Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Nowenna Pompejańska za proboszcza

W święto Ofiarowania Pańskiego obchodzimy Dzień Życia Konsekrowanego. W tym dniu znalazłam piękne świadectwo na stronie: www.dzieckonmp.wordpress.com.  Oto ono:

Czy zastanawialiście się kiedyś po co Pan Bóg nas stworzył i po co stworzył świat? Jakiś czas temu właśnie takie pytania mnie dręczyły. Po co ja w ogóle żyję? Jaki ma sens moja egzystencja? I dziś podczas Mszy Świętej podczas której postanowiłam odmówić Nowennę Pompejańską za świętość mojego proboszcza zamiast we własnych intencjach (bardzo proszę o modlitwę aby mi się to udało, i dziękuję osobie, która wstawiła tutaj link do strony), oświeciło mnie :) Bóg stworzył mnie i każdego z osobna po to abyśmy mieszkali z nim w Niebie. Każdy z nas ma swoje miejsce tam, tam jest nasz dom i nasza ojczyzna, a ziemia jest tylko drogą, którą musimy przejść aby dotrzeć do domu. Niby logiczne i każdy to wie ale Bóg dziś mi dał tą łaskę takiego głębokiego (chyba :) ) zrozumienia, że tak jest naprawdę. I Bóg w Swej ogromnej miłości ułatwia nam tą podróż, która jakby nie patrzeć jest ciężka i długa. Dał nam KK aby przypominał nam, gdzie jest nasz dom, dał nam Sakramenty Święte, aby nas posilały i dodawały sił, dał nam kapłanów aby byli naszymi przewodnikami bo droga nieznana i łatwo się zgubić. A przede wszystkim dał nam rodziny, przyjaciół i innych ludzi aby nam było raźniej i bezpieczniej.

Więc wiemy jaki jest cel naszej podróży ale czy zdajemy sobie sprawę, że nasz wróg czai się wszędzie na każdym zakręcie aby nas pochwycić i zabić bo nienawidzi on nas za to, że mamy przygotowany dom w Niebie, w krainie szczęśliwości gdzie szatan nie ma dostępu. Jakie pułapki na nas zastawia? Czasem kusi nas domem, gdzie można odpocząć, ogrodem pełnym kwiatów, ławeczką lecz gdy przekroczymy jego próg zapomnimy o celu naszej podróży zajęci dekorowaniem, dobudowywaniem i utrzymaniem budynku; czasem widzimy kopiec, który czeka abyśmy na niego wskoczyli i podziwiali krajobrazy, lecz gdy wejdziemy na jego szczyt bardzo szybko zbiera się grupa ludzi pragnąc nas słuchać i wykonywać to co polecimy – zapominamy o naszej drodze; czasem są to piękne dziewczyny, przystojni chłopcy, karoca, która nas może zawieść szybciej lub łatwiej do celu, mylące drogowskazy; a gdy nic nie jest w stanie zboczyć nas z drogi to próbuje się „przejąć” naszych przewodników zastępując ich innymi lub zaślepiając prawdziwych, którzy nie pamiętają już po co zostali wybrani.

Problem dzisiejszego świata polega na tym, że zapomnieliśmy gdzie jest nasz dom i dokąd zdążamy. Część z nas została w pięknych willach, część na kopcu, część z dziewczynami, część zmyliła drogę i nie podąża za właściwymi przewodnikami a część idzie dalej nieświadoma. Ci, którzy są świadomi ostatniej pułapki szatana pod postacią zaślepionych lub podmienionych przewodników mają dwa wyjścia albo zostawić takiego przewodnika albo próbować go zmieniać i otwierać oczy, że źle prowadzi swoich podopiecznych.

I Ci świadomi ludzie jednakże też są podzieleni. Jedni kłócą się ze swoimi przewodnikami ostrymi słowami próbując otworzyć im oczy to co osiągają jest impas – obrażany przewodnik idzie w zaparte. Stoją więc i czekają aż „zrozumi” i się nawróci. Inni zostawiają swojego pasterza i idą dalej sami myśląc: „Ja znam drogę do domu jak nie chce iść ze mną niech sam idzie się potępić”, zapominając, że tylko przewodnik ma dar „przygotowania posiłków”, bez których umrzemy po drodze. Trzecia grupa idzie dalej za przewodnikiem choć jest ślepy i prowadzi ich na manowce sądząc, że ich wróg nie chce i nie będzie a może nie jest w stanie „podmienić” lub zaślepić ich pasterza. A może sądzą, że wróg wcale nie istnieje? I ostatnia grupa to ci, którzy trwają przy swoim przewodniku wiedząc, że jest zaślepiony lub służy wrogowi lecz robią wszystko aby wyrwać go z rąk nieprzyjaciela jednocześnie trwając przy nim i ufając Bogu, że mimo wielu ślepych zaułków, przepaści do których o mały włos nie wpadli przez swojego przewodnika Pan Bóg doprowadzi ich do celu. Wszystkich, razem, wspólnie bo cóż byśmy powiedzieli Bogu gdybyśmy do celu doszli sami, zostawiając na pastwę losu naszego pasterza i naszych współbraci? A tak choć poobijali i pokrwawieni od cierni, czołgający się ostatkami sił za swoją grupą wciąż jednak kurczowo trzymając Różaniec, wyśmiani, opluci i niezrozumiani dotrzemy do celu wdzięczni Bogu, że doszliśmy z wszystkimi, że wszyscy dotarli do Domu Ojca.

Patriota

 

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
wdzięczna Maryi
wdzięczna Maryi
12.02.12 17:51

Cieszę się że został poruszony w tym świadectwie temat modlitwy za księżmi. Proszę bardzo módlmy się wspólnie za księżmi z naszych parafii czy to nowenną pompejańską czy to tworząc margaretki za księżmi. Tak łatwo nam oceniać duchowieństwo a gdy się zapytamy w sumieniu kto się za nimi modli to najczęstszym odruchem jest wzruszanie ramion. Bardzo jest potrzebna modlitwa za naszymi przewodnikami duchowymi bo niestety kiedy jeden duszpasterz schodzi na złą drogę to „pociąga” za sobą na tę złą drogę stu wiernych.
Cieszę się bo w mojej parafii od wczoraj ruszyły trzy margaretki za trzema księżmi. Oni naprawdę potrzebują naszych modlitw.

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x