Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agnieszka: To niemożliwe, ale jednak prawdziwe

Przed trzema laty jednego dnia dowiedziałam się od lekarza prowadzącego o tym, że u moich dwóch synów bardzo pogorszyły się wyniki krwi. Diagnoza wskazywała na dwie rozpoczynające się nieuleczalne choroby autoimmunologiczne. U każdego z nich- inna choroba, choć mogą one współistnieć. Byłam załamana. Umówiliśmy się na powtórzenie diagnostyki, włącznie z badaniami za granicą w ciągu 2 tygodni. PO powrocie byliśmy załamani. Zwierzyłam się ze swojego smutku koleżance. Poleciła mi nowennę pompejańską. Nie znałam tej modlitwy wcześniej, ale zawierzyłam Matce Boskiej moich synów. Pierwszego i drugiego dnia modliłam się z ogromnym żalem i smutkiem. Kolejne dni przynosiły ukojenie. Czułam się tak pewnie, te kolejne różańce były dla mnie jakby utuleniem w ukochanych ramionach. Przyszedł czas na badania młodszego syna. Krew została pobrana i przekazana do 3 niezależnych ośrodków, w tym jeden w Finlandii. Czekałam cierpliwie na wyniki. Potem usłyszeliśmy się, że na miejsce w szpitalu dla starszego syna musimy czekać aż pół roku. Trudno. Czekaliśmy. A ja cały czas odmawiałam moją nowennę. Po kilku dniach telefon ze szpitala- wyniki z krwi są tak złe, że musimy się położyć do szpitala natychmiast. Tu seria badań i moja nowenna. Przez cały czas z ogromnym spokojem przyjmowałam wszystkie wiadomości. Czułam opiekę Matki Boskiej, dosłownie- jakby otulała mnie swoim płaszczem. Cudowne uczucie. Nie byłam z tym smutkiem sama. Przy wyjściu ze szpitala pani doktor nie wierzy- mimo bardzo złych poprzednich wyników pogłębiona diagnostyka nie wykazała żadnych zmian. Pani doktor nie wie, jak to możliwe, ale cieszy się i zaprasza za rok na powtórzenie, by trzymać rękę na pulsie. I ja się cieszę i modlę się dalej. To już mój rytuał. Za kilka dni wizyta z młodszym synem, bo spłynęły wyniki z 3 szpitali. Jest to akurat ostatni dzień nowenny, którą odmówiłam w samochodzie w drodze do poradni. Kolejna pani doktor patrzy w wydruki i stwierdza „nie spotkałam się nigdy w swojej praktyce, by 2 na 3 przeciwciała się cofnęły. To niemożliwe, ale jednak prawdziwe”. Kolejny kamień spadł mi z serca. Uśmiechnęłam się w sobie. Wiem, że zdrowie moich synów zawdzięczam Matce Boskiej. Cały czas o tym pamiętam. Dziękuję Ci Maryjo! Nie bójcie się różańca, nie bójcie się zawierzyć, modlitwa działa cuda. Polecam nowennę pompejańską i kochające ramiona Maryi.

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Aleksandra
Aleksandra
14.10.17 21:41

Chwała Panu!

irena
irena
14.10.17 11:36

wiem agnieszko, ze modlitwa dziala cuda ,nawet nie wiesz jak bardzo to wiem ,juz przymierzam sie do pisania drugiego swiadectwa ,od kiedy modle sie codziennie podobnie jak ty czuje spokuj i nie popadam w rozpacz i w moim zyciu zaczyna isc wszystko w dobrym kierunku ,zaluje tylko bardzo ,ze tak pozno odkrylam nowenne pompejanska ,ze tak dlugo zwlekalam z moim powrotem do modlitwy ,przepraszam boga codziennie ,ze na jakis czas odwrocilam sie od chodzenia na niedzielna msze swieta i przestalam sie modlic, ile zlych rzeczy w moim zyciu moglabym uniknac ,ale coz jak marnotrawna corka wrocilam ze sposzczona glowa i… Czytaj więcej »

Aneta
Aneta
14.10.17 10:56

Maryja jest kochana.Też modlę się NP I czuję spokój I opiekę.Dzięki za to świadectwo.Chwała Panu.Życzę zdrowia.

Ewa
Ewa
14.10.17 10:29

Agnieszko, dziękuję za piękne świadectwo. Cieszę się razem z Wami. Chwała Panu i Maryi! Szczęść Wam Boże 🙂

4
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x