Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Łukasz: Do zobaczenia w niebie tato

Przez 108 dni (2 Nowenny Pompejańskie) obiecywałem Maryi, że napiszę świadectwo dlatego teraz to czynię. Ojciec w połowie listopada 2014r podczas badań USG dowiedział się, że ma raka. USG nie są najdokładniejszymi badaniami dlatego już w szpitalu po tomografii komputerowej sprecyzowano pierwszą diagnozę, nowotwór jest na woreczku żółciowym, wątrobie i nie jak przypuszczała osoba robiąca USG trzustce, ale dwunastnicy, co i tak nic nie zmieniało w diagnozie, nowotwór złośliwy, nie operacyjny. Rozpoczęła się walka o życie, centrum onkologi, rozmowy, wywiady, lekarz prowadzący, kolejne badania. W styczniu 2015 ojciec żółknie, nowotwór się rozrasta zajmując drogi żółciowe co uniemożliwia odpływ żółci i owocuje zatruwaniem organizmu przejawiające się żółknięciem całego ciała łącznie z gałkami ocznymi. Przechodzi zabieg wstawienia stentów, plastikowych rurek odprowadzających żółć. W lutym przez 2 tygodnie poddaje się radioterapii. Po tym na chwilę stan zdrowa się poprawia, wyniki poziomu bilirubiny w normie. Jednak to nie trwa długo, USG wykazuje rozrost nowotworu na wątrobie do 9cm, dodatkowo plamy na całym organie i deformację woreczka żółciowego również zajętego przez chorobę. Informacje przekazywane przez lekarzy są czytelne, w każdej chwili woreczek lub wątroba mogą się rozpaść doprowadzając do zgonu w ciągu kilku godzin. W marcu zapychają się stenty, ponownie żółknięcie i inne kłopoty, drgawki, wysoka temperatura, ból który nie opuszczał ojca od listopada jeszcze się nasila. Trafia do szpitala gdzie lekarzom nie udaje się wymienić zapchanych rurek, kierują ojca do prywatnej klinik, tam mają zrobić odprowadzenie żółci zewnętrznie, jednak lekarzom z kliniki udaje się wymienić stenty bez konieczności wyprowadzania zewnętrznych rurek (tutaj widzę działanie Maryi). Od 6 lutego odmawiam nowennę pompejańską intencja „przywrócenie taty do zdrowia”. Ojciec od kiedy sięgnę pamięcią co wieczór klękał i odmawiał jedną część różańca świętego. 31 marcu kończę odmawiać pierwszą nowennę i zaczynam drugą. Stan ojca pogarsza się cały czas, chudnięcie, problemy z jedzeniem, cierpienie wymalowane na całym ciele. Kontakt z onkologiem się urywa, jak można streścić pożegnalne słowa lekarza wszystko co mogliśmy dla pana zrobić uczyniliśmy pozostało czekanie na śmierć (to ze śmiercią to moje dopowiedzenie). Szkoda że nie skierowano ojca do jakiegoś hospicjum domowego gdzie lekarze przepisują morfinę i inne silniejsze specyfiki łagodzące ból te zwykłe na receptę nie wiele wnoszą, a ból przybiera na sile do takiego stopnia, iż ojciec przez 2 tygodnie praktycznie nie śpi, po tym czasie u lekarza rodzinnego dostaje skierowanie do domowego hospicjum, gdzie lekarz jeździ co dwa tygodnie do pacjentów i wypisuje leki uśmierzające ból. Zadziwia mnie przeświadczenie niektórych lekarzy, że pacjent wie gdzie powinien się udać jak radzić sobie z bólem, otóż niby skąd ma to wiedzieć. 24 maja (Matki Bożej Wspomożycielki, Zesłanie Ducha Świętego) kończę 2 nowennę pompejańską stan ojca tak się pogorszył, że wzywany jest Ksiądz przyjeżdża około godziny 23, ojciec jeszcze odpowiada chociaż już nie jest wstanie ruszyć się z łóżka, z trudem odpowiada na słowa kapłana, próbuje się przeżegnać,otrzymuje „odpust zupełny na godzinę śmierci”, przyjmuje namaszczenie chorych (pierwsze miał w grudniu). Szkoda, że ksiądz nie miał wiatyku, ale jak to ujął to co najważniejsze chory otrzymał. 25 maja (święto Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła) wraz z mamą udajemy się na mszę o godzinie 18:30 po mszy mama jeszcze rozmawia z księdzem który gotów był przyjść i udzielić wiatyku jednak stan ojca już tego nie umożliwiał, nie miał świadomości. Ojciec cierpi mimo oklejenia plastrami z morfiną wzywane jest pogotowie, przyjeżdża około godziny 21:10, ojciec otrzymuje dwa zastrzyki z tramalu, lekarz odjeżdża, ojciec się wycisza, idę odmówić część różańca, po modlitwie wracam jest za pięć 22, tata nie żyje. Modlitwa różańcowa towarzyszyła mu przez całe życie. Na zawsze w mojej pamięci zostaną wspomnienia gdy codziennie brał różaniec, klękał, aby rozmawiać z Bogiem, Maryją, od kilku lat pokochał także Koronkę do Miłosierdzia Bożego jego ostatnią prośbą było, aby ksiądz przed Mszą zmówił wraz z przybyłymi na pogrzeb właśnie tą modlitwę. Pogrzeb rozpoczął się o godzinie 15 Koronką do Miłosierdzia Bożego.

„Różaniec jest Mój i wymaga pokory, bo daje to, czego ja pragnę, a nie wedle swojej woli i swoich pragnień” (z myśli różańcowych Hanny Kloss). Bóg wie lepiej co dla jego owieczek jest najlepsze, Maryja również, dlatego moje własne pragnienia nie są ważne, najważniejsze jest, aby spełniła się Jego wola. Tak często pragniemy obstawiać przy naszych prośbach, za sprawami, które oceniamy jako te dobre, bezmyślnie przymuszając wolę Bożą. Ile to razy podczas modlitwy powtarzamy „bądź wola Twoja” tylko czy świadomie? Jakże prawdziwe są słowa Ewagriusza z Pontu „Nie módl się o spełnienie swych własnych pragnień; niekoniecznie bowiem muszą się one zgadzać z wolą Boga. Raczej módl się tak, jak się nauczyłeś, słowami: bądź wola Twoja we mnie . I w każdej sprawie proś Go, aby spełniała się Jego wola. Bo przecież chce On tego, co dobre i korzystne dla twojej duszy – ty zaś nie zawsze tego szukasz. ”

Nie mam pretensji do Boga, księży, lekarzy … a nawet gdyby coś w podświadomości mi wyrzucało negatywne uczucia, wszystkim wybaczam i sam oczekuję, że Bóg wybaczy mi również i będzie realizował w moim życiu swój plan, poprowadzi mnie najlepszą drogą do Swojego Królestwa, a Maryja, która jest drogowskazem na drodze do swojego Syna będzie moją wspomożycielką, wstawienniczką, opiekunką… Sam trwając na modlitwie różańcowej otrzymałem wiele łask, ale to świadectwo poświęcam mojemu śp tacie. Do zobaczenia w niebie tato.

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
20 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ana
Ana
22.06.15 22:39

Lukasz, b. dziekuje Ci za przepiekne swiadectwo. Pieknie przelales na papier ostatnie chwile Twojego taty i Twoja dojrzalosc i oddanie Bogu. Jest ono b.b. wyraziste, mozesz byc przykladem dla wielu rowniez dla mnie. Niech Cie Aniolki strzega 🙂

Irena
Irena
16.06.15 14:39

Piękne świadectwo Twojego oddania Matce Bożej i Jezusowi. Bardzo się wzruszyłam, bo wiem co czujesz po odejściu taty… Niech Ci Bóg błogosławi.

arkadiusz
arkadiusz
14.06.15 21:26

widac taka byla wola boza wazne ze juz nie cierpi jest z jezusem wieczny odpoczynek racz mu dac panie a swiatlosc wiekuista niechaj mu swieci.

alex
alex
13.06.15 23:22

zawsze się boję, że Matka Boża mnie wysłucha, ale nie pomoże. Odmawiam już trzeci raz Nowennę Pompejańską w tym drugi raz za mój kręgosłup, który jest ciężko chory, ale nie mam uleczenia .Od czasu do czasu mam lekką poprawę, że mnie nie boli. Mam głęboką nadzieję, że w końcu Matka Bożą mnie wysłucha. Bez względu na ból i chorobę nadal trenuję jogging, ale jest ciężko. Marzę, żeby biegać bez bólu i normalnie spać.

Teresa.A
Teresa.A
23.06.15 01:22
Reply to  alex

alex Jezus uzdrawia też kręgosłup na Mszach św o uzdrowienie . Wybierz sie do O.Daniela , lub o.Witko . Przez internet też modlitwa działa

ALICJA
ALICJA
13.06.15 10:50

Chcę uzmysłowić że drogowskaz którym ludzie powinni się kierować to jest PISMO ŚWIĘTE

ellena
ellena
12.06.15 22:25

Piekne swiadectwo i wielka dojrzalosc w Tobie Lukaszu ….widac jak jestes blisko Boga . Twoj tato bedzie sie Toba opiekowal i nie pozwoli zebys kiedykolwiek zwatpil ze kiedy nadejdzie Twoj czas spotkacie sie w Niebie . Wytrwalosci zycze i zaufania Panu Bogu oraz Najswietrzej Maryi Pannie:) Pozdrawiam

ania
ania
12.06.15 22:15

Piękne świadectwo wyciskające łzy!

ewusia
ewusia
12.06.15 22:09

Do zobaczenia Tato w niebie … jeszcze żadne słowa nie poruszyły mnie tak bardzo jak te … Mój tata zmarł 29 kwietnia 2015 r. Zmarł po 5 letniej walce z rakiem – szpiczak i zwłóknieniem płuc. Mój świat się zawalił runął coś pękło i tak strasznie boli do dziś i pewnie jeszcze długo długo bo ja nie potrafię się z tym pogodzić. Moja przygoda z Nowenną rozpoczęła się kilkanaście miesięcy temu postanowiłam że może to jest to… odmówiłam….o zdrowie dla kochanego taty o błogosławieństwo dla mojej całej rodziny i tak też zrobiłam. 16 kwietnia tata pojechał do szpitala bo bardzo… Czytaj więcej »

Natalia
Natalia
12.06.15 17:13

Piękne świadectwo,bardzo się wzruszyłam. Niech Pan Bóg błogosławi całą Twoją rodzinę.

marzka123j
marzka123j
12.06.15 12:53

witajcie Mój tatuś miał również nowotwór złośliwy płuc i do tego jeszcze gruźlicę płuc. Nie miał szans… miał przeżyć 2-3 miesiące. Nie zapomnę miny jego gdy wyszłyśmy z mamą od lekarza. Czekał na holu, wiedział czego dowiedziałyśmy się. Tatuś niestety odszedł od Kościoła. Nie chodził do niego od ponad 20 lat ! Nie wiedziałam co zrobić, żeby nawrócił się. Byłam bezradna. Wtedy głośno idąc do domu prosiłam Maryję płacząc, żeby pomogła mi. Rodzina mnie zwyczajnie wyśmiała, że nigdy to mi się nie uda, a tym bardziej teraz, kiedy tata jest w złym stanie. Zaczęłam próbę. Delikatne rozmowy, długie przerwy. Bez… Czytaj więcej »

Zbigniew
Zbigniew
11.06.15 22:39

bardzo poiekne swiadectwo wiary, wiernosci i pelnego zaufania do Boga.
nic dodac nic ujac.
jesli bedziesz mial czas kuknij na:

https://www.youtube.com/watch?v=mllqe_LtHYM&list=PL568F513841D7D81A

Ania
Ania
11.06.15 21:43

Łukaszu ile masz lat?

alik
alik
12.06.15 06:49
Reply to  Ania

34, zastanawiam się co to ma wspólnego z świadectwem 🙂 ?

Joanna Przedworski
Joanna Przedworski
13.06.15 01:05
Reply to  alik

Wiesz Łukaszu, to Twoje świadectwo jest na chwałę Boga. Ja wierzę, że zawsze, kiedy tęsknimy, kiedy myślimy o naszych ukochanych zmarłych każda modlitwa, każda Eucharystia nas zbliża. Mojego męża podobny nowotwór zaatakował. Kiedy czytałam Twój opis.. u niego było podobnie…Pamiętaj o swoim Tacie , zamawiaj Msze święte za niego. Spotkamy się w Niebie, prawda? Tutaj Bogu jesteśmy potrzebni. Wczoraj moja trójka młodszych dzieci zaczęła nagle rozmawiając o swoim tacie. Tak sami z siebie. I zaczęli nagle ..płakać.. Zapytałam się, co się stało. A oni, ze brakuje im Taty. Powiedziałam dzieciom, że możemy się pomodlić za ich Tatusia. Uklęknęłam z nimi… Czytaj więcej »

Rafal
Rafal
11.06.15 21:10

Zaprawde prawdziwe swiadectwo czlowieka wielkiej pokory i wiary

Bog z Toba Bracie

kaska
kaska
11.06.15 21:09

Moj tato mial podobnego nowotwora dokladnie wewnatrz watroby na drogach zolciowych od pojawienia sie objawow zoltaczki do smierci (3 m-ce) przeszlismy podobna droge modlitwy za tate plynely rzekami z wielu stron Pan Bog wysluchal jednej pozwolil na niecaly m-c przed smiercia by przezyl jeszcze z nami slub mojej siostry, odszedl 10 czerwca spokojnie bez bolu razem z cala rodzina mielismy szczescie bo byl pod bardzo dobra opieka nie musial przyjmiwac morfiny bo nic go nie bolalo normalnie jadl byl tylko bardzo slaby i gasl w oczach ale byl taki spokojny -dziekuje Bogu za to…pol roku po jego smierci urodzilam corke… Czytaj więcej »

alik
alik
12.06.15 07:29
Reply to  kaska

nie jestem lekarzem choć przez te kilka miesięcy przeszedłem niechciany kurs medyczny. a co ojca bolało czy wątroba (zajmowana przez nowotwór) czy woreczek żółciowy wypchany kamieniami na którym rozwijał się nowotwór (trzeci organ zajęty nowotworem pomijam)? nie wiem, po każdym zapchaniu stentów następowały większe problemy z jedzeniem, można powiedzieć że nie możność jedzenia. żółć jest potrzebna do trawienia i wchłaniania tłuszczów. ojciec z powodu tego woreczka żółciowego starał się unikać wszelkich tłuszczów, pokarm tłusty powoduje obkurczenie się woreczka żółciowego i nasilał ból. ojciec miał przez niemal 2 tygodnie radioterapie i miałem wątpliwą przyjemność posłuchania, ale również zobaczenia jak cierpią inni… Czytaj więcej »

E.
E.
11.06.15 20:45

Przepiękne świadectwo, prawie się popłakałam.

Wieczny odpoczynek Racz Mu dać Panie ,

aga
aga
11.06.15 20:31

To jest prawdziwe pelne pokory i milosci swiadectwo.dziekuje

20
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x