Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Anna: Cuda Matki Bożej

O nowennie czytałam już kilka lat temu, ale dopiero dwa lata temu beznadziejna sytuacja i świadomość, że po ludzku nie ma rozwiązania doprowadziła mnie do jej odmawiania. Modliłam się o uratowanie małżeństwa, długo trwającego w kryzysie i zagrożonego rozpadem. Wiele by można opowiadać.

W skrócie: prawdziwa miłość jeszcze ze szkoły, po pięciu latach ślub, kilkanaście wspólnych lat, wspaniale, mądre dzieci, dobra praca, fajni rodzice, wspólni znajomi, a między nami z dnia na dzień było gorzej. Obowiązki, ilość pracy, rutyna, zmęczenie, brak czasu dla siebie, pewnie trochę egoizm i błędy po obu stronach sprawiły, że nie łączyło nas nic prócz dzieci, finansów, wyrzutów wynikających ze zmęczenia i tego, co do załatwienia. Mąż uciekł we własny świat przyjaciół z pracy i swoich zainteresowań, wszystko we mnie zaczęło go drażnić, a słów, które od niego słyszałam wolałabym nie pamiętać. Jesienią, trzy i pół roku temu, po kolejnej kłótni, o rzecz niewielkiej wagi stwierdził, że nie widzi szans, abym ja się zmieniła i nie ma szans, byśmy byli dalej razem. Powiedział, że rozważa wyprowadzkę i wtedy będzie tylko przyjeżdżał do dzieci, że trzeba pomyśleć o kwestiach finansowych. Wyniósł się z sypialni do innego pokoju, traktował mnie jak powietrze, rzucając tylko polecenia co mam zrobić, wychodził nie mówiąc gdzie idzie, ani kiedy wróci. Jedyną pozytywną rzeczą, było to, że nadal poświęcał czas dzieciom, dla których zawsze był bardzo dobrym tatą. Jednocześnie zupełnie przestał chodzić do kościoła. Byłam w bardzo kiepskim stanie. Zawsze kochałam męża, jest miłością mojego życia i wydawało mi się, że to normalne, iż są przejściowe gorsze momenty, ale w małżeństwie jest się na dobre i na złe i zawsze można się porozumieć. Teraz właściwie zostałam w tym związku sama, bo mąż tylko mieszkał z nami i zajmował się dziećmi wtedy, gdy nie kolidowało to z jego wyjściami, wyjazdami i uprawianymi sportami. W stosunku do mnie odnosił się złośliwie, a nierzadko nawet wrogo, również przy dzieciach. Szukałam pomocy u terapeuty rodzinnego, sama, bo wg męża nie było czego ratować. Mąż zdecydował, że na razie nie będzie się wyprowadzać, ze względu na koszty, ale trzeba pomyśleć o sprzedaży domu. Na wcześniej zaplanowane wakacje pojechaliśmy razem i było w miarę spokojnie, ale po powrocie drobny pretekst wystarczył, żeby stwierdził, że ja się nigdy nie zmienię. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale zawsze pracowałam na pełnym etacie, dojeżdżając dość daleko i biorąc udział w utrzymaniu, a większość obowiązków domowych spoczywało na mnie. Nie ograniczałam zainteresowań męża, w niektórych starałam się uczestniczyć, choć przyznam, ze nie zawsze starczało mi sił i entuzjazmu. Z upływem czasu stawałam się wycofana, nie miałam dawnych sił i energii. W poczuciu zupełnej beznadziei zwróciłam się do Matki Najświętszej z prośbą o ratunek. Dzięki Nowennie byłam w stanie funkcjonować, zajmować się dziećmi, pracą, domem. Dopiero modląc się zobaczyłam jak płytka i niedoskonała była moja wiara. Mimo, że moja modlitwa często nie była taka, jak być powinna – modliłam się w samochodzie, wykonując obowiązki domowe, czasem niemal zasypiając, ale Pani Pompejańska wzięła mnie pod Swoją opiekę. Dała mi pokój serca, potrzebę regularnej spowiedzi świętej i przyjmowania Eucharystii (ze starszym synem odprawiłam dziewięć pierwszych piątków), inaczej przeżywałam msze święte, wiele mi dały kazania ojca Augustyna Pelanowskiego i ojca Witko. W małżeństwie bywało różnie, raczej źle, lub beznadziejnie. Nowennę w intencji naszego małżeństwa odmówiła także teściowa, za co bardzo jestem wdzięczna. Na różańcu o opiekę Matki Bożej modlili się też obaj synowie. Oprócz Nowenny Pompejeńskiej modliłam się także do św. Józefa, św. Rity i św. Jana Pawła, odmawiałam egzorcyzm małżeński. Był moment, kiedy było tak beznadziejnie, że pomyślałam, że chyba nie dam już rady i mimo, że łączy nas sakrament lepiej będzie, jeśli zamieszkamy oddzielnie, a dzieci nie będą patrzeć na wszystko. Było to w grudniu. Wzięłam dzień urlopu i w Godzinę Łaski pojechałam do najbliższego Sanktuarium Maryjnego, by błagać Maryję o pomoc. Całą godzinę przemodliłam na różańcu płacząc z bezsilności i zawierzając naszą rodzinę i małżeństwo Matce, oddałam Jej decyzję. Doszłam do tego, że dla dobra dzieci i własnego muszę być silna i dać radę, nawet jeśli nie mamy być razem. Zmiana nie była nagła, ale najpierw, mimo obaw, spokojnie, bez nerwów i awantur spędziliśmy Święta, potem powoli, dzień po dniu mąż zaczął być znów moim mężem – cały proces był powolny, na pewno miał też mnie nauczyć cierpliwości, zawierzenia Woli Bożej, nie szukania swego. Oczywiście bywały i bywają trudniejsze momenty, ale potrafimy je przetrwać. Razem cieszymy się dziećmi, wspieramy w trudniejszych momentach, staramy się, choćby raz w roku na trochę wyjechać we dwoje. Mimo trudności czuję, że mąż mnie znów kocha i się o mnie troszczy. Przestałam być jego zakładnikiem, znowu jestem żoną. To co się stało uważam za cud. To naprawdę była już równia pochyła i tylko dzięki łasce Matki Bożej nasze małżeństwo przetrwało. Nowenna nie została wysłuchana od razu. Pewnie oboje musieliśmy się czegoś nauczyć i zmienić. Gdyby nie ten kryzys moja wiara nie byłaby taka jak teraz. Naprawdę wierzę w moc modlitwy i Nowenny Pompejańskiej. Zdarzały mi się nowenny, których nie ukończyłam. Teraz modlę się kolejną, bo kiedy się modlę, mimo trudniejszych momentów, czuję opiekę Maryi. Wiem, że kiedy sama nie będę miała rozwiązania mogę moje sprawy zawierzyć Matce, a jeśli będzie to zgodne z wolą Bożą, rozwiązanie będzie najlepsze z możliwych. Polecałam Nowennę osobom w moim otoczeniu i byłam świadkiem dwóch ewidentnych cudów – uzdrowienia z guza mózgu koleżanki i zdania bardzo ważnego egzaminu przez osobę, która była przekonana, że nie zdała. Razem z dwoma koleżankami modliłyśmy się też Nowenną w intencji naszej pracy (podzieliłyśmy się – każda z nas odmawiała przez 54 dni inne tajemnice). Prosiłyśmy, aby zachodzące zmiany były dla nas dobre. Niedługo minie rok, od kiedy zaczęłyśmy tę Nowennę i jest to jeden z lepszych okresów dla pracowników w historii firmy. Matka Boża jest po prostu niesamowita. Kiedy jest trudniej, wiem, że nie powinnam narzekać, tylko się modlić. Są trudności i krzyże, które nie znikną od razu, bo służą naszemu zbawieniu i nas rozwijają w wierze, ale zawsze możemy prosić Boga o pomoc za pośrednictwem Matki. Bardzo bym chciała nauczyć tej ufności moje dzieci i męża, by nasza cała rodzina była silna Bogiem, bo to najlepsza ochrona.

Dziękuję Ci Maryjo i przepraszam, że tak długo zwlekałam z napisaniem tego świadectwa. Niech da ono nadzieję wszystkim małżonkom w kryzysie, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Trochę bałam się, że jak napiszę, że jest dobrze, to coś się popsuje. Jednak Jezus powiedział, iż mamy się nie lękać, tylko wierzyć! Dziękuję Wam wszystkim, którzy zamieszczacie swoje świadectwa – dodawały mi nadziei, kiedy jej najbardziej potrzebowałam. Dziękuję osobom prowadzącym tę stronę – to prawdziwa misja przybliżająca wiele dusz do Boga.

Niech wszystkim czytającym Bóg błogosławi i ma miłosierdzie dla tych najbardziej potrzebujących za pośrednictwem Niepokalanej!

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
15 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Zadowolona
Zadowolona
25.03.17 16:45

Zapraszam do Róży Różańcowej modlącej się w intencjach dusz w czyśćcu cierpiących ( 1 dziesiątka Różańca dziennie + przynajmniej raz w tygodniu modlitwa św. Gertrudy za dusze w czyśćcu cierpiące – uwalniająca 1000 dusz ) – jeżeli ktoś z Was byłby zainteresowany modlitwą w tej Róży to proszę o kontakt na maila zadowolona_np(małpa)op.pl „Często to, co przez Świętych w Niebie uzyskać nie mogłam, otrzymałam natychmiast, kiedy zwróciłam się do dusz w czyśćcu. ” Św. Katarzyna z Bolonii. Modlimy się wspólnie w grupie ponad 35 osób także w ” Róży relacji międzyludzkich” oraz w „Róży osób szukających swojego powołania” w intencjach… Czytaj więcej »

Magda
Magda
25.03.17 12:07

Dziewczyny, zrobmy cos wspolnie z tym wszystkim, moze by sie zaczac razem modlic za swoje malzenstwa, inne w kryzysie I za mezow ktorzy zawiedli.
Gdyby kazdy wzial dziesiatek rozanca dziennie to mielibysmy pelny rozaniec przy 15 osobach, to tylko 3 minuty dziennie.

Anna
Anna
25.03.17 12:00
Dorota
Dorota
25.03.17 06:11

Niech Wam Bóg błogosławi a Maryja Jezus i św. Józef otocza plaszczem miłości. Ja tez ratuje swoje małżeństwo gdyby nie to co sie dzieje w moim zyciu nigdy bym Boga nie poznała i wiem ile naprawde w zyciu stracilam.Wiem jaka droga poprowadzic moje dziecko zeby bylo szczesliwie. Oddalam swoja rodzine w ręce Maryi i wierze ze wysluch mojej prozby.W nasz zyciu pojawila sie osoba trzecia modlilam sie Nowenna Pompejamska za nawrocwni e tej kobiety.Im wiecej sie modle tym jest gorzej ale wierze ze dobry Bóg ocali nasze małżeństwo. Bo kto jak nie Bóg! Jest bardzo ciezko i dziekuje za twoje… Czytaj więcej »

Klara_
Klara_
25.03.17 01:59

Dziękuje! Przepiękne Świadectwo.

Joanna
Joanna
24.03.17 20:45

Piękne świadectwo. Ja walczę o moje małżeństwo 2,5 roku i teraz tez mogę powiedzieć ze wszystko idzie ku dobremu. Znów rozmawiamy , spotykamy się , zaczynamy od nowa . I co.będzie dalej tylko Bóg wie i Jemu wszystko oddałam .
Módlcie sie i ufajcie. !

Aga
Aga
24.03.17 18:04

Piękne świadectwo!
Niech Bóg Wam blogoslawi a Matka Najświętsza ma zawsze w swej szczegölnej opiece! Chwała Panu!

MZ
MZ
24.03.17 17:10

Kingo, jeśli jesteś obiektem przemocy fizycznej lub emocjonalnej, zadbaj najpierw o swoje bezpieczeństwo! Zwierz się komuś, wyprowadź się tymczasowo, jeśli trzeba, i módl się w bezpiecznym miejscu. Bezpłatna infolinia dla ofiar przemocy w rodzinie: 800-120-002, strona http://www.niebieskalinia.pl/

kinga
kinga
24.03.17 15:49

JA BLagam o MEZA który STAŁ SIĘ SZATANEM blagam ,,,,,,,,,BLAGAM …..:-( ((

Maria
Maria
24.03.17 14:58

Piękne świadectwo i jakże budzące nadzieję. Dziękuję.

Anna
Anna
24.03.17 14:33

Aniu to świadectwo jest też o moim małżeństwie. Tak jak byś pisała o nas. Jestem Twoją imienniczką i przeszłam podobną drogę co Ty i moje małżeństwo zostało uratowane dzięki Matce Bożej. Dodam tylko, że ja modliłam się także do Matki Boskiej Rozwiązującej węzły. Dziś prowadzę 7 róż różańcowych żon modlących się za swoich mężów aby w ten sposób podziękować Matce Najświętszej za cudowny dar umocnienia więzi małżeńskiej. Tym wszystkim, którzy w modlitwie walczą o swoje małżeństwa, życzę aby bezgranicznie zaufali Bogu. On wie lepiej czego potrzebujemy. Św. Jan Bosko mówił, że bez wielkich trudów nie można dojść do wielkich rzeczy.… Czytaj więcej »

Leszek
Leszek
24.03.17 13:34

Nie lękaj się. Tak jak napisałaś. Ja od trzech lat walczę o małżeństwo. Są tego owoce ale dzięki Nowennie i modlitwie do św. Rity, św. Judy Tadeusza, św. Jana Pawła przetrzymaliśmy to. Całkowicie cię rozumię jak to jest. Ale pamiętajcie że Nowenna to nie koncert życzeń. Każdy z nas musi swoje przeboleć i nauczyć odnowa wiary i zaufania w Boga. A ty Anno i twje małżeństwo jesteście tym cudem który nie jedno małżeństwo pokrzepi w modlitwie i walce o związek. Dziękuje za wspaniałe świadectwo i niej Matyja w waszych sercach rozpala płomień miłości:)

Jus
Jus
24.03.17 13:25

Popłakałam się czytając Twoje świadectwo. Niech Bóg Wam błogosławi!

MAciej
MAciej
24.03.17 12:24

Dziękuję Anno, pięknie, niech Wam Bóg błogosławi i zbliża ku sobie. Gdy czytam Twoje świadectwo to widzę swoją własną sytuację. Identycznie. Tylko, że do tego moja żona od 3,5 roku związała się z innym człowiekiem. Tkwię w tak beznadziejnej sytuacji, że bez modlitwy zwyczajnie nie dałbym rady. Ale to wszystko dla dzieci, żony i naszej rodziny.
Jeszcze raz dzięki za to budujące świadectwo.
M

Ja taka
Ja taka
24.03.17 12:08

Piękne świadectwo…dziękuję 🙂

15
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x