Bardzo długo zbierałam się do napisania tego świadectwa i może nawet nie napisałabym go, ale wciąż mam w pamięci tamte chwile, to poszukiwanie ratunku na moją sytuację. Zaglądałam m.in. tu żeby choć trochę wzmocnić się w wierze, że jeszcze wszystko będzie dobrze… Ale od początku.
Żyjemy z mężem od kilu lat w związku na odległość. Czasy były ciężkie, wyemigrował więc, żeby jakoś podciągnąć nasze finanse. Ja zostałam z dzieckiem w Polsce. Bałam się tej rozłąki, w końcu tyle słyszy się o rozwalających się małżeństwach w wyniku takich migracji. Ale stwierdziliśmy, że nas to nie dotyczy, przecież tak bardzo się kochamy. A jednak lata mijały, więzi słabły. Nie mieliśmy już wspólnych tematów, znajomych. Jakoś jednak ciągnęliśmy to dalej. Aż w końcu zauważyłam, że mój mąż nie odczuwa już przyjemności z przebywania z nami. Widziałam, że kocha naszego synka, ale siedzi w domu jak na szpilkach. Coraz częściej się kłóciliśmy. Pewnego dnia po szczerej rozmowie wyszło, że on już do mnie nic nie czuje. Poznał w Belgii kogoś, z kim jest w głębszej relacji niż ze mną. Do zdrady nie doszło, ale nie widzi sensu, żebyśmy dalej męczyli się razem. On spróbuje sobie ułożyć życie na nowo tam, a ja mam zrobić to samo.