Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agnieszka: świadectwo pierwszej Nowenny Pompejańskiej

Na nowennę pompejańską trafiłam niby przypadkiem, ale jak wiadomo nic nie dzieje się bez przyczyny, dlatego myślę, że to Bóg skierował mnie na tę stronę, gdy szukałam Jego pomocy i odpowiedzi na szereg pytań i ogarniających mnie wątpliwości oraz rozterek. Niewątpliwie pogłębiła ona moją relację z Bogiem, odnowiła ją i umocniła, a także nauczyła codziennej z Nim rozmowy i uświadomiła jak ważna jest codzienna modlitwa, podczas której można naprawdę usłyszeć głos Boga, jeśli się tylko w zechcemy Go posłuchać. Pamiętam jak podczas mszy św. ksiądz przytoczył poemat o śladach Jezusa na piasku:

„We śnie

Szedłem brzegiem morza z Panem,

oglądając na ekranie nieba

całą przeszłość mego życia.

Po każdym z minionych dni

zostawały na piasku dwa ślady – mój i Pana.

Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad

odciśnięty w najcięższych dniach mego życia.

I rzekłem:

„Panie, postanowiłem iść zawsze z Tobą,

przyrzekłeś być zawsze ze mną;

czemu zatem zostawiłeś mnie samego

wtedy, gdy było mi tak ciężko?”

Odrzekł Pan:

„Wiesz, synu, że cię kocham i nigdy cię nie opuściłem.

W te dni, gdy widziałeś tylko jeden ślad,

ja niosłem ciebie na moich barkach”

Zapadło mi to w pamięć i zawsze w trudnych chwilach wołałam do Jezusa:wiem, że teraz niesiesz mnie na rękach, że nigdy mnie nie opuścisz, nie pozwól, żebym kiedykolwiek w to zwątpiła, daj mi siłę!

U mnie w parafii odbywa się comiesięczna adoracja Najświętszego Sakramentu, podczas której również prosiłam i nadal proszę, bym nigdy nie zapominała o Jezusie w moim życiu i bym zawsze odczuwała Jego obecność i opiekę i proszę o umocnienie wiary.Od jakiegoś czasu obraz Jezusa Miłosiernego „wędruje” w mojej parafii od domu do domu, pozostając jeden dzień w każdej, chcącej Go przyjąć rodzinie. I właśnie podczas peregrynacji Obrazu Jezusa Miłosiernego w moim domu, zaczęłam szukać modlitw do Bożego Miłosierdzia i tak napotkałam stronę o Nowennie Pompejańskiej. Bardzo mnie poruszyła historia cudownie uzdrowionej Włoszki i bł. Bartolo Longo, i, jako że intencji nie brakuje, postanowiłam, że zacznę odmawiać nowennę w jednej konkretnej, bardzo dla mnie ważnej, a dość trudnej – z mojego punktu widzenia, sprawie.

Rozpoczęłam modlitwę 23 października i zakończyłam 15 grudnia i muszę przyznać, że pomimo nie spełnienie się jeszcze prośby, o którą się modliłam, otrzymałam mnóstwo łask, o które w moim mniemaniu nie prosiłam. Podczas odmawiania 1 NP uczestniczyłam w zdalnych praktykach, które rozpoczęłam jeszcze przed rozpoczęciem NP, a na których ukończeniu bardzo mi zależało, ale sprawy ułożyły się tak, że z przyczyn ode mnie niezależnych, czysto technicznych praktyczne ich zaliczenie wydawało się niemożliwe, jednak uzyskałam możliwość ich zaliczenia, po wykonaniu dodatkowych zadań i zleceń, co było niestandardowym rozwiązaniem i wcześniej nie miało miejsca w tej firmie , bo jeśli w danym czasie nie wykonało się zadań, było to jednoznaczne z niezaliczeniem praktyk. A w moim przypadku zostały one przedłużone i uzyskałam już certyfikat o ich ukończeniu, z czego niezmiernie się cieszę i dopatruję się tutaj interwencji Matki Bożej i serdecznie Jej za to dziękuję.

Muszę przyznać, że świadectwa osób odmawiających nowennę pomagają niezmiernie, zwłaszcza gdy ogarnia mnie zwątpienie czy przychodzi zniechęcenie. Podczas odmawiania mojej pierwszej nowenny, w 17 dniu części błagalnej miało miejsce dziwne zdarzenie, nie jestem w stanie sprecyzować czy był to półsen,sen czy też dziwna gra mojej wyobraźni…Tego dnia byłam wyjątkowo nerwowa niespokojna,bez konkretnej przyczyny ogarniał mnie niepokój.Modliłam się, ale moje myśli uciekały gdzieś daleko. Pamiętam, że wieczorem czytałam świadectwa osób, które czasami nocą były nękane przez złego koszmarami bądź innymi nieprzyjemnymi zdarzeniami.

Pomyślałam sobie wtedy, że to musi być straszne,a że jestem osobą raczej strachliwą, świadectwa te zostały zaabsorbowane przez moją wyobraźnię w sposób wyjątkowo chłonny. Położyłam się spać, ale nadal odczuwałam niepokój, przewracałam się z boku na bok, odczuwałam nieokreślony lęk, ogarniały mnie myśli:”a co będzie, jeśli i mnie odwiedzi Zły? Czy znajdę wtedy siłę by wezwać pomocy Bożej”? Mój sen był przerywany i niespokojny. Wielokrotnie budziłam się-raz czułam w pokoju przeraźliwy chłód, innym razem znów nieznośne gorąco, niczym w gorączce. Nad ranem obudziłam się przestraszona-nie pamiętam czy coś mi się śniło, ale bałam się niesamowicie i byłam już tak przytomna, że o spokojnym śnie nie było mowy. Rano zawsze budzi mnie radio, tym razem również- nie przestawiłam godziny pobudki i pomimo sobotniego wczesnego ranka, w moim pokoju rozbrzmiewała leniwa, wczesnoporanna muzyka.

Ściszyłam nieco radio i zaczęłam się modlić:”Boże,pozwól mi odpocząć, ześlij spokojny sen”.I próbując wsłuchać się w rytmiczny odgłos deszczu o parapet, zaczęłam się modlić, czułam, że modlitwa wypływa z mojego wnętrza, że nie ja sama ją odmawiam, tylko tak, jakby Ktoś mi pomagał. Nagle usłyszałam jakieś trzaski i grzmoty,które zagłuszały krople deszczu i muzykę w radiu- tak jakby na zewnątrz rozpętała się burza i jakby rozpętał się straszliwy wicher, a ja nadal modliłam się. Nie wiem czy zasypiałam, ale raczej czułam się przytomna, bałam się otworzyć oczy, odmawiałam tylko żarliwie różaniec i czułam, że z każdą Zdrowaśką odgłosy wichury i burzy stają się coraz donośniejsze, nie mogłam się ruszyć ani otworzyć oczu, czułam jakby ktoś mnie szarpał, bił po plecach, ciągnął za włosy, czułam też ciężar na plecach,jakby ktoś na nich siedział,a ja nie mogłam się przez to ruszyć-ale czułam też, że nic nie może mi zrobić.

Słyszałam te grzmoty burzowe i pomimo zamkniętych oczu widziałam jakby błyski pioruna. Czułam jakby na zewnątrz mnie toczyła się walka. Czułam nieprzyjemne smagnięcie sierścią lub czymś kosmato-podobnym na nodze. Nie wiem czy był to sen czy gra mojego próbującego zasnąć umysłu, ale pamiętam, że modlitwa sama wypływa ze mnie. Ktoś dawała mi siłę, bym wołała:”Jezu ratuj!” Oczom mojej wyobraźni przemknął obraz Jezusa Miłosiernego.I w pewnym momencie czułam jak Ktoś niejako wyciąga i wyrzuca z mojego wnętrza, z wnętrza klatki piersiowej coś ciężkiego, tak abym mogła swobodnie oddychać, tak jakbym wypluła czy wydmuchała ustami właśnie ten ciężar, jakbym pozbyła się czegoś, co utrudniało mi oddychanie. Poczułam się bardzo bezpieczna i spokojna. Grzmoty zaczęły się oddalać, potem ucichły zupełnie, błyski odeszły razem z nimi. Poczułam się błogo. Czułam, że Ktoś bardzo drobnymi palcami głaszcze mnie po głowie. Wiedziałam, czułam, że to Maryja. Jeszcze nigdy nie czułam się taka spokojna, bezpieczna i szczęśliwa.

Śniło mi się, że się budzę, że budzi mnie jakiś blask, światło. Podniosłam się i zobaczyłam, że dochodzi on z okna pokoju naprzeciw. Był niesamowicie jasny i promienny, ale nie raził przy tym w oczy- wiedziałam, że wypływa on z serca Jezusa Miłosiernego. Nie czułam się godna podnieść oczu do tego Światła, czułam, że jestem grzeszna a On tak Dobry, tal Kochający i Miłosierny, nie umiem opisać tego słowami… Jednocześnie czułam się niesamowicie szczęśliwa. Śniło mi się, że wstałam, a do mojego pokoju przyszli rodzice. Cała rozradowana zapytałam, czy widzieli to Światło, Jezusa, który nas odwiedził, potwierdzili ale jakoś bez entuzjazmu, byli jakby trochę zmęczeni i smutni. Powiedziałam, że bardzo ich kocham, żeby o tym pamiętali, że kocham też moją bratanicę i mojego brata, mimo że czasem mnie denerwuje. Bardzo się spieszyłam, powiedziałam, że już muszę iść, po czym w podskokach pobiegłam po walizkę, najwidoczniej udawałam się w dłuższą podróż.

Kiedy obudziłam się rano, czułam się przeszczęśliwa, od razu uklękłam i ze łzami radości, pełna wdzięczności odmówiłam różaniec. Czułam, że to Matka Boża mnie odwiedziła.

Obecnie odmawiam drugą Nowennę, zaczęłam już kolejnego dnia po zakończeniu pierwszej, aby nie przerywać modlitwy, bo miałam świadomość, że jeśli nie zacznę od razu drugiej, to później zawsze znajdzie się jakiś powód, żeby ją odłożyć. Muszę przyznać, że już od początku drugą nowennę odmawia mi się trudniej aniżeli pierwszą. Najpierw nie mogłam się zdecydować, jaką intencję wybrać, później wielokrotnie w czasie samej modlitwy ogarniają mnie zniechęcenie, wątpliwości, czasem złość, czasem smutek i przygnębienie, trudno mi się skupić na modlitwie, pojawiają się myśli, że intencja jest bez sensu, że kogo to obchodzi, że i tak się nie spełni, że po co to wszystko, że się nie uda…ale ja się nie poddaję, modlę się wtedy do mojego Anioła Stróża i staram się pamiętać, że właśnie w tych trudnych momentach, chwilach zwątpienie to sam Jezus niesie mnie na rękach…

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Maria
Maria
31.07.18 17:29

Dziękuję za świadectwo. Piękne.

Matylda
Matylda
21.08.16 21:00

Dzięki za Twoje pokrzepiające świadectwo. Mnie diabeł też nie daje spać już od wielu nocy, a dopiero 23 dzień nowenny… jestem zmęczona i chciałabym już dobrnąć do finiszu…

Agnieszka
Agnieszka
13.03.14 13:33

ja zaczęłam wczoraj, ciekawe czy mi się coś przydarzy

Aśka
Aśka
06.01.14 00:27

Agnieszko cudowne świadectwo!! Choć momentami trochę przerażające 😉

Samotna
Samotna
05.01.14 20:59

Bardzo ładne i ciekawe świadectwo. Jestem w trakcie odmawiania drugiej Nowenny (część błagalna). Było mi ciężko z powodu Nowenny i problemów, ale wciąż trwałam. Pewnego wieczoru, odmawiałam Nowennę na leżąco, ale nie spałam, i nagle poczułam jakby przez otwarte drzwi mojego pokoju coś niewidzialnego wpłynęło, jakaś siła tchnęła we mnie, z dużą siłą, zewnętrznie nic nie czułam, żadnego powiewu czy czegoś podobnego. Emocjonalnie też nic nie odczuwałam, ani strachu, lęku, ani pozytywnych uczuć jak radość czy spokój, niczego. Wiem, że brzmi to niedorzecznie, ale tak było. Po czym zamknęłam oczy i zobaczyłam w myślach bardzo wyraźnie twarz Najświętszej Maryi Panny,… Czytaj więcej »

5
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x