Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ewa: Siła sakramentu małżeństwa

Mam na imię Ewa i jestem mama 2 dzieci. Chciałbym wam opisac swoj wspaniały czas jaki spedziłam z Maryja podczas zmawiania ( 4 nowenny pompejanskiej).Maryja i dobry Jezus obdarzyli mnie wspaniałymi łaskami. Tak naprawdę to nie wiem od czego zacząc. Rozpoczełam ja 24.02 2015 r. a ukonczyłam 18.042015r. Powod ropoczecia kolejnej nowenny spowodowany był tym ,ze nie czułam się kochana przez swojego meza.  Dwie poprzednie nowenny zmowiłam właśnie za niego. Modliłam się o jego nawrocenie .O łaske wiary dla niego .W 1 nowennie Matka Boza obiecała mi ze mój maz będzie zbawiony,ze nie zapomni o nim. Mój maz jest os. niewierzaca(nie ateista ale gdzies pogubioną osobą). Jednak wrocę do tego co się wydarzyło. Moja intencja było: „Chcę czuc się kochaną!”.Zycie ludzkie jest starsznie pogmatwane.

Kochamy i nienawidzimy.A życie w rodzinie kiedy czujesz się samotna niekochana,nierozumina, wysmiewana z powodu przekon jest bardzo bolesne. Wiele łez wylałam z powodu meza. Niby się rozumiemy wspieramy,bardzo kochamy oboje nasze dzieci to już kiedy idzie o wiare to stoimy po dwoch stronach .Ja nie probuję go zmienic ,uleprzyc,nawrocic.  Nie. W jakims sensie kocham go takim jakim jest i akceptuje takim jakim jest. To trudna miłość. Wymaga wiele wyrzeczen Nie zamieniłabym jej na zadna inna miłosc.W poprzednich nowennach (o jego nawrocenie) wiele otrzymałam. Byłam silna i mocna. Choc Zły duch ranił ,uderzał w najsłabsze punkty naszego małzenstwa. Wroce jednak jeszcze raz do tego co się wydarzyło teraz. Pierwszego dnia nowenny tak mocno płakałam. Wyrzuciłam Bogu wszystko co czuję. Pamietam jak w pewnym momencie wpadła moja starsza corka (9 lat) do pokoju gdzie się modliłam .Dostała wtedy sms od swego kuzyna. Mowiła rozemocjonowana mamo! Zobacz co wysłał mi Antek. Jak to przeczytałam byłam w szoku.

Bo było w nim napisane „Uwierz w to Bog kocha cie taką jaką jestes.”Zamurowało mnie z wrazenia. Łzy jak grochy spływały mi po twarzy. Pamietam co wtedy pomyslałam: „ewo,bog cie kocha, słyszysz,słyszysz,nie czujesz tego?!”,”on jest tu jest obok ciebie.” Kolejne dni były walką. Ciągle odpływałam w myslach .Powtarzałam sobie w sercu”musi być ofiara aby modlitwa była miła bogu”.Czasem słyszałam  jak zły duch mowił „ma to czego chciała..haha!!!!!!”,chichot i smiech ze mnie.Szydził z mojej walki o własne szczescie,o miłość. czasem do moich roznacow dołaczała się moja młodsza corka(6 lat) wtedy czułam ogromna ulge. Modlitwa dzieci ma wielka moc. Wierzcie mi!  Czułam pokoj w sercu. Zawsze do swych rozncow podchodziłam z mysla ze to było/jest spotkanie 2 os mnie i boga. spotkanie dwoch serc. Mowiłam mu o wszytkim.Bez zatajania niczego. Bo tylko tu byłam kochana. Nie oceniana .nie odtracana. Zły duch bawił się moim umysłem. Co noc miałam koszmary.,Raz miałam tak rzeczywisty sen ,ze,ktos zapukał do drzwi naszego domu. We snie maz wstał i otworzył drzwi aby zobaczyc kto puka,ale nikogo tam nie było. Pamietam ze się obudziłam..Byłam wykonczona psychicznie. Boze tak się bałam! Wiedziałam co się swieci ze muszę tylko dotrwac do rana,-myslałam..Ale nie tej nocy zły dosłownie uwział się na mnie .

Po raz 3 ktos zapukał  do naszego domu,ale drzwi tym razem same się otworzyły!!!. wtedy myslałam ze serce mi samo wyskoczy z piersi. Pomyslałam Boze ja tego nie wytrzymam!!!!!!!!Panie ratuj mnie!Pamietam ze to „cos złego”chciało wejsc (czułam ze miało taka ogromna chęć) ale nie mogło przejsc przez prog naszego domu bo na naszych drzwiach był napis (C+M+B 2015r). Za to w dzien przezyłam cos takiego co az trudno było mi uwierzyc .Było to odwrotnoscia tego co się wydarzyło w nocy. Wszedzie zalewały nie słowa o miłosci. W radio niby przypadkowa piesn i w niej słowa”kocham cie,nie boj sie”,w kosciele słowa piesni”powiedz ludziom,ze ich kocham i ze się o nich wciąż troszczę.”Czułam jakbym była między dwoma swiatami. Między Dobrem ,a Złem.

Czasem czułam ze nade mna wisi niewidzialny „parasol”cos co nie pozwoli mnie złym duchom dotknac” Czasem gdy było ciezko się modlic bo:(zmeczenie,obowiazki domowe,szkoła dzieci,maz i to co się działo obok mnie w realnym zyciu)tak mnie dołowało i zniechecało ze musiałam powtarzac sobie: „ewa to walka,dasz rade,to nie bułka z masłem,musisz cos z siebie dac, cos ofiarowac,nie,nie buntuj się .badz pokorna to wszystko minie ,dasz rade”.”jestes silna” Był taki dzien ze czułam się potwornie zmeczona,tak zobolała ze mysl o  zmowieniu  jeszcze 3 rozancow była dobijajaca. umysł krzyczał „nie!nie!” „nie dasz rady,zwarjowałas?!” ale wtedy przychodziła do mnie Matka Boza z swoja siła i moca. Wtedy poraz pierwszy w zyciu zrozumiałam i poczułam ze „rozaniec regeneruje siły”czułam taki pokoj w sercu ,lekkosc, Swiezosc, rzeskosc,wyciszenie zmysłow .Poprostu cos fantastycznego. Maryja miała wobec mnie swoj plan .Który powoli realizowła .Ona sprawiła, ze zaczełam czytac ksiazke pt”Poemat Boga człowieka”. Czytałam i co rozdział przezywałam- wstrzas. To niszczyło mój egoistyczny swiatopoglad. Czułam ze to ogromna łaska dla mnie.To wzmocniło mego ducha. Pamietam, był tam rodział jak Jezus był w ogrodzie Oliwnym. Jest tam napisane ze Jezus zobaczył oprócz tych ludzi którzy go odrzucli(jego miłosierdzie)  tez i tych co beda w przyszlosci przez jego smierc zbawieni. Jezus powiedział ze zna tych ludzi po imieniu,ze już ich wtedy zobaczył. To nie był/nie jest jakiś anonimowy tłum zbawionych osob?! Pamietam zaczełam tak głosno płakac,trzesłam się cała z emocji.W glowie miałam „tornado mysli”.pamietam jak siedziałam i krzyczałam sama z siebie”jezu,jezu! Czy ja tam byłam.”czy było tam moje imię?”?!”

I wtedy usłyszałam w sercu słowa:” ewa,ewa” Wiec Bog mnie widział, mnie z roku 1978.Jeszcze wowczas  nienarodzna. To było tak piekne wydarzenie(wiem,ze ludzie co serio wierza, uwierza w moje słowa) Ale zawsze po takich cudownych chwilach (już to wiedziałam) ,przeciez już to przerabiłam w poprzednich nowennach przychodza złe chwile. W kolejnych dniach ciagle się kłociliśmy z mezem, .mąz odtracał mnie ,udawał ze mnie nie widzi w naszym domu,przychodził z pracy jadł obiad  rozmawiał zdawkowo kilka słow i znikał. dzieci traktował b. dobrze ,a mnie omijał szerokim łukiem (ja wiedziałam choc w to wtedy było trudno mi uwierzyc i zaakceptowac ten stan, ze to nie są słowa mojego meza ,ale złego który w nim siedzi i nim kieruje).ciagle słyszałam od męża:”nie kocham cie” .”denerwujesz mnie”,”dz sobie  ”.Myslałam ze zwarjuje. zadawałam sobie pytania:”poco się tak katujesz?poco to znosisz?”on nie jest tego wart”. Nie wiem skad ale ratowały mnie w tym bagnie słowa (sadze ze pochodziły od mego anioła stroza),ze”tylko „wiernosc ma sens”” wiernosc” temu co robie (modlitwie) i jesli nawet ich nie czuje( tych słow),jesli mnie się tylko wydaje ze je „odklepuje”,bezsensu ,które są ostre,poszarpane,ktore zadaja mi tylko bol  to one maja wielka moc.

Ze trzeba być tylko wierna,stała.To była walka,walka z moim „nie chce,mam już tego dosc z moim chce duchowym.to było mocowanie się z własnymi słabosciami, ułomnoscami. Zauwazyłam ze dużo łatwiej jest mi modlic się za innych. Moje rozance wtedy były lekkie i szybkie .nie czułam wtedy zadnego zmeczenia.  Matka Boza sama przychodziła do mnie (we snach.) Raz posłuzyła się sklepikarzem który dał mi medalik z jej wizerunkiem.To był dla mnie wymowny znak ze on nad tym wszystkim czuwa .Ze nie dryfuje sama po tym oceanie chaosu. Ona „nade mna czuwa”.W realnym zyciu maz dokopywał mi prawie co dzien,Zawsze była jaks szpila. Ale powtarzałam sobie” bądź wola twoja panie,badz wola twoja,ty wiesz lepiej co jest dla mnie dobre”.

Nastał 21 dzien. Dzien który wyrocił mi moja nowenne. Odsłuchałam na (you tube ) swiadectwo Pani Małgorzaty o jej drodze uwolnienia  meza z pod łap złego ducha (nowenna popejanska) .Pamietam ze poczułam ogroma potrzeba zmiany intencji .Matka Boza chciała abym modliła się jednak nadal za swego meza nie za „własne szczescie”. Widocznie jemu to było bardziej potrzebne niż mnie .Ja juz i tak wiele otrzymłam. Pamietam dzien jak goraco ze łzami w oczach modlliłam się przed obrazem Jezu ufam Tobie. Powiedziałam Jezusowi wszystko co czuje ze ja tak dłuzej w takim domu nie wytrzymam. Nagle przyszła do mojej głowy mysl abym potarła swoja obraczke  slubną o reke Jezusa z obrazu. Zrobiłam tak jak pomyslałam. .Po jakims czasie poczułam dochodzace do mnie ciepło. Ktore jest  mocne ale nie parzy. Uswiadomiłam sobie ze to ciepło właśnie pochodzi z mojej własnej obraczki! Byłam w takim szoku! To był cud. Pierwszy fiz. cud w moi zyciu.

To ciepło czułam jeszcze z 30 min. To był fiz .znak dla mnie od Boga ze dobrze robie ,ze tak trzeba było zrobic .ze ta moja walka o dusze mego meza ma sens. Ze to powierzanie go codziennie ma ogromny sens .Ze Bog pragnie zbawienia dla mojego kochanego meza. Uswiadomiłam sobie jak wielką moc ma sakrament małzenstwa. Jak wiele razy my ludzie go po prostu nie doceniamy. nie wierzymy w jego siłe :uwalniania,ochrony wspołmałzonka. Przeciez to sam Bog go pobłogosławił. Wiec nie ma siły aby z niego nie korzystac?!.Ba ,powiem ludzie przbudzcie się to działa.To wielki sakrament. Jeśli nawet druga os .gdzies się nam pogubiła w swym zyciu to ta pierwsza musi jej w tym pomoc. Pamietacie słowa? Przysiegi ”w zdrowiu i chorobie na dobre i na złe „ma zrobic wszystko co się tylko da aby druga os. nie umarła za zycia bo pozniej będzie dla niej zapozno .Musi wspomoc wspołmałzonka nawet jeśli tego nie ogarnia po ludzku.( wiem doskonale o czym pisze i mowie) W kolejnych dniach zły duch znowu probował mnie zastraszyc. Pamietam jak podczas modlitw usłyszałam” on jest mój,on należy do mnie!” a ja mu odp”nie”- ,on należy do Chrystusa”.To było starszne. miałm tak już zszarpane nerwy,ze dziś nie wiem jak to wogole wytrzymałam. innym razem w nocy usłyszałm głos”idz do spowiedzi” dziś sadze ze to był mój anioł stroz który mna kierował .Wierzcie mi byłam wykonczona psychicznie tyle się działo kazdego dnia. Az wpadłam na pomysł aby wspomoc się litania do Sw. Ducha. aby poczuc się spokojna,bezpieczna.

W 31  dniu usłyszałm głos w sobie ”pomdl się za Niemcy” . To było b. dziwne,ale jeśli Pan wzywa to tak widocznie trzeba było uczynic.Wtedy na drugi dzien wydarzyła się ta katasrofa lotnicza. Byłam w szoku. Do dziś zreszta jestem wystraszona rozmiarem tego zła .Kolejne dni były nie wiele lepsze. W sercu słyszalam:” ofiary,ofiary!” Bog tego chce. Bog chce ofiary przebłagalnej. Wtedy kazde zdrowas marjo było jak ołow,cegła które wymawialam z takim wielkim trudem..myslałam ”boze jak ciezko jest się modlic”.Zły duch prawie co noc dreczył moja dusze .Raz zobaczyłam .Jego twarz .(nie będę tego opisywała co zobaczyłam)z tego snu zapamietałam ze ”narzygał mi na twarz” tak było. Powtorzł to  2 razy sadze ze chciał mnie tym zastraszyc . Po tym dniu doznałam innego uczucia .Podczas modlitw czułam tylko: pustke, ze nikogo ze mna nie ma,ze jestem sama..Następnego dnia było juz lzej. Zanim rozpoczełam swe roznace zmowiałm kolejny raz litanie do Ducha Sw. Poczułam wtedy cos cudownego. mowiłam kolejne zdrowas marjo ,a czułam ze unosze się w powietrzu (faktycznie siedziałam)ale miałam uczucie ze się unosze się nad ziemia.czułam się jak balonik,jak piorko. lekko.moje usta wymawiały zdrowas marjo (a kazde było jak pyk,pyk jak banka mydlana).To było ewidentnie wsparcie od Ducha Sw .Czuałm taka moc. Ze gdybym kazała scianom się przesunac to one by się przesuneły. Zmawiane modlitwy również działały na mnie samą .im więcej się otwierałam tym bardziej czułam ze modlitwa jest jak swiatło rengenowskie w naszej duszy. musisz zobaczyc nawet to, czego nie chcesz zobaczyc bo. to jest silniejsze od ciebie .W 41 dniu nowenny zły mnie podposcił. W moim sercu podał się za dobrego Boga .Był to dzien przed dniem Wielkiej Nocy (a wiadomo zły wtedy najbardziej się wsieka bo wiele dusz mu wtedy umyka dzieki łasce Jezusa Zmartwychwstałego).Byłam chora zatrułam się. Myslałam ze przerwę  nowenne. podczas modlitw mowił do mnie bardzo spokojnie i rzeczowo.”zostaw to,kochaj go,pomagaj mu w zyciu,troszcz się o niego,wspieraj go,ale daj spokoj, nie modl się wiecej”.prawie mu uwierzyłambo była ta nowenna wykonczona zła,miałam wszytkiego już dosc.Tego dnia 3 roznce zmawiałm cały dzien. az do wieczora. jednak gdy wypowiedziałam ostatnie zdrowas marjo, przyszło światło od dobrego boga. dane mi było poznac te uknutą zasadzke na mnie .Zły duch wymyslił sobie ze jak będzie dla mnie miły słodki i wmowi mi ze jestem słaba i nie będzie tym razem mnie sobą straszył  to ja poprostu sobie to wszystko po ludzku odpuszczę.  Było ciezko. miałam deresje,czułam ze nikt mnie nie rozumie,kazdy uwaza za warjatke,ze mi odbiło ,fantyczke

.Zyłam w ciagłym napieciu. doszło do tego ze musiałam się modlic tylko wtedy gdy maz był w pracy. nie mogłam już tego zniesc tego ciagłego ponizania  mnie. Umierałm kazdego dnia. Ale ukonczyłam szczesliwie swoja 4 nowenne . Moja wiara umocniła się. Wiem ze mam mame w niebie,ze mam najleprzego przyjaciela we Wszechswiecie  Jezusa,ze mój anioł stroz „nie spi”.Wierze w moc litani do Ducha Sw. Wierze w istnienie złego Ducha.  Wierze w moc sakramentu małzenstwa. Wierze w moc naszego ducha,naszej wolnej woli!!Ze dzieki niej my ludzie mozemy przenosic gory,.Bede mowiła kazdemu ta nowenna jest nie do odparcia. Ma wielka moc działania jeśli tylko będziemy wspołdziałac z Matka Bozą .A  Mama zawsze ,zawsze nas słucha. Amen.

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
12 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Nawrocona
Nawrocona
21.10.17 22:39

Chcialabym napisac świadectwo jeszcze nie dokonczonej Nowenny. To co opisuje Ewo to samo mi sie przydarzylo. Od piczatku Nowenny dzialy sie w moim zyciu okropne i dobre reczy. Gdy bylam mala wierzylam pelnia siebie w Boga w pozniejszym zyciu w wieku 15 lat zaczelam sie odsuwac od Boga za sprawa zlego ducha ale Bog niegdy mnie nie opuscil on ciagle byl przy mnie. Moja droga nawrocenia zaczela sie kiedy dostałam od mojej ukochanej babuni rozaniec. Nie uzywalam go ale byl przy mnie w bardzo waznych momentach mojego zycia np pierwszy raz poprosilam Matke Boza o pomoc zdania testow z prawa… Czytaj więcej »

Teresa.A
Teresa.A
07.06.15 11:02

Ewo dziękuję że napisałaś to świadectwo …jest co czytać

Ala
Ala
02.06.15 01:38

Dziękuję za świadectwo. Pomogło mi zrozumieć moje trudności w odmawianiu nowenny pompejańskiej. Zaczynałam Ją odmawiać 2 razy w różnych intencjach i przerwałam, sądząc, że fizycznie nie daję rady. A to była trudność duchowa a nie fizyczna.Zachęciłaś mnie do ponownego i wytrwałego odmawiania nowenny. Jeszcze raz dziękuję za wsparcie. Jeżeli mogę Ci doradzić w sprawie poprawienia relacji męża z Tobą i z Bogiem to: podaję autentyczny przykład mojej koleżanki, która miała podobny problem. Przystąpiła do spowiedzi generalnej potem do modlitwy wstawienniczej, podczas której otrzymała przesłanie, aby się modliła za męża modlitwą uwielbienia. Tak też uczyniła, ale w domu rozpoczął się dla… Czytaj więcej »

EWA
EWA
07.06.15 10:41
Reply to  Ala

dziekuje.Alu.

ewa
ewa
20.05.15 15:08

Hej.Joanno jesli tak myslisz i robisz to wspaniale.Pozdrwaim cie b serdecznie

joanna
joanna
20.05.15 14:59

Należę do osób które wierzą, że modlitwa ma moc, a strach jest po to by uzmysłowić sobie, że należy bardziej zaufać Bogu, bo On ma niezliczoną ilość razy większą moc niż zło. Nie można się zła nie bać, bo to może doprowadzić jedynie do grzechu, który w konsekwencji nas upodli. „Hulaj dusza -piekła nie ma „- uwierzyć w to – to największa słabość ludzkości. Dzięki modlitwom, ale także dzięki wyrzeczeniom, czasem też cierpieniu i poniżeniu, no i przede wszystkim dzięki dobrym uczynkom możemy nie dopuszczać do siebie zła. I jak większość ludzi, przez większość życia grzeszących, ale u schyłku lub… Czytaj więcej »

Anna
Anna
20.05.15 09:15

Bardzo proszę napisz do mnie na pr.
sitania@Interia.pl, chodzi mi o twój telefon lub adres email, bo to co piszesz jest bardzo podobne do tego co ja przeżyłam. Pozdrawiam Cię gorąco i czekam na info od ciebie. Ania

ewa
ewa
20.05.15 15:10
Reply to  Anna

wysłałm ci wiadomosc..pozdrawiam ewa

joannna
joannna
18.05.15 20:13

To świadectwo zniechęciło i wystraszyło mnie do NP.

ewa
ewa
20.05.15 13:24
Reply to  joannna

czemu zniecheciło ciebie? u mnie tak to wygladało? to walka .to nie biernr odklepywanie zdrosiek… to trud,to bol,to wew walka z soba…. sadze ze inny co czuli to co ja wiedza o czym pisze. Im wiecej dajesz z siebie im wiecej sie spalasz w tym „bozym czyszczajacym ogniu” tym wiecej dzieki twojej modlitwie i cierpieniu zyskujesz dla drugiego człowieka.Modlitwa POmpejanska to nie jest zaklepywanka u Maryji. To wspoldziałenie z nia.

Kania
Kania
15.05.15 06:31

Ewo, podziwiam Twoją determinację. Bardzo liczyłam na to, że Twoje świadectwo zakończy się informacją o nawróceniu męża i zdecydowanej poprawie relacji z nim. Z całego serca Wam tego życzę. Ale i tak dziękuję za świadectwo. Dziś kończę 3 Nowennę – pierwsze 2 były związane z intencją ratowania małżeństwa, trzecia o nawrócenie męża. Pomimo wielu łask, które otrzymałam od Matki Boskiej, w relacjach z mężem nie ma żadnej poprawy (za niecałe 2 tygodnie będziemy mieć pierwszą rozprawę rozwodową – z jego inicjatywy). Oczywiście od jutra zaczynam następną Nowennę i zastanawiałam się nad jej intencją. Pomyślałam: Tyle się już za męża modliłam,… Czytaj więcej »

Aleksandra
Aleksandra
14.05.15 22:27

Najpierw cię ignoruja. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz. Powiedział Mahatma Gandhi.
Niech to będzie Twoim mottem Ewo, na ten trudny czas. Pamiętaj, że z Jezusem Chrystusem Zmartwychwstałym możesz tylko wygrać! Pozostawanie w łasce uświęcającej i codzienna Komunia Święta bardzo pomagają w sytuacjach, które opisujesz. Nie ustawaj na modlitwie, niech Duch Święty Cię prowadzi i błogosławi!

12
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x