Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Aleksandra: Uzdrowienie kuzynki

Szczęść Boże. Chciałabym złożyć świadectwo o skuteczności odmawiania Nowenny Pompejańskiej. Modlitwę tę odmawiam od ponad roku. Pierwszą zaczęlam odmawiać w intencji poczęcia i urodzenia zdrowego dziecka – i choć nie spełniła się ona jeszcze, to głęboko ufam Maryi i wierzę, ze we właściwym czasie moja prośba zostanie spełniona. Kolejne nowenny odmawiałam w różnych intencjach – wiele jest w moim życiu potrzeb i próśb. Wiele łask otrzymałam – niesamowity spokój, następowało rozwiązywanie spraw po ludzku beznadziejnych – wiele by opisywać. Chciałabym dziś opisać tylko cud uzdrowienia mojej kuzynki Ewy. Na początku powiem tylko, ze sytuacja w jej najbliższej rodzinie jest dość trudna. Ona sama -mimo niespełna 40 lat jest osobą niepełnosprawną ruchowo, niezdolną właściwie do samodzielnego poruszania się poza własnym mieszkaniem. Jesienia ubiegłego roku zmarła na nowotwór jej mama, która bardzo jej pomagała w codziennym życiu. Od śmierci matki wszystko spadło na jej głowę: opieka nad schorowanym ojcem, prowadzenie domu (ma 11 letniego syna i męża, który ze względu na pracę w delegacji rzadko bywa w domu). W połowie wakacji zaczęła się źle czuć. Ogólne osłabienie, nagłe utraty przytomności, gorączka, nieprawidłowe krwawienia z dróg rodnych. Skierowanie do szpitala, badania. Nie wyglądało to dobrze – na obrazie USG woda w brzuchu, guz niewiadomego pochodzenia, do tego wysokie CRP. Skierowanie na dodatkowe badania i ich wynik z adnotacją „pilna wizyta onkologiczna!”. Nie jestem lekarzem, nie umiem czytać wyników, ale widziałam wzrok lekarzy zlecających kolejne badania. Nie było jeszcze ostatecznej diagnozy, ale między wierszami sugerowano, ze prawdopodobnie to nowotwór złośliwy. Ja odkąd tylko dowiedziałam się o problemach Ewy chwyciłam za różaniec i odmawiałam w intencji jej zdrowia Nowennę Pompejańską. Czekaliśmy na ostateczne wyniki. I choć lekarze nie pozostawiali złudzeń -ja gorąco prosiłam Maryję o jej zdrowie, a właściwie o uzdrowienie. W tej intencji odprawiana została Msza św. Modlili się znajomi ze wspólnoty charyzmatycznej, modliła się cała rodzina. Pod koniec części błagalnej Nowenny przyszły ostateczne wyniki – torbiel. Dadam jeszcze, że wcześniej lekarze nie dawali nawet cienia nadziei, że nie jest to guz złośliwy. Sami byli zdziwieni ostatecznymi wynikami. Jednak mówili oni o konieczności operacji – torbiel była ogromna. Operacja nie mogła być jednak wykonana od razu z uwagi na inne schorzenia Ewy. Dziś po czterech miesiącach operacja nie jest potrzebna.

Wszędzie będę opowiadać o miłosierdziu, które mi okazałaś Maryjo. Ufajcie Maryi i módlcie się, ona zawsze słucha i zawsze pomaga.

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
TERESA
TERESA
10.12.14 03:05

I jak tu nie wierzyć….

waldek
waldek
09.12.14 22:01

Piękne świadectwo. Chciałbym dodać, że modlitwa pompejańska do Matki Bożej jest potężna. Odmawiamy z rodziną wspólnie drugą i już odczuwamy opiekę Niepokalanej. Oddaliśmy swoje wszystkie sprawy, spływa spokój, czuję że nasze sprawy Maryja prowadzi. Nigdy w życiu nie odczuwałem lepszej opieki. Maryjo kochamy Cię, Maryjo prowadź. Amen

ania
ania
09.12.14 19:54

Nie zawsze wszystkie modlitwy są wysłuchane, spora część na pewno ale nie wszystkie, tylko to co jest zgodne z wolą Bożą.

Apostoł Różańca
Apostoł Różańca
09.12.14 19:28

rzeczywiście cud… 🙂

Gosia
Gosia
09.12.14 19:07

Wspaniale swiadectwo:)

5
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x