Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

M: List: Bóg chciał inaczej

Witam, chciałabym złożyć swoje świadectwo o nowennie pompejańskiej. Jest to dla mnie modlitwa nowa, nieznana dotąd, nigdy wcześniej o niej nie słyszałam i podobnie, jak większość osób piszących tutaj – natknęłam się na nią przez przypadek.

Niedawno zachorowała moja Babcia. Stan był bardzo ciężki. Odezwał się uśpiony nowotwór, do tego doszło sporo innych schorzeń, które – jak się później okazało – były wynikiem przerzutów nowotworowych… Lekarze nie dawali nam nadziei, ale ja nie mogłam siedzieć bezczynnie. Zaczęłam szukać, bo przecież jest tak wiele przypadków, gdzie medycyna jest bezsilna, a pacjent wraca do zdrowia. Natknęłam się w Internecie na nowennę pompejańską.

Chociaż wcześniej niezbyt często brałam różaniec do ręki, to tym razem ani przez chwilę nie myślałam czy podołam, czy będę potrafiła się modlić, po prostu zaczęłam. Jedyne, czego się bałam, to czy zdążę. 54 dni, podczas, gdy lekarze przygotowywali nas na najgorsze. Modliłam się o cud uzdrowienia. Sama nie wiem, czego oczekiwałam, chyba zwyczajnie takiego Biblijnego cudu, gdzie wszystko jest możliwe. Dlatego moja intencja brzmiała właśnie tak: „o cud uzdrowienia dla mojej Babci”. Modliłam się tak mocno, z taką wiarą, z taką siłą, że mimo, iż z oczu płynęły mi łzy, mimo zmęczenia, mimo ogromnego stresu, czułam ogromną energię. Być może to łaski od Boga spływały na mnie podczas tej szczególnej modlitwy, ale naprawdę wierzyłam, że cud się stanie. Już drugiego dnia nastąpiła poprawa zdrowia. Babcia nabierała sił, zaczęła jeść, poprawiło się zdecydowanie jej samopoczucie, zaczęła nawet żartować. Cały czas trwałam w modlitwie, błagając o pomoc. Niestety, im bliżej byłam części dziękczynnej, tym gorzej się działo. Babcia zaczęła tracić siły, słabła i chudła w oczach, a ja myślałam, że to test dla mnie, czy przetrwam, czy się nie poddam. Nie poddałam się. Po 27 dniach zaczęłam odmawiać część dziękczynną, chociaż tak naprawdę nie do końca miałam za co dziękować. Mimo to dziękowałam Matce Boskiej chociażby za siły, abym nie przestawała się modlić i nadal wierzyłam. Niestety, Bóg chciał inaczej… Babcia odeszła, a ja musiałam przerwać nowennę. Przerwałam nie dlatego, że nie spełniła się moja prośba, ale dlatego, że intencja sformułowana była w sposób tak konkretny, że dalsze modlitwy z tej intencji nie miałyby żadnego sensu.

Przez pierwsze dni czułam się strasznie, ale zdecydowałam, że chcę wrócić do nowenny. Ukoić ból i żal. Tym razem w intencji o siły dla mnie i mojej rodziny, o potrzebne łaski, o zdrowie, opiekę Matki Przenajświętszej, a także za duszę mojej Babci. Miałam w planach tyle intencji, a tymczasem nie potrafię się modlić. Pierwszą próbę przegrałam już pierwszego dnia. Zwyczajnie zasnęłam w trakcie odmawiania różańca. Drugą próbę przerwałam bardziej świadomie, po siedmiu dniach, ale uznałam, że sposób, w jaki odmawiam codziennie tę nowennę jest niewłaściwy, to było raczej klepanie „zdrowasiek”, bez skupienia, bezmyślnie, po prostu bez sensu. Było mi wstyd przed samą sobą, że taką modlitwę zanoszę Bogu. Dzisiaj jest piąty dzień kolejnej próby. Idzie mi ciężko. Zastanawiam się, dlaczego. Przecież modląc się za zdrowie Babci, przepełniała mnie taka siła, taka wiara, że mogłabym góry przenosić. A teraz nie znajduję w tej modlitwie pocieszenia, ani siły, a mimo to coś nadal pcha mnie do tego, żeby się modlić. Być może podświadomie jest we mnie bunt, że mimo tak wielkiej wiary, mimo palącej wręcz modlitwy, moja prośba nie została wysłuchana? Z drugiej strony, wiem, że Bóg doświadcza nas w różny sposób. Może chciał, abym poczuła tę moc, jaką daje właśnie ta nowenna? Wiem, czuję to, że ukończyłabym tę pierwszą nowennę za Babcię. Gdyby Pan nie zabrał Jej do siebie, z pewnością dałabym radę. Mam nadzieję, że mimo tych niepowodzeń, odnajdę w sobie wiarę, aby ukończyć kolejne.

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
10 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Kamila
Kamila
25.05.17 20:36

Przepiękne świadectwo wiary i miłości, na pewno bardzo pomoglas swoją modlitwą babci,w tym jej ostatnim czasie, ale również na Ciebie spłynęła łaska wiary właśnie wtedy żebyś mogła przeżyć to co przyszło potem.Bóg ukoi Twój ból. Módl się bo już wiesz,ze Twoje modlitwy mają wielką moc,do dzieła.Zaufaj,zawierz.

Izabela
Izabela
30.04.17 09:09

Dziękuję za Twoje Świadectwo przeżywam to samo. MIMO 8 Nowenn za Mamę zmarła.. .Ale nie umiem już żyć bez nowenny teraz modlę się egoistycznie o siebie bo czeka mnie operacja a malutka córeczka boi się o mnie. Szczęść Boze

Anna
Anna
18.04.20 12:29
Reply to  Izabela

Modlić się o siebie mając dzieci, to nie egoizm. Myślisz przecież o dziecku,zeby się nie bała i miała zdrową matkę, albo nawet, żeby w ogóle ją miała…

MZ
MZ
30.04.17 03:55

Twoja modlitwa na pewno pomogła Babci w chwili śmierci. Nawet klepanie zdrowasiek ma dużą wartość! Bóg przyjmuje taką modlitwę, na jaką nas stać. Bardzo polecam odmawianie różańca na głos, a przynajmniej szeptem. Jestem w trakcie części błagalnej i zauważyłam, że modlitwa na głos znacznie bardziej mnie umacnia i też porządniej ją odmawiam.

dorota
dorota
30.04.17 01:49

Ja mialam takze bardzo podobne przezycie ,jeden z moich bliskich znajomych zachorowal na najgorsza forme raka mozgu ,byl to glejak .Szok dla wszystkich ,byl mlody, ok 40-stki,ojciec dwojki dzieci w wieku przed i szkolnym .Makabra ,nigdy nie chorowal byl tak dobry ,i pracowity, i wierzacy .Wszyscy wpadli w rozpacz ,ja w takich sytuacjach zawsze szukam ratunku w PISMIE SW.Zrobilam takze i teraz to samo blagajac PANA BOGA o slowo ,co robic ???!!!.Dostalam ta odpowiedz natychmiast „LIST SW.JAKUBA 5″Werset 13-20 „MOC MODLITWY”.Zaczelismy wszyscy intensywnie sie modlic ,NP i inne rozne modlitwy ,byly takze msze sw. w Sanktuarium Andrzeja Boboli.Trwalo to wszystko… Czytaj więcej »

Danuta
Danuta
29.04.17 23:45

Piękne świadectwo.Jestem bardzo wzruszona.Życzę wytrwałości w wierze.

Anna
Anna
29.04.17 22:50

Brak mi słów.Piękne świadectwo.Masz ogromną wiarę i dojrzałość w wierze.Pozdrawiam

Grzegorz
Grzegorz
29.04.17 21:47

To jest bardzo piękne świadectwo. Twoja modlitwa nie pozostanie bez odpowiedzi. Musisz uzbroić się tylko w cierpliwość, a Maryja uczyni w Twoim życiu niesamowite rzeczy. Pozdrawiam.

Kasia
Kasia
29.04.17 21:03

Czytam twoje świadectwo pełne miłości do babci, wiary i nadziei, w naszym życiu niestety nie zawsze jest tak jak chcemy, sama to zresztą napisałaś, chce ci powiedzieć jedno ze twoja modlitwa ma sens nawet jeśli babcia umarła to może wtedy twoja modlitwa pomogła komuś innemu, Maryja przechowuje w swoim sercu każda nasza modlitwę i ona wie najlepiej kiedy i gdzie. Zaufaj jej oddaj się jej e opiekę jej niepokalanemu sercu ona się tobie zaopiekuje i cie poprowadzi. Chwilę zwątpienia, nachodzą każdego z nas, jesteśmy tylko ludźmi. Ale jest ona matka która nas zna.to ze wogole sięgnęłas po różaniec świadczy o… Czytaj więcej »

Katarzyna
Katarzyna
29.04.17 20:14

Dziekuje za swiadectwo!Ja modlilam sie za mojego tate i pod koniec czesci blagalnej zmarl. Pomyslalam ze w ten sposob Pan mnie wysluchal, bo zabral go do siebie. Wiadomo , cierpialam. Ale w glowie mi huczaly slowa z pewnej opowiastki: Bog wie lepiej… Dokończyłam nowenne i mimo ze ciezko mi bylo na sercu to i tak dziekowalam. Moze po prostu zakoncz czesc dziekczynna za twoja babcie?Wiem jakie to trudne- sama przez to przeszlam. Ale gdy pomysle o moim tacie (z ktorym bylam bardzo emocjonalnie zwiazana) ze teraz jest u samego Boga, w Krolestwie Niebieskim, to mimo wszystko sie ciesze. I wierze… Czytaj więcej »

10
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x