Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Judyta i Adam: Zdrowie Wojtusia

Chcielibyśmy podzielić się ze Światem informacją o tym, jak wielkiej łaski i błogosławieństwa doświadczyliśmy od Boga. Pragniemy dać świadectwo o sile wiary i modlitwy.

Radosny czas oczekiwania na naszego drugiego syna przerwał nieszczęśliwy wypadek. W jego wyniku nasz syn Wojtek przyszedł na świat dużo za wcześnie. Kiedy po nieszczęśliwym upadku mojej ciężarnej żony, znaleźliśmy się w szpitalu oboje wiedzieliśmy, że może nam pomóc już tylko Bóg, wiara i modlitwa. Od tej chwili zaczął nam towarzyszyć różaniec, który był pierwszą spakowaną do szpitala rzeczą. Lekarze podali żonie leki i nic więcej nie mogli zrobić. Kazali czekać. Mówili, że każdy kolejny dzień tej ciąży jest na wagę złota dla naszego dziecka. Poprosiliśmy o spotkanie z księdzem. Żona skorzystała z sakramentu pokuty, a księdza poprosiliśmy o modlitwę w intencji naszej rodziny. Nieśmiało zwróciliśmy się o modlitwę również do rodziny i przyjaciół. Od pewnego stowarzyszenia modlitewnego otrzymaliśmy olejek oraz obrazek z wizerunkiem świętego Charabela Makhlouf. Wspólnymi siłami wymodliliśmy dla Wojtka osiem ważnych dla jego życia i zdrowia dni w brzuchu mamy.

29 czerwca lekarze przeprowadzili cesarskie cięcie, bo dłużej nie można było podtrzymywać ciąży. Wojtuś urodził się w 33 tygodniu ciąży. Zaskoczył nas wszystkich swoim donośnym płaczem i ładną wagą. Niestety radość i ulga trwały krótko. Okazało się, że syn nie potrafi sam oddychać. Karetką pogotowia przewieziono go do kliniki w Zabrzu. Informacja o zagrożeniu życia naszego syna sprawiła, że wszyscy zaczęli się modlić jeszcze gorliwiej. W dniu narodzin Wojtusia udałem się na Noc Pokuty i Wynagrodzenia do Sanktuarium w Turzy Śląskiej. Wiedziałem, że, Matka Boska Fatimska nie odmówi mi swojej pomocy. Dzięki uprzejmości księdza Sebastiana zdrowie syna było jedną z intencji Pasterki Maryjnej odprawionej o północy. W szpitalu żona również codziennie rano prosiła o modlitwę księży przychodzących z Eucharystią. Łzy wzruszenia pojawiły się, gdy okazywało się, że dobrzy ludzie prosili ich o to już przed nami. Ze wszystkich stron docierały do nas zapewnienia o modlitwie. Wtedy i ja postanowiłem modlić się jeszcze goręcej.

Następnego dnia przeglądając Internet w poszukiwaniu treści intencji na niedzielną Modlitwę Wiernych natrafiłem na Nowennę Pompejańską. Były to najtrudniejsze chwile, bo minęły trzy dni od momentu narodzin syna, a nie było dobrych wiadomości. Lekarze powtarzali tylko: „stan dziecka jest ciężki, zagrażający życiu, ale stabilny”. Wtedy postanowiłem, że zacznę odmawiać Nowennę Pompejańską, czyli „Nowennę nie do odparcia” Od tego dnia od lekarzy zaczęły napływać tylko dobre informacje. Syn każdego dnia robił postępy, a jego życie już po czterech dniach odmawiania nowenny nie było zagrożone. W tym wielkim nieszczęściu, jakim były zbyt szybkie narodziny syna doznawaliśmy codziennie ogromu szczęścia. Każda wiadomość od lekarzy była dobrą wiadomością i małym cudem. W inkubatorze razem z Wojtusiem na świętych obrazkach „mieszkali” jego Anioł Stróż i Matka Boska Fatimska. Ufamy, że, to ich opiece zawdzięcza zdrowie i życie. Z żalem stwierdzamy, że na całym oddziale tylko nasz syn miał w inkubatorze takich opiekunów. Ani ja ani żona nie kryliśmy się z swoją modlitwą. Ja z Wojtkiem odmawiałem nowennę, a żona czule nuciła mu maryjne pieśni. Dziś żałujemy, że nie mieliśmy odwagi powiedzieć innym rodzicom martwiącym się o swoje maleństwa, by się za nie modlili i nie wątpili. My przez cały ten czas ani przez moment nie zastanawialiśmy się „dlaczego my?”. Nie wątpiliśmy, że Bóg ma dla nas dobry plan.

Wojtuś opuścił klinikę po długich 33 dniach. Całą rodziną podziękowaliśmy za Jego zdrowie Matce Boskiej Fatimskiej na kolejnej Nocy Pokuty i Wynagrodzenia. Na zawsze zapamiętamy fragment pierwszego czytania na tej mszy, który pochodził z Pierwszej Księgi Królewskiej. Bóg zwrócił się do Salamona słowami „Proś o to, co mam ci dać”. Nasza historia potwierdza, że Bóg spełnia obietnice. Wierzymy też, że, to nie przypadek, że nasz mały Turzanin urodził się 29 dnia miesiąca.

Dziś mija tydzień, od kiedy syn jest z nami w domu. Wojtuś ma się dobrze, a ja dziękuję za to Bogu w dziękczynnej części mojej nowenny. Jesteśmy pewni, że to Bogu zawdzięczamy życie naszego dziecka, a jego zdrowie to wymodlony cud. Za modlitwy składamy wszystkim serdeczne „Bóg zapłać” i obiecujemy Wam na zawsze pamięć w naszych modlitwach.

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
[seopress_breadcrumbs]
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Kam
Kam
18.08.17 19:13

Piękne świadectwo. Niech Pan Bóg dalej otacza Was opieka

E.
E.
16.08.17 17:35

Chwała Panu!!! Aż popłakałam się z radości czytając to świadectwo. Wojtuś ma wspaniałych rodziców, którzy wiedzą do KOGO należy zwrócić się o pomoc. Anioł Stróż i Matka Boska Fatimska zawsze będą nad nim czuwać. Nie wątpię w to, że również inni święci. Mój brat miał bardzo podobne problemy z córką Paulinką, która urodziła się w siódmym miesiącu. Wszyscy modliliśmy się gorąco o cud, bo lekarze dawali 10 %, że będzie żyła. Obecnie Paula ma 26 lat, jest bardzo zdolna, skończyła 2 kierunki na KUL-u i nigdy nie miała kłopotów zdrowotnych…BO WIARA CZYNI CUDA!!!
Bądźcie z Bogiem!!! Ewa

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x