Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Marian: Prośba o łaskę zdrowia

10 września 2014r odbierając wiadomości na poczcie e-mailowej, zatrzymałam się dłużej na informacji o nowennie pompejańskiej. Nowennę tą znałam i wielokrotnie myślałam o niej, ale ciągle nie miałam odwagi zacząć. Chociaż wiele razy czytałam ewangelię Św. Łukasza 11,9-13 o wytrwałości w modlitwie i Łk. 18,1-8 o mocy wytrwałej modlitwy. Ale chyba nie wierzyłam w siebie – że wytrwam.

I wówczas 11 września przyjaciółka zadzwoniła i zapytała mnie co to znaczy w nowennie część błagalna i część dziękczynna. Wytłumaczyłam jej to i dalej sama zaczęłam ten temat drążyć. Czytałam w Internecie wiele świadectw ludzi odprawiających tą nowennę – jak i tych którzy nie byli w stanie wytrwać do końca. Znałam również historię – powstania nowenny pompejańskiej. Czytałam także świadectwo o Cudzie uzdrowienia Fortunatiny Agrelli. Natchnienie dał mi Duch Święty. Kiedy już o godz. 22 położyłam męża do spania, nie dawało mi to spokoju. Zapaliłam świecę, postawiłam obok figurkę Matki Bożej, Fatimskiej. Na złożonych do modlitwy rękach Maryi kiedyś zawiesiłam maleńki różaniec z koralików mało większych jak ziarenka maku. Przy blaskach świecy wpatrywałam się w postać Maryi. Zaczęłam się modlić do Ducha Świętego (nauczyłam się tego w Domowym Kościele). Prosząc Go o wszystkie dary i łaski potrzebne, aby wytrwać w tej wielkiej nowennie Przed sobą miałam wydrukowaną instrukcję i teksty modlitw tejże nowenny. Po dłuższej chwili wzięłam różaniec do ręki i zastanowiłam się nad intencją, którą miałabym zanosić do Maryi przez 54 dni. Kiedy 5 lat temu przeszłam na wymarzoną emeryturę – mąż już był na emeryturze –myślałam o tym że zajmiemy się wnukami oraz że więcej czasu będziemy mieli dla siebie. I wówczas świat mi się zawalił. U męża zdiagnozowano chorobę – Parkinson miażdżycowy. Wychowaliśmy 6 dzieci. Oczywiście choroba postępowała powoli, ale po tych 5 latach mąż już prawie samodzielnie nie chodził i potrzebował opieki 24 godz. na dobę. Jakby tego był mało, upadł i złamał kość szyjki udowej. No i oczywiście niewiele już można było się z nim kontaktować. Nie poznawał członków rodziny, (objawy podobne jak przy chorobie Alzcheimera). Nie radziłam sobie ani psychicznie, ani fizycznie. Wielką pomocą były dla mnie wspaniałe dzieci, ale one przecież pracowały. Następnie zaczęłam się modlić. Przesuwałam paciorki różańca poprzez tajemnice radosne, bolesne i chwalebne. Kiedy skończyłam, było ok. północy. Spać mi się nie chciało, ale poczułam wielką ulgę i radość jednocześnie. Potem przez całą nowennę wspólnie ze mną modliły się wnuczki, czasami nawet przez wszystkie trzy części różańca. Tutaj dodam, że od dnia ślubu ,

chociaż różaniec może nie cały, ale codziennie przynajmniej jedną dziesiątkę odmawialiśmy wspólnie. Najpierw sami, potem przychodziły na świat dzieci, więc odmawiały razem z nami. Niby wspólnie, ale każdy odmawiał inną tajemnicę i w ten sposób był to nasz cały różaniec. Każde z nas odmawiało w swojej intencji, wymawianej przeważnie głośno, czasami tylko w sercu powierzaliśmy Maryi nasze sprawy dnia codziennego. Jak wiele łask otrzymaliśmy przez okres naszego 45-letniego małżeństwa . Nie potrafiłabym zliczyć. Niektórzy zazdrościli nam naszej miłości, ale odpowiadałam wszystkim że to dzięki temu, że w naszym życiu była cały czas Maryja – nasza Matka. I chociaż potem – jeżeli były nawet trudne sprawy z wychowaniem dzieci, to z różańcem w ręku błagałam Maryję o pomoc. Były to namacalne łaski, które otrzymywałam od Boga dzięki wstawiennictwu Maryi. Na ten temat mogłabym napisać tomy, ale to nie tu. I dlatego wszystkim mówię – RÓŻANIEC JEST NAJLEPSZYM LEKARSTWEM NA WSZYSTKIE RANY. I chociaż łaski nie zawsze były otrzymywane „od ręki” to jeśli były zgodne z wolą Bożą, to zawsze je otrzymywałam.

Dzień 3 listopada był dla mnie szczególny. Wówczas zakończyłam Nowennę Pompejańską. Pierwszą. Co mi ta modlitwa dała. Dni moje są pracowite i często jest mi bardzo ciężko nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Chociaż wiem że pytań typu „ Panie Jezu, dlaczego mnie to właśnie spotkało” nie powinnam zadawać, to jednak w morzu łez niejednokrotnie je zadawałam. Już przy odmawianiu drugiej części nowenny byłam wyciszona, nie było to dla mnie problemem usiąść, zapalić świecę i wziąć różaniec do ręki. Mogłam w spokoju nawet jednym ciągiem (jeśli sytuacja mi na to pozwalała) odmówić wszystkie części różańca. Przypominam sobie jak zaczynałam: nawet jednej części nie mogłam odmówić spokojnie, szatan poruszał moje niespokojne nogi, więc nawet modliłam się chodząc po mieszkaniu z różańcem w ręku. I chociaż moją intencją była prośba o zdrowie męża, to wiem że w zamian otrzymałam więcej cennych łask, które być może bardziej mi są potrzebne. Wielką łaską było m.in. to że wnuczki się ze mną chętnie modliły. Nauczyły się wszystkich tajemnic różańcowych z rozważaniem, bo im to tłumaczyłam. Ja przestałam płakać, stałam się bardziej spokojna i cierpliwa przy opiece nad mężem. Bo sama miłość nie zawsze mi wystarczała, brak mi było cierpliwości. Matka Boża pomogła mi połączyć miłość z cierpliwością i całkowitym oddaniem się opiece. Pomogła mi podtrzymać: „ślubuję Ci miłość, wierność w zdrowiu i w chorobie, dopóki śmierć nas nie rozłączy”. I z całego serca dziękuję Ci kochana Mateńko.

I dziś wiem że to dopiero początek, bo intencji jest wiele. I wierzę że Maryja mi w tym pomoże. Amen.

5
1
głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Hanka
Hanka
13.12.14 21:01

Cudowne swiadectwo,zycze wiele Łask Bozych

E.
E.
09.12.14 22:31

Jest Pani wspaniałą osobą. Z Pani świadectwa płynie taki spokój i miłość. Niech Pani i Pani rodzinie Bóg błogosławi 🙂 Wierzę, że jesteście Państwo pod opieką Najukochańszej Mateńki.

WNM
WNM
09.12.14 21:27

Wspaniałe świadectwo. Jest Pani wyjątkową osobą…

3
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x