Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Grażyna: Otrzymałam drugie życie

Mam 53 lata. W zeszłym roku po wspaniałych wakacjach nieoczekiwanie znalazłam się w szpitalu. Stwierdzono guza, znacznych rozmiarów, którego należało usunąć. Na stole operacyjnym znalazłam się dość szybko, ale mój powrót do zdrowia okazał się dość trudny. Rany się nie goiły, miałam anemię. Po paru dniach w domu przyszła szokująca wiadomość : guz, który został usunięty okazał się zmianą nowotworową tzw. mięsakiem.

Czekała mnie w krótkim czasie kolejna operacja. Na szczęście otoczona byłam modlitwą przez bliskich, znajomych i towarzyszy doli w chorobie w szpitalu. Tam też usłyszałam o Nowennie Pompejańskiej. Choć jestem osobą praktykującą obawiałam się podjąć trud modlitwy, gdyż myślałam iż nie dotrwam do końca, ale w chorobie otrzymałam też od Boga szczególny czas do rozważania co jest najistotniejsze w życiu.

Jednego dnia, przygotowując się do operacji,odwiedziłam przyszpitalną przychodnię i za namową męża wyjęłam losowo karteczkę z myślą św. Jana Bożego, na której widniały słowa:

„ZMIERZAMY DO JEDNEGO I TEGO SAMEGO CELU, CHOCIAŻ KAŻDY POSTĘPUJE DROGĄ, KTÓRĄ BÓG MU WYTYCZYŁ.” Karteczkę przeczytałam bez szczególnego zagłębienia się w treść i schowałam do kieszeni. Po paru dniach zanosząc wyniki badań do szpitala, znów przechodziłam obok przychodni. Wraz z mężem znów sięgnęliśmy losowo po karteczki. Ciekawy mąż pyta, co wylosowałaś? Więc czytam:

„ZMIERZAMY DO JEDNEGO I TEGO SAMEGO CELU,…… Myślę…,pewnie to ta stara karteczka, więc wyciągam z kieszeni drugą, a na niej :”ZMIERZAMY DO JEDNEGO…….

A więc to dla mnie szczególny czas.

Na operację zabrałam ze sobą szkaplerz, który mogłam za zgodą personelu zachować przy sobie. O dziwo pomimo wyczerpania, zniosłam ją dużo lepiej. Trwając na modlitwie do Matki Bożej w Pompejach czkałam na wyniki histopatologiczne.

Po odmówieniu części błagalnej, rankiem, przyszła do mnie córka i oznajmiła mi, iż miała sen, że przyśniła jej się Matka Boża ,która kazała jej przekazać ,iż mama jest już zdrowa!

Miałam łzy w oczach.

Wyniki okazały się pomyślne, w pobranym materiale nie znaleziono komórek rakowych!

Jestem szczęśliwa, a przez wstawiennictwo Matki Bożej zbliżyłam się do Ojca i wiem , że on zawsze przy nas jest i do siebie prowadzi, czasami różnymi drogami.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Dorota
Dorota
28.03.17 22:58

Niesamowite!!!. Dzięki za świadectwo.

Ewa Marchewa
Ewa Marchewa
27.03.17 14:45

Wspaniałe świadectwo! Aż mi się łza zakręciła w oku!

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x