Dzisiaj skończyłam pierwszą w swoim życiu nowennę pompejanska. Odmawialam ją w intencji uzdrowienia taty z nowotworu złośliwego krwi. W kwietniu tego roku okazało się, że tato ma bialaczke i to w dodatku nieuleczalną. Lekarz zdecydował o podaniu chemioterapii, która miała tylko doprowadzić do polepszenia jakości życia, bylismy załamani… Ja jednak cały czas miałam nadzieję w nowennie. Moja prośba została po części wysluchana już 25 dnia części blagalnej kiedy lekarz zdecydował na odroczenie podawania chemii a kilka dni przed zakończeniem części dziekczynnej okazało się, że nowotworu nie ma:) nowenna przeszła moje najśmielsze oczekiwania. W trakcie odmawiania otrzymałam wiele dodatkowych łask za, które z całego serca dziękuję Matce Bożej prosząc o dalsze wstawiennictwo. Dodam tylko, ze nowennę odmawialam równocześnie z mamą, byliśmy również z tatą na Jasnej Górze.
Tak. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Ja również doznałam kilku takich cudów za sprawą Nowenn -bo inaczej nazwac tego nie można. Chwała Panu!
Tak właśnie Bóg czyni cuda. Wiele łask życzę i dużo zdrowia.
Piękne świadectwo. Bóg Cię bardzo kocha dziewczyno!