Mój tata znalazł się w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Z dnia na dzień było gorzej, lekarze rozkładali ręce i mówili, ze jeśli wierzymy to należy sie mocno modlić bo tylko to już może Mu pomoc. Ja nigdy nie mówiłam różańca, rzadko chodziłam do kościoła, kilka razy w roku znowilam „ojcze nasz…”.Ale wtedy Było mi tak zle, nie wyobrażałam sobie, ze mogę stracić mojego Tatę. Ciocia powiedziała mi o Nowennie Pompejanskiej. Zaczęłam ja odmawiać. cuda zaczęły się dziać już pod koniec części błagalnej. Dzisiaj – a jest to ostatni dzień odnawiania Nowenny- Tata funkcjonuje bardzo dobrze a lekarze są zdumieni jego stanem zdrowia. Jeden z nich Powoedzial, ze ” my leczymy, Bóg uzdrawia”. Ten cud bardzo zbliżył mnie do Boga i to jest dla mnie niesamowitym doświadczeniem. Wiem, ze różaniec będzie towarzyszył mi każdego dnia.
Chwała Bogu! Sama niejednokrotnie doświadczyłam tego,że ludzkie działanie to jedno,a Boża interwencja nadprzyrodzona – to drugie (I znacznie rzadsze zjawisko) Najczęściej Bóg jest tak dobry,pokorny,cichy i delikatny,że posługuje się ludźmi i działa przez ich ręce,pracę, umiejętności… niebezpieczną głupotą jest uważać,że człowiek (np.lekarz) leczy tylko dzięki sobie,swojej wiedzy i doświadczeniu a pominąć w tym Boga,Jego Mądrość i Potęgę. Dobrze,że są lekarze mający świadomość tego faktu
Chwała Panu!