Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ela: To był dla mnie cud, kiedy dowiedziałam się, że zbudził się do życia

W listopadzie’2013 podjęłam modlitwę Nowenną Pompejańską za kolegę mojego syna, 33-letniego Darka. Jest po ciężkim wypadku komunikacyjnym w lecie 2013 (jechał motocyklem, inny kierowca wymusił pierwszeństwo). Powstały tragiczne skutki i szkody w jego zdrowiu, najbardziej ucierpiał mózg. Wtedy jesienią był jeszcze w śpiączce, w szpitalu wojskowym.

Mijały już 3 miesiące, a on nie mógł się zbudzić. Został odłączony od aparatury podtrzymującej życie. Powiedziano, że trzeba czekać, może się zbudzi. Był w stanie jakby „zawieszenia”, nie umierał i do pełnego życia było daleko, niebezpiecznie. Jego mama myślała, że za chwilę padnie pytanie o organy. Ale tak się nie stało. Nie widząc poprawy, szpital podjął starania o miejsce w ośrodku piełęgnacyjno – opiekuńczym. Wiedząc, że jego stan jest na granicy życia i śmierci, że Pan Bóg, który go powołał kiedyś do życia, tak jakby czekał na modlitwę za niego (Darka). 1 listopada rozpoczęłam nowennę pompejańską o jego uzdrowienie. Każdego dnia odmawiałam w jego intencji 4 części różańca. Również msze św ofiarowałam za niego, a także moje, osobiste cierpienie, które przyszło już po zakończonej nowennie.

To był dla mnie cud, kiedy dowiedziałam się, że zbudził się do życia zaraz na początku listopada, ok 7 dnia – po rozpoczęciu przeze mnie tej nowenny. Mówił, odpowiadał logicznie na zadawane pytania, Siedział samodzielnie i zaczynał chodzić.

Powoli wraca do zdrowia, wrócił do domu i jest na rożnych rehabilitacjach. Żyje i jest wdzięczny Bogu za cud życia. Wie, że ta modlitwa w stanach po ludzku beznadziejnych czyni cuda, że lekarze i właściwa opieka są przedłużeniem rąk i działania naszego Stwórcy, że Matka Najświętsza pośredniczy za nami do Pana Boga.

O jego zbudzeniu dowiedziałam się na początku grudnia. Tę nowennę dokończyłam w wigilię Bożego Narodzenia. To moje doświadczenie podkreśla, że trzeba zawsze pokładać ufność w Bogu mimo różnych , czasem niesprzyjających i przedłużających się sytuacji. Podejmując tę modlitwę nowenną pompejańską, wiedziałam, że jest trudna. Bałam się, że nie dam rady, że przerwę. Przychodziły też myśli: a jak umrze, to jak ja mam Tobie Matko dziękować? Tak było tylko na samym początku. Później była pewna nadzieja. Dziękuję za cierpliwość czytania, pozdrawiam.

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Krysia Z.
Krysia Z.
10.04.15 16:51

..piękne świadectwo…”cud” uzdrowienia..modlitwa na pewno pomogła…ja tez odmawiam Nowennę Pompejańską…..za mojego brata Janka – jest w śpiączce już 11 miesięcy…..codziennie proszę Boga i Matkę Najświętszą o cud uzdrowienia i wybudzenie mojego brata……..

agata
agata
21.05.14 09:42

piękne, wzruszające i cudowne!

Michał
Michał
21.05.14 00:39

Po przeczytaniu pani świadectwa dziękuję Bogu i wielbię Go.Jesteśmy jednym ciałem w Chrystusie Panu,wszyscy stanowimy żywy Kościół gdzie jedni modlą się za drugich żyjących i będących w czyśćcu.Myślę że otrzymała Pani wielki charyzmat bo to tak trzeba nazwać modlić się za zdrowie bliźnich.Za to zanoszę dziękczynienie wielbię Pana bo sam jestem w trakcie odmawiania Nowenny i wiem ile to kosztuje wysiłku,Modląc się za kogoś modli się Pani za siebie, bo jak nasz Pan powiedział św.siostrze Faustynie może nie zacytuje dosłownie ale sens jest jeden „każdy odruch miłosierdzia wynagradzam po stokroć”. Pozdrawiam Michał.

Alicja
Alicja
20.05.14 20:43

Piękne świadectwo, a Pani jest wspaniałą kobietą! Bogu niech będą dzięki!

ola
ola
20.05.14 18:36

Cudowne świadectwo,a Pani jest wspaniałym człowiekiem,prawdziwym przyjacielem!Tak mało ludzi obok nas patrzących na krzywdę ludzką dobrym,współczującym sercem… Bądź pozdrowiona Matko Boża i Jezu Chryste. A dla Pani wiele dobrego i wielu łask Bożych .

5
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x