Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

BB: Zaufałam i przestałam się lękać

Nadszedł czas i na moje świadectwo.

Moja wspaniała przygoda z nowenną pompejańską zaczęła się ok. rok temu ale dzisiaj pisze swoje pierwsze świadectwo, wiem trochę długo to trwało ale przez ten czas dawałam świadectwo w inny sposób, mówiłam o tym swoim koleżankom, bratu, przyjaciołom.

Przez ten okres kiedy rozpoczęłam odmawiać pierwszy raz nowennę do dnia dzisiejszego kiedy cały czas nieustanie odmawiam kolejne nowenny w różnych intencjach mogę powiedzieć, że to był czas wielkich duchowych zmian we mnie, zaczęłam „widzieć” więcej, moje zmysły zaczęły spostrzegać rzeczy, sytuacje, zjawiska, na których wcześniej nie zwracałabym uwagi.Miałam wrażenie, raczej czułam na własnej skórze jak mąci i działa zły jakich ludzi podsyła. W tym doświadczeniu zawsze czułam wszechobecność we wszystkim Pana Boga, który mnie wspierał, pomagał i obdarzał mnie łaską, abym zawierzała mu we wszystkim i zaufała i nie lękała się.

Dzisiaj chciałabym napisać o moim doświadczeniu i otrzymanej łasce, abyście zawierzyli Matce Bożej i jej Synowi. Oni zawsze są z nami i nigdy nas nie opuszczają. Miałam to szczęście, łaskę poczuć opiekę Naszej Mateczki i jej Syna chociaż nie było to na początku łatwe. Kiedy postanowiłam odmówić kolejna nowennę była to chyba 6 przez dłuższy czas zastanawiałam się nad intencją i nie wiem jak to się stało chodziła mi po głowie intencja za mojego zmarłego dawno temu ojca.

Kiedy podjęłam taką decyzje w piątek skończyłam nowennę za mojego syna a w poniedziałek zaczęłam nowennę w intencji: wybaczenia wszystkich grzechów mojemu ojcu i aby Bóg Miłosierny przyjął go królestwa Bożego. Musze powiedzieć, że za nim podjęłam taką decyzje chciałam odmówić nowennę w swoim imieniu o znalezienie lepszej pracy ponieważ nie byłam do końca zadowolona z obecnej. I tak się fajnie wszystko złożyło, że 13.11.2016 w poniedziałek (w pompejańskim sanktuarium obchodzona była rocznica przywiezienia obrazu Królowej Różańca Świętego do Pompejów) w tym dniu miałam rozmowę o prace i chociaż bardzo się bałam wszystko poszło idealnie rozmowa zaczęła się o 15.00.!

Pomyślałam sobie, że to nie przypadek i to musi być łaska od Mateczki, wysłuchanie moich myśli jakie krążyły wokół mojego serc, bardzo chciałam zmienić prace a tu propozycja pracy spada mi z prawie z nieba. We czwartek otrzymuje telefon, że na rozmowie wyszłam rewelacyjnie i bardzo chciałby się ze mną spotkać już tylko kurtuazyjnie najważniejszy szef, bardzo się ucieszyłam i pomyślałam sobie, że jak tak idą sprawy to nie ma potrzeby odmawiać nowennę o znalezienie pracy dla mnie tylko odmówię nowennę za mojego ojca. W poniedziałek przed nowenna powiedziałam w sercu do Matki Bożej Pompejańskiej i do Jezusa, że bardzo ufam im i głęboko wierzę, że mnie nie opuszczą i się mną zaopiekują i zaczęłam nowennę za mojego tatę.

W poniedziałek pierwszy dzień jakoś minął, odetchnęłam trochę z ulgą ależ jakie było moje zaskoczenie w kolejnych dniach. Tą nowenną chyba bardzo rozwścieczałam złego, i się zaczęła nagonka złego na mnie, we wtorek telefon, że niestety nie mogą mnie zatrudnić ponieważ dostali „rozkaz” aby zatrudnić osobę z polecenia – szok. Oczywiście, pobiegłam do kościoła i wszystko wypłakałam, ale dalej nie odpuszczam i odmawiam nowennę.

Następnego dnia zły dalej działał, bo zaczęła się nagonka na mnie w pracy, później nagle miałam problemy z kręgosłupem, potem złapała mnie kolka nerkowa przez tydzień chodziłam do pracy łykając silne tabletki p/bólowe, w niedzielę tak mnie złapał ból, że nie byłam w stanie pójść do kościoła i postanowiłam, że to już czas iść do lekarza oczywiście tam dostałam reprymendę, że powinnam jak najszybciej jechać do szpitala ale ubłagałam lekarza aby zadziałał tak abym nie musiała jechać do szpitala. Niestety lekarz postawił jeden warunek, że muszę iść na zwolnienie lekarskie i ścisłe stosować się do jego wskazówek. I tak zrobiłam. To był ostatni tydzień części błagalnej. Tak się fajnie złożyło, że w ostatni dzień części błagalnej udało mi się pójść do spowiedzi, nabrać siły i w poniedziałek zwarta duchem i ciałem pójść do pracy. A w poniedziałek zły ostatnim rzutem na taśmę, sprawił, że dostałam wypowiedzenie wówczas ręce mi opadły i się załamałam.

Zaczęłam część dziękczynną a tu zły mnie tak dopadł, jakie ja miałam żale do Boga, że po co odmawiam nowennę za ojca, który tak na prawdę nie spełniał obowiązków ojca, ciągle pił, w domu były awantury nigdy mi nie powiedział, że mnie kocha, nie przytulił mnie, nie bronił mnie, nie opiekował się mną. Nigdy nie czułam się bezpiecznie w domu bo musiałam chodzić na paluszkach aby czasem nie obudzić taty jak spał, nie mogłam zapraszać koleżanek a teraz jeszcze muszę cierpieć za niego bo zły nie chce odpuścić. Byłam pełna żalu i goryczy i chciałam przerwać odmawianie nowenny. Zwierzyłam się, ze wszystkiego mojemu mężowi a on powiedział, abym absolutnie nie przestała modlić się za swojego ojca, najwyraźniej zły nie chce go puścić i robi wszystko abyś przerwała nowennę najwyraźniej twój ojciec bardzo tego potrzebuje. I to był dla mnie taki kop do działania, że pomyślałam sobie, że dokończę nowennę właśnie dlatego, że tyle wycierpiałam i po to aby mój ojciec jeżeli będzie taka wola Boża mógł wejść do królestwa Bożego. Chciałam aby wiedział chociaż nigdy nie widział, jak bardzo go kocham i jak bardzo za nim tęsknie. Wybaczyłam mu wszystko w imię Jezusa Chrystusa i było mi lżej.

Ostatnio w kościele kiedy odmawiałam za niego nowennę, rzucił mi się w oczy koszyk z mnóstwem małych zawiniętych karteczek, z zaciekawiona wsadziłam rękę, zamknęłam oczy, rozwijam i znajduje taki cytat: BOGU UFAM, NIE BĘDĘ SIĘ LĘKAŁ.

Tak zrobiłam zaufałam i przestałam się lękać co będzie ze mną dalej, co z praca. Ufałam bezgranicznie Bogu i wierzyłam, że on mnie tak nie zostawi. Maryja i jej Syn zawsze przy mnie byli i się mną zaopiekowali otóż nagle zadzwonił do mnie telefon z propozycja pracy i w piątek w ostatni dzień nowenny za mojego ojca idę na rozmowę kwalifikacyjną.

Nie wiem czy spełni się moja intencja ale głęboko w to wierze, że TAK, że dostąpię łaski i zostanie mi to przekazane. Napisałam trochę długie to świadectwo bo chciałam miedzy innymi podziękować Wam wszystkim, którzy piszecie swoje świadectwa, one są bardzo potrzebne bo dają nadzieje, moc i siłę aby dalej trwać i nie przestawać modlić się do Naszej Ukochanej Matki, która nas nigdy nie opuszcza.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Beata
Beata
26.01.18 17:24

Piękne świadectwo, Twoja wiara jest piękna, no i masz cudownego męża, który Cię wspiera. Niech Wam Bóg z Maryją błogosławią. Napisz proszę jak u Ciebie z pracą. Pozdrawiam. Beata

Ewa
Ewa
25.01.18 22:53

Dziekuję za to świadectwo. Niech Jezus i Maryja mają Ciebie i Twoją rodzinę w opiece. Masz wspaniałego męża, który wsparł Cię, byś nie zrezygnowała z nowenny! Z Bożą pomocą wszystko się ułoży 🙂

Dalia
Dalia
25.01.18 21:22

Dziękuję Ci za to świadectwo całym sercem ponieważ ono tak jak i inne pozwalają widzieć nam miłość Boga. Ja tak samo kiedyś Bogu ufalam potem doszłam i byłam szczęśliwa niby bez niego choc codziennie sie modlilam . Ale kiedy zaczęło dziac sie zle znow wróciłam i bylam bezradna i wtedy tak samo jak Ciebie zaczelo dotykac mnie zlo chlopak ze mna zerwał i zostawił mnie z dnia na dzień. Nie miałam pracy każdy sie ode mnie odwrócił. Ale ufam Bogu i dzis zacznę nowenne. Ja tez tez wierze ze mnie nie opusci nasz świety ojciec. Po tym wsystkim poszłam do… Czytaj więcej »

3
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x