Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Marcelina: Warto powierzyć siebie i bliskich Maryi!

Nowennę Pompejańską zaczęłam odmawiać 17.07.14 r. w intencji całkowitego uzdrowienia ciężko chorej mamy mojego kolegi ze studiów. Pani Helena cierpi na jedno ze schorzeń tarczycy, które zaczęło się nasilać z powodu nie przyjmowania leków. Ma również problemy z układem oddechowym. Jej stan pogarsza się. Ponadto miało to wpływ na jej psychikę. Razem z nią cierpi cała rodzina. Jej syn bardzo to przeżywa – ma objawy depresyjne. Bardzo odbiło się to na jego zdrowiu. Ogólnie rzecz biorąc po ludzku – beznadziejnie.

Cudowną nowennę do Matki Bożej Różańcowej skończyłam odmawiać 8.09.14 r. Po tygodniu umówiłam się z synem pani Heleny – Adamem, aby dowiedzieć się jak się miewa on i jego mama. Mówił m. in. o tym, że pani Helena wyszła ze złego stanu psychicznego. Pod tym względem czuje się dobrze. On z kolei znalazł pracę, która go cieszy i pozwala choć trochę oderwać się od ciężkich myśli. Ucieszyłam się po tym spotkaniu, ponieważ zobaczyłam, że Maryja zaczęła pomału uzdrawiać mamę Adama, a także jemu

zsyła łaski. Po tych kilku miesiącach niestety stan pani Heleny znacząco się pogorszył. W ostatnim tygodniu września trafiła do szpitala, a na początku października została wypisana do domu, ponieważ lekarze nie mogą już nic zrobić – jest to ostatnia faza choroby i ma nadejść najgorsze. Mimo to wciąż mam nadzieję, że mama Adama zostanie całkowicie uzdrowiona przez Maryję. Wierzę, że może się to stać i czekam cierpliwie. Adam wyszedł z zaawansowanej depresji. Jest dużo lepiej. Znając

historię Fortunatiny, staram się pamiętać o tym co Matka Boża jej powiedziała. Podczas widzenia powiedziała, by Fortuna nie traciła wiary w swoje uzdrowienie, żeby wierzyła tym bardziej jak jej stan będzie się pogarszał i nikt nie będzie już wierzył, że kiedykolwiek stanie na nogi. Mam nadzieję, że stanie się cud.

Podczas odmawiania tej różańcowej modlitwy często ogarniał mnie spokój, czułam, że wszystko będzie dobrze. Rzeczywiście, łatwiej jest odmówić cały różaniec niż jedną „dziesiątkę” dziennie. Zdarzały mi się też dni, zwłaszcza pod koniec części dziękczynnej, że czułam wielkie zniechęcenie, niekiedy coś w rodzaju wstrętu, ale dzięki Maryi wytrwałam do końca.

Mnie Mateńka również obdarzyła wieloma łaskami: obroniłam pracę licencjacką (podczas egzaminu czułam, że jest przy mnie), kilka trudnych spraw zostało rozwiązanych łagodnie i po mojej myśli, praktyki pedagogiczne przebiegły spokojnie, a ludzie, których spotkałam w miejscach praktyki byli dla mnie bardzo życzliwi i przychylni za co chcę Maryi bardzo podziękować! Dziękuję również za łaski, o których mogłam zapomnieć tutaj napisać. Cieszę się, że moje pierwsze świadectwo mogę zamieścić na tej

stronie i mam nadzieję, że pomorze to osobą, które się wahają lub czują strach przed tym, że sobie nie poradzą na modlitwie. Warto powierzyć siebie i bliskich Maryi!

Niech Wam Bóg błogosławi, a Maryja była zawsze przy Was!

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x