Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agata: 'Wszystko jest możliwe dla tego kto wierzy.’

Mam 19 lat. Rok temu, po zdaniu egzaminów maturalnych, zapisałam się na kurs prawa jazdy. Pomyślałam, że jest to najlepszy czas, kiedy mogę spokojnie się tym zająć. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, jak bardzo Opatrzność Boża nad wszystkim czuwała i nadal czuwa, jak wszystko przemyślane jest w odwiecznych planach Bożych, by nawet z rzeczy zwykłych zrobić coś wyjątkowego, by wszystko mogło służyć postępowi na naszej drodze wiary.

Na jazdy zapisałam się do przypadkowego instruktora, ponieważ żadnego w tym ośrodku nie znałam. Okazało się, że był to głęboko wierzący człowiek, który ucząc mnie jazdy, jednocześnie mówił mi o sprawach Bożych. Bardzo mi się to podobało. Mówił o Bogu bardzo często, odnosił wiele rzeczy do Słów zawartych w Piśmie Świętym. Zależało mu, aby nie tylko nauczyć innych jazdy, ale by jednocześnie rozbudzać w innych wiarę, ponieważ jak wiemy „Wiara rodzi się ze słuchania. Tym zaś co się słyszy jest Słowo Boże.” Nie mogłam trafić na lepszego instruktora. Nie znaczy to jednak wcale, że szło mi dobrze. Powiedziałabym raczej, że bardzo słabo. Czułam, że mnie to przerasta. Po wyjeżdżeniu obowiązkowych 30 godzin mój instruktor sam mi powiedział, żebym zapisała się jeszcze na przynajmniej 10 godzin, bo nie mam szans na zdanie egzaminu. Byłam rozczarowana tym, jak źle mi szło. Zrobiłam jednak tak, jak polecił mi ten pan. Zapisałam się znów do tego instruktora. Musiałam jednak poczekać parę tygodni, ponieważ w ośrodku były spore kolejki i trzeba było czekać na swoją kolej. W międzyczasie zdałam egzamin teoretyczny. Zdawałam sobie jednak sprawę, że egzamin który mnie czekał był o wiele trudniejszy. Postanowiłam więc, że poproszę o pomoc Kogoś, kto potrafi pomóc we wszystkim. Przypomniałam sobie o nowennie pompejańskiej, której skuteczność potwierdzały liczne świadectwa i zdecydowałam się ją odmawiać w tej intencji, aby to prawo jazdy, a także inne rzeczy które w życiu robię były na większą chwałę Bożą. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że modlitwa o to by coś działo się na chwał:ę Boga zawsze jest wysłuchiwana, ale nawet w najśmielszych wyobrażeniach nie wpadłabym na taki scenariusz, jaki obmyśliła dla mnie Maryja! Gdy po przerwie wróciłam do tego instruktora na kolejne godziny jazdy, zbliżałam się już chyba do połowy nowenny. Gdy tak jeździłam, w pewnym momencie ten pan spytał się czy zapisałam się już na egzamin praktyczny. Odpowiedziałam że nie. Wtedy powiedział mi, że on już wie że ja będę kierowcą i żebym się zapisała, bo to nie on mi to mówi, tylko Bóg. Poczułam wtedy bardzo wyraźnie przy sobie Ducha Świętego i miałam zupełną pewność, że to co słyszę, naprawdę pochodzi od Ojca świateł. Poczułam w sercu wielką radość. Nie dlatego, że usłyszałam, że miałam zdać prawo jazdy, ale ponieważ czułam przy sobie obecność Bożą, wiedziałam, że to On działa i to będzie Jego dzieło. To było niesamowite! Tego dnia instruktor zapytał mnie czy się zapiszę na ten egzamin i gdy już odchodziłam powiedział: „Dziewczynko, mówię Ci idź”. Byłam zupełne spokojna o wszystko co miało dziać się później. Nie wiedziałam jak, ale czułam że Bóg chce czegoś dokonać. Byłam przepełniona Bożym pokojem. Później przychodziłam na kolejne jazdy(zapisałam się dodatkowo na 12 godzin), ale wcale nie szło mi dobrze, powiedziałabym raczej, że coraz gorzej. I choć zdawałam sobie sprawę z tego, że nie mam do jazdy w ogóle talentu, w sercu czułam pokój Boży. Nie martwiłam się, raz nawet gdy ten pan zapytał mnie czy przed egzaminem będę się stresować, powiedziałam, że nie. Nie żebym myślała że dobrze mi idzie, ale byłam przeświadczona, że nie mam czego się bać. Ten pan chyba posądził mnie wtedy o pychę, ale nie wytłumaczyłam tego, że po prostu wierzyłam w niezmienność Bożych obietnic, a poza tym cały czas czułam, że to Pan ze mną będzie. Na przedostatnim spotkaniu z moim instruktorem szło mi beznadziejnie. Nawet ten pan we mnie zwątpił, może pomyślał, że źle odczytał Boże natchnienie, że prorocze słowo które do mnie wypowiedział, nigdy nie powinno być wymówione. Porównał mnie wtedy nawet do cudzołożnicy z ewangelii i powiedział, że ktoś inny na jego miejscu ukamienował by mnie za taką jazdę. Nie był to wcale żart. Zrobiło mi się smutno, ale w sercu nadal miałam pewność, że następnego dnia, kiedy przyjdę na moje dwie ostatnie godziny do wyjeżdżenia, to będzie to już ostatni raz, byłam o tym dziwnie przeświadczona. Przed końcem tego spotkania ten pan zapytał mnie, czy wierzę w cuda. Odpowiedziałam, że być może są. On na to powiedział mi słowa, które później Duch Święty rozpalił w moim sercu: cudów nie ma. Silna wiara uzdrawia. I przywołał mi kilka przykładów z Pisma Świętego. Muszę przyznać, że wielokrotnie przecież słyszałam o tym, czytałam. Jednak dopiero w tym momencie te Słowa stały się we mnie żywe . Gdy wróciłam do domu, w moim umyśle i sercu On już działał. Tego dnia czułam, że coś się dzieje we mnie, że zstępuje na mnie ta Boża moc. Rano następnego dnia czułam taką radość, że nie mogłam jej ukryć. Czułam w sobie Jego obecność i wiedziałam, że oto On dokonuje we mnie rzeczy nowej, że właśnie tego dnia chce przeze mnie objawić swą chwałę. Gdy jechałam autobusem na ostatnią jazdę, w duchu dziękowałam Mu za wszystko czego we mnie dokonuje, że Jest i Żyje. Gdy zaczęłam jazdę z moim instruktorem, czułam, że to nie moje ręce i nogi prowadzą ten samochód, ale Ktoś inny. Zawsze jeździłam nieporadnie, a już na pewno bez płynności, popełniając mnóstwo błędów. Tego dnia było zupełnie inaczej. Wszystko przychodziło mi z łatwością. Było jedno miejsce w którym nigdy nie mogłam sobie poradzić, ale nie tym razem. Nawet mój instruktor spytał mnie wówczas: a co to się stało? Cud się zdarzył? Powiedział to trochę na żarty, ja jednak wówczas odpowiedziałam zupełnie poważnie: sam pan mówił, że cudów nie ma. Z początku odebrał to raczej ironicznie, ale gdy jeździłam dalej, zobaczyłam, że sam zrozumiał, iż nie powiedziałam tego od siebie, ale tak było na prawdę. Bóg posłużył się moją słabością i niemocą by objawić swoją chwałę! To było niesamowite. Gdy tego dnia żegnałam się z tym panem czułam, że więcej już tam nie przyjdę. Maryja dokończyła swego dzieła 15 września, kiedy to wypadał termin mojego egzaminu, w swoje święto=święto Matki Bożej Bolesnej. Nie odczuwałam już wtedy tak wyraźnie mocy Boga w sobie, ponieważ była to specjalna łaska dla mnie i dla tamtego pana, abym i ja wobec niego mogła zaświadczyć o Bogu, jednak byłam spokojna, gdyż wiedziałam kto będzie mną kierował. Egzamin zdałam za pierwszym razem. Całe to prawo jazdy było czasem niezwykłym. Zrozumiałam, że umiejętność nauki jazdy to był tak naprawdę dodatek. To Opatrzność Boża wszystkim tak cudownie pokierowała. Pan sam chciał mówić mi o Sobie przez mojego instruktora i przez wszystko co mnie spotkało. Bardzo wiele zawdzięczam temu panu, dał mi cenną lekcję wiary i pokory. A najwięcej naszej matce Maryi i Bogu. Miejcie więc ufność, bo „Wszystko jest możliwe dla tego kto wierzy.”

CHWAŁA PANU!

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
10 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Agnieszka
Agnieszka
19.06.17 23:46

Dziękuję za Twoje świadectwo, Pan Bóg już dzisiaj drugi raz mówi do mnie „Wszystko jest możliwe, dla tego, kto wierzy”.

Gabi
Gabi
30.05.17 16:08

Agato bardzo dziękuję za motywującą odpowiedź. Nie zmieniłam jednak intencji jak miałam to w zamiarze ( dzisiaj zaczęłam część dziękczynną ), a zaczynając nowennę obiecałam Mateńce, że odmówię dodatkowo dla Niej pięć nowenn jeśli zdam, a później już nie prosiłam o zdanie egzaminu tylko o to żebym pokonała stres i lęk i mogła się nauczyć jeździć. Na razie wszystko stoi w miejscu i zwyczajnie przestałam się uczyć , instruktor nie dzwoni , ja do niego też nie. Modlę się przed i po każdej Mszy do Pana Jezusa jak również przed Najświętszym Sakramentem o jakiś znak co mam robić, ale nadal… Czytaj więcej »

Barbara
Barbara
23.05.17 12:11

Cudowne świadectwo, b. mnie podbudowało. W moim przypadku jest tak, ze ja mam prawko od wielu lat, ale się boję jezdzić, mimo że brałam dużo dodatkowych lekcji. Jeśli ktoś przy mnie siedzi po stronie pasażera, (który umie jezdzić oczywiście) to się nie boję, ale sama jeszcze nigdy w życiu nie jezdziłam, a tak bardzo bym chciała. Nie mam wiary w siebie, modliłam się w tej intencji Nowenną, na razie bez skutku. Brakuje mi najzwyczajniej pewności siebie na drodze, płynności, bo ja jeżdżę b. ostrożnie, z tym nie ma problemu. Na razie samochód stoi i czeka na mnie.

Agata
Agata
24.05.17 16:23
Reply to  Barbara

Niech się Pani nie poddaje! Moja mama zrobiła kiedyś prawo jazdy, ale później zaczęła się bać jeździć. Przez 20 lat nie wsiadła za kierownicę. Ostatnio jednak znalazła pracę, do której musi dojeżdżać i to zmotywowało ją aby się odważyć. Zaczęła ćwiczyć z moim tatą, na początku bardzo się bała. Ale robiła to systematycznie i od paru miesięcy jeździ już sama! Mówi, że gdyby rok temu ktoś jej powiedział ze jeszcze kiedyś będzie jeździć to by mu nie uwierzyła. Bardzo ważne jest wsparcie, zwłaszcza bliskich nam osób, które umieją okazać nam cierpliwość.

Gabi
Gabi
22.05.17 13:20

Piękne świadectwo . Jeszcze miesiąc temu myślałam, że napiszę podobne, bo wszystko układało się znakomicie do momentu jazdy. Było strasznie – mylenie gazu z hamulcem itp. przy tym okropna panika stres przed jazdą , w końcu się poddałam i powiedziałam, że rezygnuję, bo nie chce przypłacić tego zdrowiem. Instruktor dał mi na pewien czas spokój z jazdą i czas do namysłu , a ja nadal nic nie mogę postanowić – to znaczy na obecna chwilę wiem, że zrezygnuję . Odmówiłam już wcześniej w intencji Prawa jazdy jedną nowennę , a 3-go maja zaczęłam drugą w tej samej . Modliłam się… Czytaj więcej »

Agata
Agata
22.05.17 22:51
Reply to  Gabi

Gabi, kiedy przeczytałam to co napisałaś, pomyślałam, że to nie przypadek(już dawno przekonałam się, że nic nie dzieje się bez przyczyny). To potwierdzenie, że Maryja chciała, abym dała to świadectwo. Powinnam zrobić to dużo wcześniej, ale dopiero ostatnio poczułam, że dłużej nie powinnam zwlekać, a muszę zaznaczyć, że zrobiłam to przede wszystkim dla mojej przyjaciółki i jej mamy, aby zachęcić je do wiary i ufności w moc tej nowenny. Kiedy robiłam prawo jazdy to jak napisałam, szło mi bardzo słabo, po tych 30 godzinach czułam ze się do tego nie nadaję i najchętniej nigdy bym tam nie wróciła. Nie chciałam… Czytaj więcej »

Danuta
Danuta
22.05.17 11:54

Przepiękne świadectwo.Jesteś tak bardzo młodą osobą i masz tak głeboką wiarę w Boga.

Ufna
Ufna
22.05.17 11:02

Agata przepiękne świadectwo. Bardzo Ci za nie dziękuję 🙂

Maria
Maria
21.05.17 11:47

Przepiękne świadectwo.

Ada
Ada
20.08.17 00:11
Reply to  Maria

Też modlę się do Matenki o pojednanie z bardzo bliską mi osobą.
Bardzo wierzę,że dla tego kto wierzy wszystko jest możliwe.
Ufam Panu Bogu,Matence Bożej ,że mnie wysluchaja.
Pierwsze zwiastuny już widać,dlatego z całego serca dziękuję,za to co się dzieję.
Panie Jezu,ufam Ci ,kocham Ciebie,Ty się tym zajmij❤
Dziękuję z całego serca za WSZYSTKO czego doświadczam ❤❤❤KOCHAM I MOCNO WIERZĘ.

10
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x