Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Gabriela: Cisza przed burzą… a po burzy nowa nadzieja

Pragnę podzielić się świadectwem po odprawieniu 2 nowenn pompejańskich, do których powróciłam po 7 latach przerwy. Tym razem obiecywałam, że możliwie prędko złożę świadectwo, a nawet postaram się napisać książkę.

Tak więc 13.01 rozpoczęłam odmawiać codziennie cały Różaniec (4 części) uznając, że najbardziej trafną będzie intencja o uzdrowienie relacji w rodzinie. Rodzince wydaje się, że wszystko jest OK, ale moje zdanie jest zupełnie inne. To nie jest dobra relacja, gdy panuje względna cisza i każdy ma 4 ścianach domu swój własny, wygodny kąt! Zaufałam Maryi, że pomoże coś zmienić. Nowennę odprawiałam zazwyczaj wczesnym porankiem w największym spokoju, czułam się zrelaksowana tą modlitwą. Gdy kończyłam część błagalną nawet się zastanawiałam, czy zbyt pochopnie nie obiecywałam Matce Bożej iż napiszę książkę (świadectwo) skoro nic ciekawego się nie dzieje i nic się nie zmienia. Ledwo rozpoczęłam część dziękczynną, gdy następnego dnia względną ciszę przerwał potężny grzmot i światłość dnia okryły ciemne chmury. Tak mogę właśnie porównać dzień, w którym córka wróciła na weekend z internatu – zupełnie nie ta sama! Zdradzała objawy anoreksji i jak się okazało już od 5-ciu dni niczego nie jadła, pijąc jedynie wodę. W tej burzy, która się rozpętała, cała uwaga skupiła się na córce i świat stanął do góry nogami. Nie brakowało telefonów i odwiedzin najbliższych, a więc i relacje się zmieniły. Nikt jednak nie potrafił przekonać córki do zmiany, nawet psycholog i psychiatra dziecięcy. 11.02 we wspomnienie Matki Bożej z Lourdes wylałam morze łez, których nie kryłam nawet w kościele. Kapłan zapewniał o modlitwie w jej intencji i uspakajał mnie, a ja kontynuując rozpoczętą część dziękczynną już znałam intencję drugiej nowenny pompejańskiej – o uzdrowienie z choroby psychicznej. Córka została skierowana do szpitala klinicznego, lecz dopiero po miesiącu było wolne miejsce. W tym czasie pod przymusem jadła bardzo skromnie, lecz i tak wszystko zwracała. Okres pobytu w szpitalu był dla niej bardzo trudny, ale ceniła sobie liczne odwiedziny dalszych krewnych. Mogę więc stwierdzić, że ożyły także relacje z krewnymi, z którymi wygasły więzi. Na okres pobytu w szpitalu zamieszkałam nawet u swej dalszej krewnej – kuzynki mojej zmarłej matki, która mieszkała w odległości ok. 25 minut od kliniki. Ja natomiast kontynuowałam już drugą błagalną część nowenny. Córka zaczęła normalnie jeść, gdy „zakosztowała” kroplówki. Niestety szpital nie mógł dopomóc córce w leczeniu innych zaburzeń natury psychicznej związanych z pobytem w internacie, z których się wcześniej nie zwierzała. Lekarstwa nie przyniosły poprawy, lecz nawet uniemożliwiły uczęszczanie do szkoły z powodu senności i zawrotów głowy. W takim stanie błagała mnie tylko o jedno, aby w weekend majowy pójść na pieszą pielgrzymkę do Krakowa-Łagiewnik. Spełniłam jej prośbę, ale wątpiłam aby to się w takim stanie mogło urzeczywistnić. 3-tygodniowe zażywanie lekarstwa na depresję niczego nie zmieniło, a raczej się pogarszało i trzeba było odstawić lekarstwo. Niestety wystąpiły ze zdwojoną siłą niepożądane objawy związane z przerwanie kuracji – zawroty i silny ból głowy oraz senność. Trwało to około 10 dni, lecz ustąpiło na 3 dni przed terminem pieszej pielgrzymki. Córka z radością przygotowała potrzebny bagaż i ulubiony plecak z logo Światowych Dni Młodzieży. Cóż? Nie wypadało jej odmawiać tej przyjemności. Miałam jednak nadzieję, że wszystko się uda ponieważ na 9 dni przed pielgrzymką odprawiłam nowennę do św. Matki Teresy i św. Jana Pawła II. Niestety tego roku, 3-miesięczny stres związany z chorobą córki miał wpływ także na moją kondycję. Moje stopy z bąblami odmawiały posłuszeństwa, a córka w 3 dniu wędrówki uskarżała się na ból kolana. Z tego względu niejednokrotnie maszerowałyśmy na samym ogonie pielgrzymki. W przedostatnim dniu, na ostatnim 8-km etapie, czułam się zmuszona skorzystać z dostępnego pogotowia maltańskiego, które podwiozło mnie na miejsce. Córka się jednak zaparła i z obandażowanym kolanem ruszyła dalej piechotą drogą wiodącą wyraźnym wzniesieniem. Spotkałyśmy się znów na miejscu noclegowym i następnego dnia z nowymi siłami pokonując trasę 9 km, dotarłyśmy w czołówce do Centrum Jana Pawła II, a potem do kaplicy Cudownego Obrazu Jezusa Miłosiernego. Jeśli chodzi o nowennę – zakończyłam ją w drugim dniu pielgrzymki i wówczas założyłam sobie zakupioną w „Rosemaria” bluzkę z nadrukiem Matki Bożej Pompejańskiej. Tak trafiło, że dzień wcześniej modlitwę 4 części różańca zakończyłam akurat wkraczając z grupą pielgrzymów do Skoczowa. Mogłam więc odczuć szczególną bliskość promieniującą z Kaplicówki. Po powrocie z pielgrzymki na szczęście rozpoczęły się matury, a więc córka nie musiała jeszcze wracać do szkoły. Mogła więc dobrze wypocząć i pouczyć się. Nie wiem na razie co ja czeka, skoro niemalże 3 miesiące była w szkole nieobecna. Wczoraj 8.05 w dniu wspomnienia Matki Bożej Pompejańskiej mąż zawiózł ją do internatu. Mnie nie pozostaje nic innego, jak po raz 3 zawierzyć nowennie, a dopiero potem w okresie wakacyjnym napisać dokładne świadectwo w książce.

Dzięki składam Trójcy Przenajświętszej za Potęgę, Mądrość oraz Słodycz i Miłosierdzie udzielone Najświętszej Maryi Pannie.

Gabrysia

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
[seopress_breadcrumbs]
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
D.
D.
23.05.17 19:28

Piękne, budujące i wzruszające świadectwo. Czytałam z zapartym tchem. Miłość takiej matki jak Ty Gabrielo spotka się z miłością naszej Ukochanej Matki Bożej. Wierzę w to!! Niech Cię błogosławi Matka Boża!! Z Panem Bogiem

Gabrysia
Gabrysia
24.05.17 08:35
Reply to  D.

Bóg zapłać za przeczytanie świadectwa i komentarz. Pieczę Matki Bożej – mimo swej niedoskonałości – odczuwam od wielu lat, a szczególnie po wstąpieniu do rycerstwa MI. Dużą rolę odegrała także tarcza- Cudowny Medalik, którym kiedyś wzgardziłam. Życie chrześcijanina nie jest wolne od krzyżyków i to mnie umacnia, a jeśli przekraczają moje siły – po prostu ufam w potęgę wstawiennictwa Niepokalanej, a tym samym – Bożemu Miłosierdziu.
Pozdrawiam, z Panem Bogiem!

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x