Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Maria: List: Chcę dziękować Królowej Różańca Świętego

Wiosną ubiegłego roku zdiagnozowano u mnie sklerodermię, chorobę autoimmunologiczną. Po trzech dniach rozpaczy podjęłam decyzję o odmawianiu Nowenny Pompejańskiej w intencji uzdrowienia. Uważam, że już sam pomysł, a także jego przeze mnie wykonanie były dla mnie Darem od Pana Boga otrzymanym poprzez wstawiennictwo Maryi.

Modlitwa Różańcowa była mi znana, bo odmawiałam ją już przedtem. Czułam się prowadzona i wspierana choćby przesłaniem z niedzielnych Ewangelii, a także następowaniem ważnych wydarzeń, które miały miejsce w kluczowych momentach odmawiania Nowenny Pompejańskiej. W Jej połowie, gdy kończy się część błagalna, a zaczyna dziękczynna w naszym kościele parafialnym (Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny) odbyły się uroczystości wprowadzenia relikwii Świętego Jana Pawła II. Wzięłam w nich udział – Jego również prosiłam o wstawiennictwo. Ostatni dzień odmawiania Nowenny wypadł w przeddzień zakończenia Poznańskiej Pieszej Pielgrzymki do Częstochowy. Uczestniczyłam w duchowej pielgrzymce i akurat nasza parafia gościła pielgrzymów na ostatniej pielgrzymkowej Mszy św. w Poznaniu. Prosiłam więc również bliskich o szczególną modlitwę. Wspierali mnie nie po raz pierwszy. Wiedząc o chorobie ofiarowywali również Msze św. w mojej intencji. Następnego dnia w duchu wdzięczności Panu Bogu i z poczuciem, że moje życie powinno przydać się jeszcze do czegoś więcej niż do wypełniania codziennych obowiązków zaadoptowałam duchowo zagrożone dziecko. Byłam na Mszy św. w Sanktuarium Świętości Życia na Edwardowie. Teraz modlę się już za drugie dziecko.

Przed kilkoma dniami byłam na kolejnej wizycie kontrolnej w poradni. Mogę odstawić leki ,na wszelki wypadek mieć małe opakowanie maści w domu. Następna wizyta za pól roku… Wydaje się, że choroba zatrzymała się. Mam za sobą serię niezbyt przyjemnych naświetlań, stosowałam też leki – terapia raczej objawowa, bo przyczyny, oprócz domyślnych jak np. uwarunkowania genetyczne, są nieznane. Początkowo wyobrażałam sobie uzdrowienie bardziej spektakularnie – że znikają wszystkie rozlegle zmiany i jest tak jak przed chorobą. Nie stało się tak. Ślady zostały widoczne, ale zmiany nie postępują. Po wykonaniu pierwszych badań okazało się, że mam łagodniejszą odmianę tej choroby, że nie jest to jej najpoważniejsza postać – układowa. Czasem myślę, że Pan Bóg wiedząc, że będę odmawiać Nowennę Pompejańską nie pozwolił, abym zachorowała na tę groźniejszą wersję sklerodermii i również na tym polega uzdrowienie.

Ta choroba może mieć nawroty i nie wiem, co ze mną będzie. Wierzę jednak, że jest pod kontrolą Najwybitniejszego Lekarza, Wszechmogącego Miłosiernego Boga. Ten jeden z dziesięciu ocalonych z Ewangelii (Łk 17.11-19) mógł myśleć – jutro mogę zarazić się znowu, może nie jestem do końca wyleczony itp. Wrócił, wielbił Boga i dziękował Mu. Więc ja chcę uczynić podobnie. Czuję się przynaglona, bo właśnie tej Ewangelii wysłuchałam w niedzielę, która nastąpiła po ostatniej wizycie u lekarza. Chcę też dziękować Królowej Różańca Świętego za miłosierdzie, którego za jej wstawiennictwem doświadczyłam.

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x