Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agnieszka: Świat wokół mnie zapełnił się cudami

Odkąd odmawiam Nowennę Pompejańską, świat wokół mnie zapełnił się cudami. Są to wydarzenie większe lub mniejsze w swym znaczeniu, łaski, o które prosiłam jakby poza tą największą, w której intencji się modlę. Słowa swoich „pobocznych” próśb wypowiadałam ot tak, jakby na marginesie, trochę mimowolnie, bo cała skupiona jestem w swoim podstawowym błaganiu.

Najważniejszą zmianą, jaka się dokonała w ciągu ostatniego miesiąca, jest nałóg różańca. Lubię go trzymać w dłoni, lubię przesuwać jego paciorki, cieszy mnie jego dźwięk, ciężar i kształt. Zespolił się z moją codziennością tak bardzo, że jest pierwszą myślą, jaka pojawia się po przebudzeniu i ostatnią przed zaśnięciem. Daje to ogromne szczęście, czuję się potrzebna, bo wiem, że w tej modlitwie czeka na mnie Bóg.

Moje błaganie dotyczy sprawy tak wielkiej, że aż niedosiężnej. Nie wiem, czy jest ona zgodna z wolą Bożą, niemniej jednak ośmielam się prosić, licząc, że tak jest. Nie dotyczy ona mnie, nigdy nie proszę o sprawy związane ze mną, wiem, że Bóg czuwa nade mną i nic złego mnie nie spotka, nawet jeśli przydarzają mi się trudne chwile i prawdziwe cierpienie. Sprawa ta jest daleka i na pewno nie leży w moim zasięgu. Trzymam się jej dzięki różańcowi.

„Przy okazji” Nowenny wydarzył się cud uzdrowienia znajomego, który z dnia na dzień dowiedział się o zaawansowanej, śmiertelnej, nieoperacyjnej chorobie. Po dwóch chemiach, które omal nie pozbawiły go życia, pojawiły się oznaki zdrowienia, po trzeciej był w stanie przyjechać na Jasną Górę z rodziną, kierując samochodem. Wziął udział w Mszy Św. w swojej intencji. Zmienił swoje myślenie. Postępy w zdrowieniu są widoczne z dnia na dzień. Oby dobry Bóg dał mu jeszcze wiele lat życia!

W dniu moich urodzin odebrałam wynik badania Taty, od lat chorującego na raka. Nie był dobry, lekarz podejrzewał progresję choroby. Umówiliśmy badanie, na które go zawiozłam. Po powrocie, na wieczornej Mszy Św. poprosiłam o zdrowie i siłę dla Taty, będąc przekonana, że badanie wykaże nawrót raka i przed nim kolejne trudne zmagania. Po kilku dniach okazało się, że na zdjęciu nie ma ani jednej złej komórki.

I ostatnia sprawa. Cierpię na migreny, nauczyłam się je przewidywać, szybko reagować w razie ataku, jakoś z nimi żyć. Jednak ostatnia dosłownie zwaliła mnie z nóg, nie pomagały żadne środki, w pewnym momencie trzeba było wezwać pogotowie. Nie jadłam i nie piłam przez trzy doby, wymiotowałam na samą myśl o jakimkolwiek posiłku, z największym trudem odmawiałam kolejne tajemnice różańca. Czasem po jednej dziesiątce byłam zlana zimnym potem i musiałam zasnąć ze zmęczenia. Modliłam się jedynie, żeby to cierpienie komuś na coś się przydało. Pamiętałam historię swojej bratowej, która zmarła na raka i która umierając w strasznych bólach – wierzę w to – ofiarowała swoje życie i talent mojej córce (która przeżyła taką właśnie chorobę i szczęśliwie rozwija swoje niezwykłe zdolności). Wyłączona z życia, zapomniałam, że ono się toczy, że dzieją się różne sprawy. Wczoraj, kiedy nieco otrzeźwiałam z bólu i wreszcie wstałam z łóżka, wpadł do domu syn. Nie posiadał się radości. Zdał egzamin, który pisał przed trzema dniami, i który – jak sądził – oblał. Poradziłam mu wtedy w rozmowie, żeby modlił się do Św. Jana Pawła II, bo cuda się zdarzają. „Z pustego i Salomon…” – taki był mądry, ale chyba posłuchał i po swojemu poprosił. Więc kiedy wczoraj wpadł do domu, pierwsze słowa, które powiedział, brzmiały: „wycierpiałaś mi mój egzamin”. Czy to nie ciekawy zbieg okoliczności? Dodatkowym aspektem tej sprawy jest moje myślenie o nim, o jego odejściu od Boga, kłopotach życiowych i trudnościach w znalezieniu dobrej drogi. W dzień tego egzaminu przyszło mi do głowy, żeby wynieść z jego pokoju afrykańską szamańską maskę, trofeum z podróży. Myślałam, że to ona tak się domaga powrotu, że ta migrena z jej powodu. A tu proszę…

P.S.

8.09.2017 r. były urodziny Matki Bożej. Pojechałam się do kościoła na Mszę Św. Jest za co dziękować.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Krysia
Krysia
18.09.17 10:48

Cudowne Świadectwo , które może otworzyć oczy wielu ludziom na prawdziwe zawierzenie Panu Bogu Wszechmocnemu przez Najświętszą Maryję , Matkę naszą .
Ukochana Matka Boża nas nie zawiedzie i oręduje za nami,którzy się do Niej uciekamy.

KRÓLUJ NAM CHRYSTE !

Kasia
Kasia
18.09.17 10:40

Maryjo wypraszaj takie cuda w moim życiu, od tak dawna proszę Cię o pracę, o dziecko i nic….Dopomoż mi

enia
enia
18.09.17 03:04

Tak. Masz za co dziekować

Ania
Ania
17.09.17 22:13

Pani syn pisal Ldek? Tez bylam przekonana ze obleje, ale po 3 dniach wydarzyl sie cud. Teraz czekam na kolejny.

4
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x