Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Maja: otrzymanie pracy

To była moja trzecia nowenna. W tych pierwszych nie były to konkretnie sprecyzowane prośby, więc nie mogłam też dokładnie stwierdzić, czy zostały wysłuchane, chociaż i tak widziałam, że dzieje się dużo dobrych rzeczy. Ale trzecia nowenna to była prośba o znalezienie dobrej pracy dla córki. Teraz mam żal do siebie, bo czytając wasze świadectwa wiem, że nie wszyscy otrzymali to, o co prosili. Ja też myślałam, że tak będzie, bo wiedziałam – jak ktoś już tu pisał „To nie jest koncert życzeń”. Jednak coś mnie wzywało do odmówienia tej nowenny, no bo gdzie szukać innej pomocy? Myślałam: „Matka Boża pomoże, może nie konkretnie tak jak ja bym chciała”. Skończyłam modlitwę w połowie sierpnia i nic, byłam trochę smutna, że nic to nie dało, ale prosiłam Boga, żeby stała się Jego wola. Wysłane CV i rozmowy kwalifikacyjne nic nie dały, a jeszcze bardziej pogrążały w rozpaczy. Żadnej nadziei i szansy.

Nie powiem, były chwile załamania, ale też zaraz modlitwy do św. Rity, do wszystkich świętych. Prosiłam Boga: „Zrób jak Ty chcesz, tylko nie daj nam się załamać”. Po ostatniej rozmowie córki w sprawie pracy prosiłam Boga: „Jeżeli to ta praca jest dla niej, to pomóż, jeżeli nie, to pomóż znaleźć inną, tylko zlituj się i nie zostawiaj nas samych z tym problemem”. I wtedy miałam w sercu wielki spokój. Znowu dwa tygodnie i nic, trwałam cały czas na modlitwie. Nie była to następna nowenna, ale różne inne modlitwy,  m. in. różaniec w ramach codziennej modlitwy róży różańcowej rodziców.

Na początku października odebrałam telefon do córki w sprawie pracy, którą miała podjąć za dwa dni! Dla mnie był to szok. Pomyślałam: „A jednak, Matko kochana, pomogłaś, Boże kochany, wysłuchałeś!”. Na razie jest to staż, ale w bardzo dobrej firmie, o której nawet nie można było marzyć. A mnie gryzie sumienie, że byłam niecierpliwa, że miałam chwile załamania. Teraz wiem i mówię też tym, którzy nie wierzą albo nie otrzymali tego co chcieli – miejcie cierpliwość i poddajcie się woli Boga, przecież Pan Bóg kocha każdego z nas, tylko my nie możemy za wszelką cenę wymuszać tego, co chcemy, co nam się wydaje, że to jest dla nas dobre, bo Bóg wie lepiej kiedy, co i w jakim czasie. Wiem, bo też miałam chwile załamania, dotyczyło to różnych innych problemów, ale kto pomoże jak nie Bóg? Proszę wszystkich tych, którzy tracą nadzieję – zawierzcie Bogu, on czyni cuda. Pomagały mi też kazania ks. P. Pawlukiewicza, cudowne kazania z nawiązywaniem do naszych problemów, czasem na wesoło; słuchać się chce. Daję świadectwo, że trzeba być do końca wytrwałym. JEZU, UFAM TOBIE!

 

Powyższe świadectwo zostało opublikowane w wiosennym (5/2013) numerze Królowej Różańca Świętego.

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
trzaska
trzaska
18.03.14 19:49

Nie zadreczaj sie 🙂 Wazne, ze modlitwy zostale wysluchane.Trzy miesiace temu otwieralismy z bratem dzialalnosc. Byly dni trudne, kiedy nic nie moglismy zalatwic, kiedy problemy narastaly. Powtarzalam tylko bratu: odmowiles nowenne w intencji firmy, ten odpowiadal, ze tak, a ja z usmiechem mu mowilam, a wiec sie uda. Mimo wielu problemow, braku internetu(co dodatkowo komplikowalo sytuacje) szukalismy rozwiazan. Brat byl zrezygnowany, powatpiewal, a gdy sie udalo, firma zarejestrowana, przyznal, ze to cud 🙂 Takze ze spokojem i sie nie martwmy 🙂 Modlitwy sa wysluchiwane 🙂

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x