Kochani,
niedawno skończyłam odmawiać moją piątą Nowennę. Jakiś czas temu usłyszałam, że syn znajomych rodziców, którego pamiętam z dzieciństwa zachorował na raka. Niestety guz był złośliwy i rokowania nie były najlepsze. Już na początku odmawiania Nowenny (pod koniec pierwszego tygodnia) dowiedziałam się, że chłopak miał operację która zakończyła się sukcesem – guza udało się usunąć w całości. Od czasu operacji minęły już 4 miesiące i póki co nie słychać o przerzutach – mimo, iż początkowa diagnoza była zła.
Wiem, że to dzięki pomocy Mateńki i wierzę, że znajomy będzie trwał w dobrym zdrowiu.
Myślę, że warto również wspomnieć, że dwie pierwsze Nowenny były odmówione przeze mnie w intencji odnalezienia miłości. Modliłam się o kogoś dobrego dla mnie, ale nie ukrywam, że cały czas miałam w głowie pewnego mężczyznę w którym byłam kiedyś bardzo zakochana. Ostatnio niespodziewanie po kilku miesiącach milczenia odezwał się do mnie i mamy miły kontakt. Nie myślałam, że to jeszcze nie możliwe. Teraz wiem, że wszystko należy zawierzyć Mateńce. Ona pokieruje naszym życiem tak by było dla nas dobrze.
To piekne, CHWAŁA PANU !!! ja modlę sie nowenna pierwszy raz i juz mam w głowie, zeby sie modlic powtórnie. Matka Boża na pewno da mi silę. Tobie równiez daje siłę to sie czuje ze świadectwa.
Ja niestety znów sceptycznie. Operacja to nie cud. Owszem, wierzę w działenie Boże poprzez ludzi, jednak to męczenie i krojenie, a najgorsze byly takie świadectwa, kiedy niby ktoś poddał się operacji i jeszcze innym drastycznym zabiegom, Jak się leczymy to mamy szansę wyzdrowieć.
Przy okazji witam druga, a może którąś Alę. ciężko się rozmawia na takim forum, gdzie nicki się powtarzają (mimo rejestracji). bo u mnie to nick, nie imię.
Pozdrawiam i znikam na jakiś czas. Trzeba odpocząć nawet od czytania, zwłaszcza jak sceptycyzm przez to rośnie, zamiast wiary.
Pokrzepiające świadectwo. Szczególnie wtedy kiedy tracimy już wiarę w sens naszych modlitw. Kolejny dowód na to że warto się modlić i trzeba trwać w wierze.