Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Antonina: Nowenna uratowała nam życie!!

Rok po ślubie zaczęliśmy z mężem myśleć o dziecku. Staraliśmy się bez efektów i rok temu dowiedzieliśmy się, że wina leży po jego stronie. Jak się okazało, ukrył przede mną fakt, że miał operację na jąderko o czym przed ślubem nie widziałam.

Nie trudno się domyslić co czułam. Osoba, którą kochasz i ufasz jej, oszukuje Cię. Straszny żal i ból w sercu, ciągłe pretensje, płacz. Z każdym dniem oddalaliśmy się od siebie coraz bardziej. Myślałam nawet o unieważnieniu małżęństwa, bo to było zatajenie prawdy ale nie miałam na to odwagi i z tymi złymi emocjami ganiałam z nim do lekarzy, którzy wyciągnęli od nas kasę i nic. Dla każdego z nich jedynym wyjściem była inseminacja lub in vitro. A oboje z mężem jako osoby wierzące nie bralismy tego pod uwagę. Jedynie jak już naprawdę nie byłoby szans na naturalną ciążę.

W końcu koleżanka w pracy powiedziała mi o pompejance. Wahałam się parę miesięcy, zanim zaczęłam ją odmawiać. Bałam się, że nie wytrwam. W pewnym momencie było tak źle w naszym małżeństwie, że widziałam wyjście na ratowanie tego tylko w Bogu i powiedziałam sobie-dam radę! No i dałam…przed 54 dni prosiłam Matkę Bożą o to, żeby mąż był na tyle zdrowy, żebyśmy mogli mieć dziecko. Jak tylko zaczęłam się modlić, do całej tej sytuacji podchodziłam ze spokojem wiedząc, że całym naszym życie kieruje Bóg i pewnie tak ma być. Kiedy kończyłam część błagalną, usłyszałam głos: SPOKOJNIE, BĘDZIE TO O CO PROSISZ… PO skończeniu NP nieustannie modliłam się do św.Rity i Jana Pawła II.

Końcem roku odebraliśmy kolejne wyniki, żadnej poprawy. Powiedziałam wtedy do Boga ze łzami w oczach: „Boże, prosiłam Ciebie o uzdrowienie męża, nie poprawiło się. Daj mi przynajmniej jakiś znak z góry co dalej robić skoro nic do tej pory nie pomogło.” Parę chwil później Duch Święty natchnął mnie na lekarza-najlepszego w mieście. Jesteśmy po pierwszej wizycie. Spędzilismy w gabinecie prawie godzinę i powiedział, że jak najbardziej jest szansa na naturalną ciążę a męża wyniki wcale nie są takie złe. Wiem, że to była podpowiedź z góry. Przez rok błądziliśmy od lekarza do lekarza i żaden nie pomógł. Wystarczyła chwila wyciszenia i odpowiedź przyszła sama. Nie mogę powiedzieć że intencja się nie spełniła, nie prosiłam, że ma od razu wyzdrowieć ale żeby w ogóle wyzdrowiał. Teraz jestem w trakcie drugiej nowenny w podobnej intencji. Wierzę, że to Matka Boża tak pokierowała naszą sytuacją, że postawiła na naszej drodze lekarza, który nam pomoże. Wiem, że moja prośba się spełni, w odpowiednim dla Boga momencie. Wiem też, że gdybym się nie zdecydowała na szukanie pomocy u Boga, byłby to już koiec naszego małżeństwa. Miałam taki żal do męża, że odsuwałam go od siebie i traktowałam jak wroga a nie najbliższą mi osobę. W końcu miała bym dośc takiego życia. W głębi serca wiem, że modlitwa uratowała w pewnym sensie także nasze życie. Wszystko między nami wraca do normy, wybaczyłam mężowi tę trochę nieuczciwość i oboje poprosiliśmy Boga, aby też mu wybaczył. A Pan jest tak dobry, że zrobił to na pewno jeszcze szybciej niż ja. Tak więc zachęcam wszystkim do codziennej rozmowy z Bogiem! Pamiętajcie-jest Ktoś ponad wszystkim kto nad nami czuwa i pomaga gdy szczerze o to prosimy. Dla Niego nie ma rzeczy niemoźliwych. Trzymajcie się, z Bogiem!!

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
15 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
zaikus
zaikus
11.05.17 14:24

Wcale

Agnieszka
Agnieszka
10.05.17 19:10

Proszę o kontakt z autorką tekstu (chcę przekazać pewne namiary odnośnie leczenia)

tercjanka
tercjanka
10.05.17 17:20

Droga Antonino
trwaj w Milosci do Boga i meza . Sakrament małzenski jest Swietym Zwiazkiem ja tez to przeszlam bardzo podobna sytuacje obecnie oczekujemy na adopcje przyynajmniej wiemy ze uratujemy dzieci i damy im dobry start w duchu chrzescijanskiej milosci i poszanowania , mysle ze Bog sie nie myli, jedynie ze jestesmy w tej drodze ziemskiej Jego
podwykonawcami .

Danuta
Danuta
10.05.17 14:12

Ktoś zadał pytanie czy jakby wiedziała to czy też by go zostawiła. Jeśli z nim miała spędzić życie to podejrzewam, że nie. Ale prawda jest taka, że miłość nie powinna opierać się na kłamstwie. Jak Antonina tu słusznie napisała zawiodła się na najbliższej osobie. Też trzeba ją zrozumieć że miała żal. A męża kocha na pewno skoro mimo kłamstwa prosiła w modlitwie o jego uzdrowienie i co za tym idzie ratowaniu tych wszystkich wspólnych lat. Oby się ułożyło z pomocą Matki Naszej.

mena
mena
10.05.17 13:43

Antonino !Myśle że to wszystko musiało się tak potoczyć gdyż będąc przy innym mężzyźnie żyła byś jak większość katolików.

Czyli niby z Bogiem ale jednak obok Niego
a tak doświadczyłaś Boga sercem a to jest dużo ważniejsze niż wszystko inne.

Lusia
Lusia
10.05.17 08:28

Magdalena autorka zaczęła się modlić o uzdrowienie męża właśnie dlatego, że jak byłaby w ciąży to cały żal do męża by minął. Jak miała by z nim się rozstać przez to że on zatail to Bóg by jej podczas nowenny podpowiedział. A ona pisZe, że zostawiła by Go, a teraz wie, że jednak Bóg chce inaczej i małżeństwo przetrwa.

Aga
Aga
09.05.17 22:36

Módlcie sie i ufajcie Maryji, Ona wyprosi dla Was u Swego Syna potrzebne łaski. „Moc wytrwałej modlitwy”-(ew.św.Łukasza). Nowenna Pompejańska ma ogromną moc!
A dla Boga nie ma rzeczy niemozliwych! Chwała Ci Jezu! Chwała naszej najczulszej Mateńce, która czuwa nad swymi dziećmi!
Ufajcie i wierzcie- według waszej wiary…jak mówi Pismo Św.

LIDIA
LIDIA
09.05.17 22:15

TO wybaczenie przychodzi trudno,ale jesli sie kochacie to wszystko przetrwacie.Matka wam pomoze wyciszy was wskaze co robic w odpowiednim czasie ufajcie Bogu. Pomodle sie za was

żona
żona
09.05.17 22:02

Antonino, bardzo budujące świadectwo. Postapilas pięknie, choć było to bardzo ciężkie. Pan powiedział, „ze mamy przebaczać nie 7 a 77 razy” i tak zrobiłaś, a sakrament małżeństwa jest na dobre i na złe, do końca życia, więc nie dziwi mnie twoja postawa, z Bogiem☺Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych☺

Magdalena
Magdalena
09.05.17 21:16

Dziwne to świadectwo!
Małżeństwo się sypie przez zatajenie prawdy, a Ty modlisz się o ciążę. Dziwne.

Maria
Maria
09.05.17 22:00
Reply to  Magdalena

Dlaczego dziwne?

Magdalena
Magdalena
09.05.17 22:17
Reply to  Maria

Miłość kobiety i mężczyzny w małżeństwie jest najważniejsza. Dzieci sa na drugim miejscu.
Czy dziecko miało się urodzić w czasie tej rozpaczy, która przeżywała matka? Dlatego dziwne.

Paul
Paul
10.05.17 09:30
Reply to  Magdalena

Magdaleno zgadzam się z Tobą. Nie ma sakramentu macierzyństwa czy tacierzyństwa jest sakrament małżeństwa. Też z moją żoną modlimy się o poczęcie dziecka ale cały czas pamiętamy, aby ta intencja nie stała się dla nas „bożkiem” i przede wszystkim dziękujemy Bogu za to, że mamy siebie i naszą miłość.
A tak na marginesie była tutaj niedawno dyskusja o zatajaniu pewnych spraw przed ślubem. Myślę, że osoby, które doradzały zatajenie prawdy powinny przeczytać to świadectwo. Wszystkiego dobrego życzę Autorce świadectwa i jej mężowi. Z Bogiem.

Ufna
Ufna
10.05.17 10:20
Reply to  Magdalena

Dla mnie też dziwne :/ Szkoda mi jej męża bo na pewno nie czuje się dobrze w całej tej sytuacji. Miłość powinna wszystko zwyciężać a nie, że nie chce z Tobą już być bo nie powiedziałeś mi o tym wcześniej. A gdyby Ci powiedział zostawiłabys go przez to? To nie jest miłość.

Ara
Ara
10.05.17 13:56
Reply to  Ufna

Może nie wiedział że operacja wpłynie na jego płodność . Jeżeli tak to rzeczywiście szkoda go. Ale jeżeli wiedział i wprowadził swiadomie ja w błąd to szkoda Antoniny. Bo czy klamstwo dla swoich korzyści i pozbawienie drugiej strony możliwości wyboru to miłość ?.

15
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x