Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ala: Bliżej Nieba

Swoją nowennę rozpoczęłam, gdy myślałam, iż znalazłam się na ogromnym życiowym zakręcie. Pogmatwałam nieco swoje życie i nie widziałam możliwości, w jaki sposób mogłabym to sama odkręcić. Najpierw związek cywilny i modny kredyt „na swoim”. Potem rozwód i problemy z nim związane… Następny mój związek rozpada się, choć tym razem miał być ślub kościelny. I tu już mnie chyba wszystko przerosło. Pewnego dnia, kiedy jechałam samochodem i miałam już wszystkiego dość, zaczęłam się głośno modlić. Nie umiałam wówczas modlić się na różańcu, ale odmawiałam w kółko jeden raz „Ojcze nasz” i dziesięć „Pozdrowień anielskich”. Moja modlitwa była głośna, nerwowa, niczym krzyk rozpaczy. 

Potem poszłam do spowiedzi. Pierwszy raz zdarzyło mi się rozpłakać w konfesjonale, ale były to bardzo pokrzepiające i oczyszczające łzy. W sumie miałam wrażenie, że one same leją mi się z oczu, ale trudno jest mi opisać, jak cudownie zrobiło mi się po tej spowiedzi. Potem mama zabrała mnie jeszcze na mszę o uzdrowienie i uwolnienie – kolejne cudowne przeżycie.

Zaczęłam mieć ogromną potrzebę szukania różnych „skutecznych” modlitw (dziś wiem, że skuteczne to te, które płyną prosto z serca i są zgodne z Prawem Bożym). Przegrzebałam u mamy półeczkę z książeczkami i modlitewnikami, przeszperałam internet i trafiłam na Nowennę Pompejańską. Zaczęłam prosić Matkę Boską, aby pomogła rozwiązać sprawy sądowe – są one jeszcze w trakcie. Podczas modlitwy zrozumiałam z całą pewnością, iż nie mogłam trwać w związku niesakramentalnym, jeśli nie chciałam ślubu kościelnego z tym człowiekiem. Zrozumiałam istotę umieszczenia Boga w centrum życia, aby wszystko mogło się ułożyć. Zrozumiałam słowa swojej mamy, która od zawsze powtarzała: „Bóg na pierwszym miejscu – wszystko na swoim miejscu”. Nowenna została ukończona, choć nie bez problemów- zgodnie z tym, co czytałam w innych świadectwach, zaczęły pojawiać się takie trudności jak zniechęcenie, znużenie itp.

Jednak prawdziwe schody zaczęły się, gdy zaczęłam odmawiać drugą nowennę. Poświęciłam ją byłemu narzeczonemu, choć początkowo byłam na niego tak zła, że średnio miałam na to ochotę. Czułam jednak wewnętrzny przymus, aby to zrobić. Pierwszy tydzień minął bez większych przeszkód, a wręcz odczuwałam przyjemność podczas modlitwy. Drugi tydzień okazał się być najtrudniejszym, ponieważ pewnej nocy bardzo silnie odczułam obecność Złego (ponoć bardzo złości się, gdy krzyżuje mu się plany). Była może 2, może 3 w nocy. Trudno określić mi stan w jakim byłam – nie był to ani sen, ani nie była to jawa. Czułam jego obecność i przeogromny strach – nigdy się tak nie bałam. Zaczęłam wzywać w myślach całe Niebo, modlić się, modlić się i modlić. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie się podział mój Anioł Stróż. Trwało to może z 15 min – trudno mi bliżej określić ten czas. Wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo złe są zbuntowane anioły, i że na pewno nie chciałabym nie być pod opieką najsłodszego serca Maryi – myślę, że temu miało służyć to doświadczenie, bo inaczej nie umiem sobie tego wytłumaczyć.

Podczas zmawiania w myślach Nowenny,  przeinaczały się słowa modlitwy, pojawiały się obelgi (strasznie się wstydziłam, skąd to się bierze!!!). A w pewnym momencie w głowie usłyszałam natarczywe słowa „zdechniesz!, zdechniesz!”. Zaczęłam się zastanawiać, czy ja sobie tego wszystkiego nie wmawiam, czy to jest normalne?! Postanowiłam, że nie dam się, i skoro tak, to nie przestanę się modlić. Nowenna zakończona, nie wiem, czy były się nawrócił, ale mam nadzieję, że Bóg obdarzy go najpotrzebniejszymi łaskami.

Co otrzymałam ja? Wszystko to, o czym świadczą inni – jestem bardziej spokojna wewnątrz, ale nadal tęsknię… Zawierzyłam swoje życie Maryi, mam głód poznawania Pana Boga, zaczynam czytać i rozumieć Pismo Święte, szukać ciekawych rzeczy w internecie na temat naszego Ojca. Zaczęłam żałować wszystkich swych grzechów i zapragnęłam przyjaźni z kochającą Trójcą, Maryją i Świętymi (zwłaszcza z Janem Pawłem II, Ojcem Pio i św. Ritą).

Niech Wam wszystkim Bóg darzy. Amen.

(zmawiam trzecią Nowennę).

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Agata
Agata
05.06.15 21:26

Piękne świadectwo.

Mario
Mario
04.06.15 12:31

U mnie rowniez podobne nocne doswiadczenie, ale tylko raz.

To jak na wojnie – oni syrzelaja do nas a my do nich z tym ze mamy najlepsze wsparcie dzieki Bogu!

Józef
Józef
04.06.15 11:55

Z tym lękiem i czuciem czyjejś obecności również doświadczyłem , u mnie podziałało owinąć sobie różaniec wokół ręki . Odnośnie pomyłek przy odmawianiu , lepiej i nawet wskazane jest by modlitwę odmawiać ,szeptem , półszeptem niż w myślach . Jeśli nie stoi nic na przeszkodzie to tak chyba to powinno wyglądać . Wtedy łatwiej jest kontrolować słowa , chociaż i zdarzało mi się przeinaczenie słów i zamiast odmaiwać ” zachowaj nas od ognia piekielnego ” mówiłem ” zaprowadź nas do ognia piekielnego ” Zdarzyło mi się to wiele razy , zwłaszcza jak zaczynalem odmawiać mechanicznie . Tak więc skupienie na… Czytaj więcej »

ewa
ewa
04.06.15 11:35

serdecznie dziekuje za twoje swiadectwo .poraz kolejny utwierdzono mnie ze to co słyszałam i czasem słysze na jawie (podczas modlitwy) i w snach to nie moj wymysł,ze to najprawdziwsza rzeczywistosc obecnoasci: aniołow i demonow.Kocham maryje z całego serca.wiem ,czuje -ze mna sie opiekuje i moja rodzina.dzieki jej opiece obecnosci w kazdym moim dniu łatwiej jest mi zniesc porazki,,,,wiem ze zły duch mnie nienawidzi wiem tez ze mnie nie dotknie…choc moze dotykac mnie tylko w mojej wyobrazni. MOja niebieska mama kazdego dnia i nocy patrzy na mnie ,na moja rodzine. moja mama jest ze mna. chwała maryji.

5
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x