Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Małgorzata: Jeżeli nie ma ludzkiego wyjścia to będzie Boskie

Witam. To moje pierwsze świadectwo, chociaż w listopadzie minął rok mojej nieprzerwanej modlitwy. O nowennie słyszałam kilka lat temu, ale była to dla mnie abstrakcja, nie dałabym rady – za długo, za ciężko, nie znalazłabym czasu. W tamtym roku moje małżeństwo znalazło się na krawędzi: długotrwała depresja i alkoholizm mojego męża, trudna sytuacja rodzinna, zadawnione krzywdy, spory, brak możliwości porozumienia i brak dobrej woli ze strony męża, ciągłe awantury i poniżania – wszystko to doprowadzało mnie do rozpaczy i desperacji. A w tym wszystkim nasz małoletni syn… koszmar…Wszystkie możliwe działania, prośby groźby, próby rozmów i rozwiązania po ludzku tej trudnej sytuacji nie dały nic. Do odmawiania nowenny w tej intencji zachęcił mnie mój dorosły syn: „jeżeli nie ma ludzkiego wyjścia to będzie boskie”. Byłam zdesperowana, zaczęłam od razu. Nawet nie było trudno, byłam pełna nadziei, ogarniał mnie spokój, ufność. Odmówiłam w tej intencji 3 nowenny. Było różnie, były przebłyski normalności, porozumienia, po czym znowu powracały trudne chwile, czasem bywało tak samo lub wydawało mi się, że jeszcze gorzej. Nie traciłam nadziei. Od kilku miesięcy mąż nie pije, jest o wiele spokojniej, łatwiej się dogadujemy. Nie jest może idealnie, mąż jest trudnym człowiekiem, impulsywnym, nie toleruje wymagań, nie lubi pracować, jest dobrze jak „jest dobrze”. Ale najważniejsze że nie pije i nie pali- to prawdziwy cud bo był już na dnie, nie przepija pieniędzy, jest bardzie kontaktowy, a ja mam więcej cierpliwości, chociaż czasem też upadam. Ale już wiem jak i do kogo się zwracać w trudnych chwilach i to robię. Zrozumiałam też swoje błędy i co ważne (i tu następny cud, którego doświadczyłam w trakcie tych modlitw, mimo że oto nie prosiłam) – nie wiem jak to się stało, ale zdobyłam się na przebaczenie krzywd wyrządzonych mi niegdyś przez osoby z rodziny męża. Nie wiem jaki impuls to spowodował, ale po wielu latach odwiedziłam teściową i rodzinę męża, pierwsza wyciągnęłam rękę. Wprawdzie oni nie podjęli mojej inicjatywy, nie zrozumieli jeszcze swoich błędów i na razie raczej nic na to nie wskazuje, mąż też tego wcale nie docenił, być może jeszcze za wcześnie, ale ja odzyskałam spokój i dziwne, ale wyzbyłam się nienawiści i żalu. Jestem z tego powodu szczęśliwa, to prawdziwy cud. Dziękuję Ci Matko. Potem odmawiałam i nadal odmawiam nowennę w innych trudnych intencjach. Napiszę o tym wkrótce. Nie traćcie nadziei, ufajcie, warto. Dacie radę.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ewa
Ewa
30.12.17 21:45

Tak, Małgorzato, nawet, gdy inni tego nie doceniają, gdy my wybaczymy innym, pozbędziemy się złych emocji, stajemy się lżejsi, lepsi, zdrowsi. Życzę Ci i Twojej rodzinie lepszych dni, pod płaszczem ochronnym Maryi 🙂

Karo
Karo
16.01.18 00:14
Reply to  Ewa

nie raz tak trudno żyć, kiedy się przeżywa trudne emocje wobec innych osób, czy rodziny.

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x