Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Konrad: Matka Boża jest PEŁNA ŁASKI

Witajcie!

Chciałbym się podzielić niezwykłym świadectwem tego, jak w istocie Maryja jest „łaski pełna”. Świadectwo jest długie, ale proszę, przeczytajcie je do końca, bo jest to sama prawda.

Nowennę podjąłem w intencji mojej dziewczyny, którą bardzo kocham, a która odeszła ode mnie z dnia na dzień, w zasadzie z nieznanych mi przyczyn. Wydaje mi się, że przestraszyła się wezwania, jakie Bóg mógł do niej skierować. Chciałem ją bowiem poprosić o rękę latem tego roku. Często mówiła mi, że religijność ją zniechęca, choć wcześniej mówiła, że to dla niej ważne, że jestem wierzący. W kulminacyjnym momencie odczuwałem w niej działanie złego ducha. Lęk, strach, zagubienie na pewno nie pochodzą od Boga, są przeciwieństwem miłości. Można powiedzieć, że po prostu uciekła, podając w różnym czasie różne powody.

Dziewczynę tę kocham miłością zupełnie niezwykłą, choć jeszcze nie czystą i doskonałą, tak jak powinna ona być.

Po ludzku wszystko jest skończone. Nie mam z nią kontaktu. Podjąłem nowennę o wiarę, nadzieję i miłość dla niej i o jej powrót, jeśli taka wola Boża. Chciałbym być dla niej ocaleniem. Wiem, że jest bardzo pogubiona i zalękniona, kroczy przez życie jakby po omacku.

Zakończyłem nowennę, między nami nic się nie zmieniło. Nie wróciła, ale ufam, że Maryja i Jezus działają w jej sercu przez moją modlitwę. Pamiętam, że „Jezus przychodzi, mimo drzwi zamkniętych”. Mam nadzieję, że wejdzie do jej serca i wypełni je wiarą, nadzieją i miłością.

Mnie zaś Maryja udzieliła wielu łask, o które się nie modliłem. Przede wszystkim dar czystości, z którą miałem wcześniej ogromny problem. Wiedziałem, że moja modlitwa nie może podobać się Matce Bożej, jeśli moje serce jest splamione grzechem. Istotnie, to co było napisane w książeczce o nowennie – rozpoczęła się duchowa walka. Nie tylko walka o nią, ale także moja walka ze sobą samym i ze swoim grzechem.

Na początku modlitwa była bardzo trudna, wręcz męcząca. Łzy, szloch, nerwy, męczące bicie serca, duszność, brak wiary w sens modlitwy. Myślałem sobie: „co ja wyprawiam, przecież ona mnie odrzuciła”. Czemu chcę naginać rzeczywistość. W trakcie spowiedzi u księdza usłyszałem jednak słowa, że trzeba się modlić i prosić o to, o co się prosi, a jak się modli za kogoś, to na modlitwa na pewno nie zaszkodzi.

Po zakończeniu części błagalnej znów płacz przy słowach modlitwy dziękczynnej – „za co mam dziękować, nic się nie dzieje”. Jednak był to okres niezwykły, przypadający na Wielki Post i Wielkanoc. Niezwykle doświadczenie. Do tego post w wybrane dni. Smutne tylko, że bez niej.

W niedzielę Bożego Miłosierdzia rozpocząłem kolejną nowennę w tej samej intencji. Jeszcze w trakcie pierwszej nowenny doszły inne modlitwy: modlitwa o uzdrowienie i wyzwolenie, msze święte o uzdrowienie w jej intencji. Przyjmuję także komunię w jej intencji. Czasami myślę, że coś mi się ubzdurało na tym punkcie i modliłem, się: Boże, jeśli to nie pochodzi od Ciebie, proszę Cię, zabierz mi nawet pragnienie. Miałem wątpliwości, czy jest sens zaczynać kolejną nowennę.

Jednak na modlitwie o uzdrowienie w Niedzielę Bożego Miłosierdzia, prowadzonej przez wspólnotę charyzmatyczną, podczas modlitwy uwielbienia usłyszałem dwa zwroty, które mogę odnieść do siebie. Jeden mówił o wątpliwościach w podjęciu ważnej decyzji, co robić dalej. Odpowiedź brzmiała: powierzyć się sercu Jezusa. Druga brzmiała: ktoś spośród nas modli się za osobę niewierzącą. Córko, przylgnij do serca Jezusa, ufamy, że Jezus przychodzi do Ciebie.

Skąd osoba z charyzmatem wiedziała, że to jest kobieta, mówiąc „córko”…?

Zdarzyła się także inna niezwykła rzecz: słuchając rekolekcji ojca Szustaka „Plaster miodu” (polecam!) opowiadał on o dziele św. Ludwika Marii Grignion de Montforta – „Traktat o Doskonałym Nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”, w którym był akt zawierzenia Sercu NMP autorstwa św. de Montforta. Kiedy przeglądałem w domu swoją „biblioteczkę” różnych „religijnych” książeczek i znalazłem ten Traktat, a na jego końcu niepodpisany tekst aktu zawierzenia, nie mogłem wyjść ze zdumienia. 20 lat ta książeczka leżała przy mojej głowie, przy moim łóżku. Przeczytałem Akt zawierzenia ze łzami w oczach i podpisałem 13 marca br.

W życiu wierzącego nie ma przypadków. Dziękuję Maryi za wszelkie otrzymane łaski i ufam, że jej królestwo miłosierdzia nie ma końca. Zawierzyłem wszystko Maryi. Nie wiem, czy moja dziewczyna wróci, ale jeśli taka będzie wola Boża, tak będzie.

Nie bójcie się nowenny. Jest to modlitwa niezwykła, która, pogłębiona o rozważania Pisma Św. i tekstów teologicznych, przynosi wiele łask. Prawdziwe są jednak te słowa, że Maryja wyprasza łaski, a Bóg udziela ich zawsze we właściwej kolejności. Trzeba ufać i prosić dalej. Bóg bowiem często najpierw usposabia i przygotowuje do przyjęcia łaski, o którą prosimy.

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
8 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Wojtek
Wojtek
12.05.15 23:43

Zadowolona, to nie jest obsesja tylko prawdziwa miłość. Mam tak samo. Dzięki Konradzie za drogowskaz

Slawek
Slawek
11.05.15 20:10

Jestem w podobnej sytuacji. Modlę się za Ciebie i by Twoja modlitwa została wysłuchana, bo nikt ani nic nie ma wiekszej mocy niz Matka Boska.

Łucja
Łucja
11.05.15 17:47

Konradzie!!!Trzymaj się dalej.Wszystko poleć BOGU i MARYI.Mam przy okazji pytanie,na które,mam nadzieję,ktoś z Was mi odpowie,jeśli przeżył to samo,co moja Babcia_składałam już w Jej imieniu świadectwo.Dziś Babci śniły się ZŁOTE,Drukowane LITERY
ułożone w słowo:,,MARYJA”!!!!Babcia cały czas odmawia Nowennę Pompejąńską.

Konrad
Konrad
11.05.15 15:28

Powiem Wam coś jeszcze – w zdjęciu do świadectwa jest wizerunek Matki Bożej objawiającej się w Medjugorie.
5 czerwca br. jadę właśnie do Matki do Medjugorie. Przypadek? 🙂

Konrad
Konrad
11.05.15 15:22

To nie obsesja, to miłość 🙂

Tatiana
Tatiana
11.05.15 15:16

Módl się dalej.Ojciec Pio mówił,że jak prosić to zawsze o najwyższą łaskę.

Zadowolona
Zadowolona
11.05.15 13:13

Konrad módl się o własne uzdrowienie i uwolnienie od obsesji jaką masz na punkcie tej dziewczyny.

M.
M.
10.05.15 23:09

Bardzo dziękuje Ci za to świadectwo. Jestem w podobnej sytuacji co Ty. Tyle, że modliłam się o nawrócenie i przemiane serca za chłopaka. Pod koniec Nowenny zostawił mnie. Ale wiem, że się nawraca, że Maryja działa w jego sercu. Bóg chce dla nas tego co najlepsze i wierzę, że ten człowiek dopóki sie nie nawróci nie będzie dobrym mężem i ojcem dlatego cierpliwie czekam. Ty też nie przestawaj się modlić! I ufaj Maryi i Jezusowi!!! Pozdrawiam.

8
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x