzo dobrze zaliczyłam, głos, który każe mi się przeprowadzi, miałam staż, prowadzenie bloga o modzie, modliłam się by się udało, jednak Bóg pokazał mi, że ja tego nie lubię i zrezygnowałam, mimo, że rodzina odradzała, pierwsze kroki w samodzielnym myśleniu i kierowaniu życiem, częsta modlitwa, większa cierpliwość. Nie wiem za bardzo jak sprawa wygląda u niego, zauważyłam, że na fb zrobił porządek, nie wystawia głupot, pousuwał zdj.

Działanie diabła – złość koleżanki, nie odzywa się do tej pory, nękanie złego w czasie snu, generalnie spokój wewnętrzny jednak mącił go zły. Jakiś czas po nowennie spostrzegłam, że chciałam się modlić by z nim być, a modliłam się za niego później dodałam by z nim być (czułam, że coś jest nie tak, że 2 prośba może nie zostać wysłuchana jednak uparcie wmawiałam sobie, że wydarzy się cud) moje uczucie wzrosło jednak czułam spokój. Nic się nie stało, niby brałam to pod uwagę, jednak dziwiło mnie, że słyszałam w marcu a nic się nie dzieje starałam się pamiętać, że marzec ma 31 dni. I faktycznie, mały cud wydarzył się 30 marca, w trakcie odmawiania 2 nowenny.

2. 15 marca – 7 maja. Chciałam świadomie ułożyć intencję za naszą miłość, czułam, że to zła prośba, załamana jego obojętnością stwierdziłam, że będę się modlić by zapomnieć – modliłam się 2 dni i było okropne, to była zła prośba, napisałam świadectwo w czym przeszkadzał mi zły, nie mogłam wysłać, w ogóle świadectwo nagle wyparowało z Worda, w końcu udało się kolejne wysłać. Spotkała mnie ogromna życzliwość z strony ludzi, doradzali, modlili się za mnie. Między czasie znalazłam N do MB rozwiązującej węzły, już w 8 dni wydarzył się cud, czytelnik – Szczepan uwierzył mi, że chłopak jest mi pisany i zamówił mszę trydencką za błogosławieństwo naszej miłości w Krk. na 6 czerwca o 8. Ostatniego marca w końcu zrozumiałam, że kolejny raz mam odmówić nowennę w jego intencji, a więc zmiana prośby.

Moje odczuwanie nowenny – czułam kilka razy jak mnie wspomina, odezwał się do mnie jego kolega, ja sama tak jakby osiągam coraz większy spokój wewnętrzny, wręcz potrafię zgadnąć co się wydarzy, pomyślałam po świętach Wielkiej nocy – modliłam się za niego i usłyszałam – będziesz z nim(wiem, że nie mogę się tym kierować), odbyłam wycieczkę, czułam pomoc Boga w bezpiecznym podróżowaniu, , na wycieczce odnajduję czas na modlitwę, 5 różańców ponieważ odmawiałam również NRW, tęskniłam za nim, jednak wiedziałam, że musi o mnie myśleć, może nawet się martwić, w końcu to podróż samolotem.

Modląc się za niego, chciałam, żeby miał szacunek do dziewczyn, żeby nie zależało mu na seksie, by był grzeczny i mniej imprezował, mam wrażenie, że tak się stało, nagle jednego dnia naszła mnie myśl, że rzucił palenie o czym jakoś nie myślałam w czasie nowenny, zapomniałam o tym jednak bardzo chciałam, żeby tak się stało. Oczywiście wiedziałam, że nic się nie stanie przez cały maj między nami, jednak dalej go wyczuwałam, choćby w snach, które w jakiś sposób się sprawdzały po kilku dniach.

Złe rzeczy, częsty płacz, fatalny nastrój, kara pieniężna za rezygnację z poprzedniego mieszkania, brak towarzystwa dziewczyn (los tak chciał, że mieszkam z dwoma chłopakami, uznałam, że mam uczyć się działać sama, bo chłopakom zwierzać się nie będę), samotność wymieszana z nauką poznawania siebie, dalsze uczenie się prawidłowego życia i poznawania siebie. Między czasie zaczęłam kolejną nowennę. Pod koniec tej odmawiałam 3, tylko przez 7 dni. Ostatnie dni były męczące, zły przeszkadzał, kazał mi porzucić modlitwy wmawiając, że nic się nie wydarzy. Nowennę skończyłam 7 maja, 7 miesięcy wcześniej usłyszałam, że mam do niego nie pisać, i w swoim czasie. 8 maja wpadłam na jego mamę i siostrę. Okazało się, że mamę kojarzę, już kiedyś głowa kazała mi zwrócić na nią uwagę, uznałam, że nie ona, ale jednak. 8 maja był ostatnim dniem cz. błagalnej nowenny za mnie (12 kwietnia zaczęłam kolejną nowennę).

3. 12 kwietnia – 4 czerwca. Wiedziałam, kiedy zacznę, datę ustaliłam jeszcze w marcu. Tę nowennę chciałam odmawiać za nas, 12 bo po wycieczce, bałam się, że zwiedzając nie dam rady odmawiać i przepadnie. Od samego początku wyczuwałam, że modlitwa za nas jest zła, jednak z coraz większym spokojem to przyjmowałam, choć nie mogłam zrozumieć dlaczego. Zanim zaczęłam odmawiać spostrzegłam, że skończy się 4.06. w dniu jego urodzin. Po jakimś czasie dowiedziałam, że tego dnia jest Boże ciało.

Przez 7 dni modliłam się za miłość między nami jednak cały czas czułam, że muszę modlić się za mnie, chciałam 3nowennę zacząć jednak zrozumiałam, że mam zmienić prośbę. Od razu zauważyłam działanie Matki Boskiej. Musiałam wyczyścić całego fb. Wszystkie zdj. a miałam dużo zdj. z wycieczek po świecie, w zasadzie tylko tym się chwaliłam. Ogólnie wyczyściłam całego fb, mam tylko zdj. profilowe, nie wiem dlaczego Matka Boża akceptuje akurat to zdjęcie. Kiedy doprowadziłam fb do totalnej pustki, 0 inf o mnie poczułam ulgę i spokój, czasem mi żal, że nikt już nie będzie wiedział co zwiedziłam ale nie to jest najważniejsze. Oczywiście diabeł męczył mnie, zatruwał mi myśli, wpływał na moją rodzinę, zwłaszcza mamę, było ciężko, jednak zaczęłam dostawać sygnały, że mam się udać na mszę uzdrawiającą. W moim mieście rodzinnym była 7 maja (ost. dzień nowenny za niego) ale odnalazłam stronę z listą Kościołów w danym mieście, w którym odbywa się msza. Okazało się, że nie muszę czekać do 7 maja, bo msza jest 28 kwietnia. Nagle odkryłam, że msza jest w Klasztorze przy którym mieszkam! Zrozumiałam, że to Maryja kierowała mną w poszukiwaniu mieszkania! Mam tylko 2 minuty do Kościoła! Ogólnie byłam w kiepskim stanie, przez mieszkanie z poprzednią dziewczyną i załamanie po chłopaku ja nie umiem się uczyć, jest tragedia, nie wiem jak zaliczyłam sesję zimową – tylko Bóg mi pomógł. Głównie z tym udałam się na mszę, chciałam prosić o Łukasza i rodzinę, bo źle się dzieje. Czułam, że o niego prosić nie mogę. Znowu. Msza była cudowna, w życiu nie doświadczyłam czegoś takiego. Kolejna rzecz, którą miałam zrobić – szczera spowiedź. Tydzień przed mszą odbyłam spowiedź ale nie była do końca szczera. Na 2 nic nie powiedziałam, spowiednik powiedział, że mówimy grzechy uczynione od ost. Spowiedzi, Bóg poradzi sobie z pozostałymi zwłaszcza, że widzi chęć zmiany człowieka. Na chwilę to uśpiło moją czujność jednak czułam, że pewnie pod koniec powiem wszystkie grzechy. Później nic takiego się nie działo, pod koniec 2 nowenny było mi ciężko, zły wmawiał, skończ nic się niestanie. 7 maja na mszy uzdrawiającej znowu nie mogłam prosić za naszą miłość więc prosiłam o o zgodę miedzy naszymi rodzinami. Kolejnego dnia jak wspomniałam z mamą i z siostrą wpadłam na jego mame i siostrę. Mam wrażenie, że 9 maja mógł mnie widzieć, a był to pierwszy dzień cz. dziękczynnej. Jednak dostawałam szału, bo 29 zaczęłam odmawiać kolejną, znowu chciałam za nas jednak czułam, że mam prosić o siłę i wytrwałość w nauce. 13 maja zaczęłam odmawiać nowennę do Rity by zapomnieć – usłyszałam znowu w swoim czasie, myślę, skoro w swoim czasie to ja nie chcę cierpieć, musze o nim zapomnieć, jeżeli Bóg nie zechce to i tak nie zapomnę. To był najgorszy dzień w czasie odmawiania, czułam ogromną złość do Boga za Łukasza, nienawiść do mamy, i 2 sióstr, a żal i złość ogólnie już mi przechodziły, wiem, ze to diabeł wpłynał na mnie, (tracił mnie) jednak ja nie umiałam go wygonić!!! Spać nie mogłam, byłam tak zła, że nawet bym zabiła, powodem złości była też modlitwa by zapomnieć o Łukaszu. W czasie modlitw o zapomnienie serce waliło mi jak szalone, czułam, że źle proszę jednak nastąpiła zmiana! Momentami wydawało mi się, że już zapomniałam o nim a na pewno nie cierpię. 17 maja wymyśliłam, że zmienię zdj. profilowe, jednocześnie czułam, żeby sprawdzić jego konto. Mniej więcej w tym samym czasie on dodał zdj. z siostrą!

Po tyg. zmieniłam zdj. na inne, po kilku godz. czułam ze mam wrócić do pierwszego. Nie wiem co to było za zamieszanie z profilowym, niby głupia zabawa ale mam wrażenie, że on miał zobaczyć jak wyglądam, może widział, może nie. 21 maja miałam iść na kolejną mszę, tego też dnia kończyłam nowennę by zapomnieć o nim. Z mszy zrezygnowałam, pojechałam do domu, rozmawiałam z siostrą, powiedziała mi, że nasi rodzice i rodzice jej męża kiedyś się nie odzywali. Dla mnie to był szok, ona się dziwiła, że nie wiedziałam. Powiedziała – a jednak Bóg tak pokierował naszymi drogami, że się odzywają, bo ich dzieci byli sobie pisani. Bóg chciał, żebyśmy byli razem. Rodzice Łukasza nie odzywają się do moich z powodu wstydu. Jeszcze jego ojciec do mamy jak cię mogę ale od taty ucieka!. Poróżniło ich to samo co i nas. Wesele, niespełniona prośba dot. wesela. Był to dla mnie jakiś pozytywny znak, Bóg chce godzić, do tej pory myślałam, że sobie wmawiam, a już coś takiego zrobił w mojej rodzinie.

Na kolejną mszę udałam się 26 maja. Z myślą – nie wiem co mam robić, jak ma wyglądać przyszłość. Nie mam planów na wakacje, przez 2 lata jeździłam za granicę, teraz czuję, że mam zostać, koniec walki o pieniądze jednak co dalej? Kierunek studiów mi się nie podoba, wybór był spowodowany między innymi przez rodzinę.

Żałuję, nie lubię tego, żałuję, że słuchałam zazdrosnych sióstr… Z pomocą Maryii nauczyłam się wybaczać, już nie mam urazy za złe rady i wtrącanie się. Teraz to ja nauczam rodzinę. Ogólnie w mojej rodzinie było źle w kwestii wiary… Zaczynają dostrzegać swoje winy, z mamą jest problem ale odmówię i za nią nowennę.

Msza była dla mnie, miałam tam się znaleźć. Ksiądz kilkakrotnie powtarzał, że czuje natchnienie, że msza ma być dla młodych, którzy nie wiedzą co z sobą zrobić, jakie jest ich przeznaczenie, jaka jest ich droga, i czuje, że musi pomóc więc za tydzień będzie modlitwa o 19 w intencji odnalezienie właściwej drogi. Przed zesłaniem ducha świętego Ksiądz powtarzał słowa Jezusa – wspominał o ludziach i ich problemach + rada. Ostatnią osobą, o której wspomniał byłam JA. Od jakiegoś czasu widzę w sobie coraz większą przemianę, czuję się gotowa na zmianę życia, na pełne zaufanie Bogu. Zrozumiałam, że jeśki nie będę Łukaszem nic się nie stanie, ufam, że będzie dobrze, nie mogę uwierzyć, że to tyle a ja nie będę miała z nim kontaktu, uważam nawet, że dopuściłam się bluźnierstwa prosząc by o nim zapomnieć.

Jak ja mogę o to prosić? Chcę o nim pamiętać. Chcę go mile wspominać w końcu to poprzez niego Jezus wyciągnął do mnie rękę! Którą od razu uchwyciłam. Kazano mi z nim pisać, bo będzie dobrze, później zanim coś się stało ja wiedziałam o tym wcześniej choć miałam niekiedy nadzieję, że może nie w końcu ma być dobrze. Już kiedy było oczywiste ze nie ma szans nieraz myślałam, że jakiś plus jest modlę się dużo ale zła byłam i nie chciałam wierzyć, ze tylko to. W Sumie dalej nie wierzę, jednak cieszę się, że wcześniej Bóg nie zabrał mi bólu, że w czasie modlitwy słyszałam módl się, żeby było dobrze a nie chce zapomnieć…

A więc co powiedział do mnie Jezus na mszy? – Padły słowa księdza – Jest tutaj młoda dziewczyna, która nie może w pełni pokochać Jezusa, ma wewnętrzną blokadę. Pan Jezus mówi, wołaj mnie, krzycz do mnie, wzywaj mnie… pomyślałam, że to do mnie, jednak jeszcze nie wierzyłam w 100%, oczywiste dla mnie było, że tego dnia duch św we mnie nie wstąpi, (zresztą wiedziałam to przed mszą). Jednak z każdą minutą coraz bardziej wierzyłam w słowa księdza, od razu poczułam mrowienie na ciele, później nie mogłam śpiewać przez łzy, miałam ściśnięte gardło.

Jest 1 czerwca, 4 czerwca koniec nowenny, tej przemiany, 6 msza za naszą miłość. Mam ogromną nadzieję i jednak wiarę też, że Bóg pozwoli nam być razem, nie wiem czy już czy kiedyś… jednak wiem tyle, nic nie dzieje się bez przyczyny, błądziłam we wcześniejszym życiu. 31 maja odbyłam gruntowną spowiedź. Wyznałam wszystkie grzechy, opowiedziałam o dręczeniach diabła, o tym , że kiedyś pod wpływem ciotki przestałam się modlić do Maryii, miałam ją nawet za diabła, że nie chodziłam do spowiedzi, że nie chodziłam do Kościoła, opowiedziałam, że kiedyś dopuszczałam się samogwałtu przez poznanego mi kiedyś chłopaka przez Internet. Koniec tej znajomości był początkiem nękań diabła.( Nie mogłam spać, odbyłam pierwszą spowiedź od 7 lat, nie do końca szczera, nie powiedziałam wszystkiego) pomogła mi, później wróciło ale lżejsze i już się nie bałam. Kiedy poznałam Łukasza czułam, że on już nie ma wstępu, byłam tak szczęśliwa, więc on robił wszystko bym z nim nie była. Głupie pomysły wrzucił mi do głowy, mimo, ze czułam, że mój anioł stróż radzi robić co innego… byłam otoczona ludźmi, którzy dbali bym się nie odezwała, manipulowali wręcz mózg wyprali, uwierzyłam, że honor to podstawa a on się odezwie. Odezwałam się , ale za późno, wiedziałam, że tydzień za późno… 7 listopada usłyszałam w swoim czasie, kiedy się modliłam.

Kiedy go poznałam przestałam grzeszyć, zrobiłam to wcześniej ale dla niego chciałam się zmienić. Nigdy wcześniej nikogo nie miałam, a wiara, że to ten zmieniła moje myślenie, zaczęłam o siebie dbać, choć diabeł podsyłał pokusy, z których w tej chwili jestem wyleczona!!!, Bóg uzdrawia .

Nie mam pojęcia co się wydarzy, na pewno nie chcę o nim zapomnieć. Smutno mi się robi (nawet płynął łzy) na myśl, że może jednak z nim nie będę, to nie ten ale będę prosić bym umiała to zaakceptować, cały czas o to proszę mimo, że chcę z nim być. Chciałabym zobaczyć go w Kościele 4 czerwca, w jego urodziny, (chciałabym osobiście złożyć mu życzenia – satysfakcja z pracy, otoczenie dobrymi ludźmi, zgody w rodzinie i poznania wspaniałej kobiety, z którą stworzy cudowną rodzinę – ogólnie wszystkiego najlepszego), w Boże ciało, a wieczorem msza o uzdrowienie i koniec mojej nowenny. 5 skończę kolejną koronkę w jego intencji – za Bożą opiekę nad nim.

26 maja na mszy uzdrawiającej ksiądz powiedział – Bóg ma dla każdego plan, jeżeli ktoś z niego nie skorzysta, on stworzy dla nas jeszcze lepszy, wspanialszy plan…. Od razu pomyślałam o mnie, o nim, o nas… może Bóg pozwoli nam być razem. Kiedy było dobrze między nami miałam takie głupie marzenie – moim prezentem na jego ur. będzie nasz pierwszy stosunek… śmieszy mnie teraz moje myślenie. Śmiać mi się chce, że tego dnia kończę nowennę za siebie… Co za paradoks, jednak ta data będzie dla mnie coś znaczyć.

Bóg wybacza nam grzechy, daje nowe życie, uzdrawia, wiem, że przede mną jeszcze długa droga jednak wierzę i ufam, że będzie dobrze.

Odmawiam jeszcze Nowennę Pompejańską by mieć siłę w nauce, jednak nie widzę rezultatów, dokończę i ufam, że Bóg kiedyś mi pomoże, w końcu apostołowie byli nie wykształceni a po zesłaniu ducha świętego zaczęli władać różnymi językami…

Kiedy zaliczę sesję (chciałabym zrezygnować ale czuję w czasie modlitwy, że mam zostać i walczyć) będę się modlić o rodzinę, nawrócenie lub Bożą opiekę. Między czasie cały czas odmawiam 9 dniowe nowenny i są pozytywne skutki. Pewnie przy kolejnym świadectwie opiszę dokładniej.

Wielu ludzi już to pisało – nie zawsze dostajemy czego chcemy, ale otrzymamy coś lepszego jednak z czasem to zrozumiemy. Ja dopiero uczę się to doceniać jednak wiara czyni cuda. Na uzdrawiającej mszy 31 maja ksiądz powiedział o zwykłym, ludzkim zachowaniu przeciętnego człowieka – zazwyczaj pamiętamy o nim ( o Bogu),kiedy jesteśmy szczęśliwi, oddalamy się, kiedy nam się nie układa, czasami powracamy i prosimy Boga by ten zabrał kłopot. Czasami Bóg zgadza się, pomaga ale jest to złe dla nas samych, ponieważ nie mamy szansy pokonać tych trudności, nie uczymy się życia, nie mamy szansy zrozumieć woli Boga… mnie Bóg odmówił, miałam szansę pierwszy raz w życiu poprzez modlitwę naprawiać swoje życie, uczyć się ufać jemu, starać się oddać jemu swoje życie…

Cały czas mną kierował, w końcu on podesłał mi nowennę. 2 – 3 tyg. słyszałam w głowie słowo Pompeje. Niestety nie pamiętam kiedy zrozumiałam, że mam zacząć się modlić Nowenną Pompejańską…

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
20 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
dominika
dominika
23.08.15 21:02

Dania, już po napisaniu swiadectwa byłam na mszy uzdrawiającej. Dosłownie na dzień dobry przywitały mnie słowa – Jezu ufam Tobie :-). Akurat wtedy kończyła krótka nowenne by jednak zapomnieć, byłam bardzo podubiona,świadectwo się nie ukazało, msza za nas nic nie dała…. Chciałam zapomnieć, zaczęłam aż 9 dniowe nowenny by zapomnieć a tu takie słowa na mszy… Zmieniłam prośby, modlitwy dokoncYlam mówiąc – Jezu Ty wiesz lepeij co dla mnie dobre. Od czerwca non stop powtarzam słowa Jezu Ty się tym zajmij, JeU ufam Tobie, bądź wola Twoja, Ty wiesz lepeij co dla mnie dobre… mnie samej bardzo pomagają kazania ks.… Czytaj więcej »

dominika
dominika
23.08.15 20:53

Nie radzę modlić się za miłość. Ja długo czekałam. Radzę się modlić za pojednanie lub za siebie samą, za swoje zdrowie fizyczne i duchowe. Może się okazać, że po zakonczeniu nic spektakularnego sie nie wydarzy, a Ty będziesz czuła się oszukana wiec myślę, że kolejna powinna w Twojej intencji ewentualnie w w jego. Ja zaczynając nowenne myślałam o nim jednak uznałam, że zbyt długo czekałam, szkoda mi czasu na modlitwę by z nim być. Uznałam, że chce by Bóg pokierować moim życiem, wskazał mi drogę zawodowa, odkad się modlę wyparlam się sama siebie i w tej chwili nie mam pojęcia… Czytaj więcej »

madzia
madzia
23.08.15 19:01

Dodam ze od 20 maja nie jesteśmy razem,modle sie od 22 lipca NP, NP mi dużo dodała siły,juz nie płaczę …no może sa takie momenty ale pare razy sie jeszcze zdarzyło… jestem taka spokojna jak nigdy,wszystko biorę do siebie ze spokojem ze będzie dobrze a czuję miłość do byłego chłopaka ale co robic???nic tylko sie modlić i

dominika
dominika
24.08.15 00:13
Reply to  madzia

Spróbuj nowenne rozwiązująca węzły, tak sobie nagle przypomniałam o niej

madzia
madzia
24.08.15 07:31
Reply to  dominika

Co to za nowenna???jakie daje owoce??

dominika
dominika
24.08.15 15:56
Reply to  madzia

Krótka 9 dniowa ale myślę, że pomorze. Nowenna do matki Bozej rozwiązując ej węzły. Przez 9 dni odmawiasz 1 rozaniec, tam też są dodatkowe modlitwy.

madzia
madzia
24.08.15 21:17
Reply to  dominika

Ma mi pomóc zapomniec???Wiem zapoznałam sie z ta nowenna duzo jest tego ale krótkie to -jak nowenna 😉

dominika
dominika
24.08.15 16:12
Reply to  madzia

Jeśli chcesz napisz do mnie – dominika911010@wp.pl. ja odmówiłam między nowenna za pojednanie a nowenna za siebie jeszcze jedna w intencji dusz w czyśccu. Na sam koniec dostałam jeszcze większy spokój wewnętrzny i zaufanie.

madzia
madzia
23.08.15 18:00

Chwała Panu za to!! Wszystko sie ułoży.Tak sam osie modle NP od lipca jeszcze mam do konca 21 dni.Modlę sie o powrót chłopaka którego kocham nad życie byliśmy rok i 7 mscy razem i z dnia na dzien…koniec. Dzień przed czyli w sb byliśmy tacy szczęśliwi a w ndz wieczorem już mu cos sie stało i powiedziałze mnie juz nie kocha….jak można tak t owszystko popsuc tyle czasu/???? wrócił do byłej,do byłej z która był niecałe 2 lata która nim pogrywała,nie szanowała,zle traktowała zerwaął z nim z dnia na dzien .Strasznie to przezywał 2 lata był sam i mysmy sie… Czytaj więcej »

dominika
dominika
23.08.15 16:48

Że jesteśmy już para… za dużo powiedziane ale doszło do pojednania i powoli się układa

madzia
madzia
23.08.15 16:13

Dominiko czyli jesteście razem tak???czy po prostu pogodziłaś sie z tym ze nie jesteście razem?

dominika
dominika
23.08.15 13:33

Jeszcze jedno, dopuszczalne myśli ze to nie ten, nie raz chciałam się modlić a nawet modlilam by zapomnieć ale mi nie pozwolono. Zawsze ale to zawsze serce waliło mi jak szalone, już po napisaniu tego swiadectwa tylko się u twierdziłam że przy pomocy szybko bijące serca Pan Jezus informuje mnie o złej decyzji. Juz nie chodzi o samego chłopaka ale o inne życiowe decyzję typu uczelnia, praktyki,wyjazd do pracy za granicę, próba nawrócenia rodziny itp. Z rodziną tez się udało, jest dobrze, wieczorami siadam z rodzicami i siostra i odmawiamy wspólnie jeden rozaniec. Świadectwo napisałam być może za wcześnie bo… Czytaj więcej »

dominika
dominika
23.08.15 13:25

Ja juz napisami że wszystko się ułożyło. Kazdy może myśleć co cce ale ja słuchałam uważnie co mam robić. Mnie już przeszło ale czułam mam w końcu odmówić nowenne za pojednanie. Nie chcialam, zapomniałam o nim i toczyła wewnętrzna walkę ze sobą ale słuchałam. Było warto . Do czekałam się. Jest dobrze . Tak, każdy ma wolną wolę ale jakimś sposobem Bóg potrafi nakierowac nasze myśli na daną osobę. Blisko siebie mieszkamy, ja wróciłam do domu na wakacje. Tak jak Bóg chciał nie pojechałam nigdzie za granicę, bardzo mnie to zdenerwował początkowo no ale czułam jakiś spokój. My nagle zaczęliśmy… Czytaj więcej »

Anna
Anna
23.08.15 06:23

A czy nie rozumiecie tego ze moze ten chlopak nie chce juz byc z Dominilka. I jak Pan Bog moze go do tego zmusic! Przeciez ten chlopak tez ma wolna wole dana od Boga. Rozumie, ze mozna modlic sie o milosc, o dobrego meza, czy zone, ale blagac Boga zeby zmienil wole danego czlowieka, to juz chyba przesada. Trzeba po prostu pogodzic sie, jesli ta druga strona nie widzi szansy dalszego zwiazku i odchodzi. Nikt nikogo nie zmusi do milosci, nawet sam Pan Bog, jezeli wola danego czlowieka jest inna! W czasie mlodosci „probujemy sie”, jesli cos nie wychodzi po… Czytaj więcej »

M.
M.
23.08.15 17:08
Reply to  Anna

Mnie nurtuje to, kto jest odpowiedzialny za to, że dwie osoby się w sobie zakochują i od czego to zależy.

Anna
Anna
23.08.15 22:00
Reply to  M.

Mowiac swieckim jezykiem to chemia, czyli feromony. Mowiac Boskim jezykiem to sam Bog tak stwarza ludzi zeby te dwie polowki gdzies, kiedys polaczyly sie.

dominika
dominika
23.08.15 01:47

MagdO, może bzdury. Ale spójrz na daty. Był czerwiec, jest sierpień. Juz jest ok z nim doczekała sie

Magda
Magda
22.08.15 21:15

Co to za bzdury.. Matka Boża wybierająca zdjęcia na fb. Nie będę komentowała próby doszukiwania się działania złego we wszystkim bo już ktoś poruszał ten temat. Chyba moja wypowiedź zostanie podobnie odebrana.. Świadectwa niektórych wyrastają jak grzyby po deszczu, a tak na prawdę nie wnoszą nic, są na siłę, czy na pokaz. Proszę Cię drogie dziecko, módl się wytrwale, ale problem z chorobliwą potrzebą powrotu danego mężczyzny roztrząsaj z psychologiem bądź najbliższą rodziną. W życiu tak już jest, że związku musi chcieć dwoje i chociaż będziesz zanosiła modlitwy i 1000 lat nic nie wskórasz. Czemu nie dopuszczasz myśli, że Bóg… Czytaj więcej »

dominika
dominika
24.08.15 00:17
Reply to  Magda

Mam nadzieje, ze zapoznała się z resztą komentarzy. Ufam juz wtedy. Najlepszym psychologiem jest Pan Jezus. Świadectwo napisałam dawno ale wszystko o czym wspomniałam się zgadza, potwierdziło się.

Danka
Danka
22.08.15 21:02

Wiem jak bardzo jesteś pogubiona i zdeterminowana…, spróbuj zajrzeć do modlitwy ” Jezu Ty sie tym zajmij” – mnie pomaga, gdy życie mnie przerasta, pozdrawiam 🙂

20
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x