Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Stanisława: Prośba wysłuchana

Z początkiem czerwca br zaczęłam po raz drugi odmawiać Nowennę Pompejańską. Początkowo miałam ją odmawiać w innej intencji.

Poczułam jednak wewnętrzny impuls aby podjąć ją w innej sprawie, a mianowicie w intencji człowieka, zniewolonego chorobą alkoholową. Kiedyś przed niespełna 30 laty, włączyłam się w ruch trzeźwościowy i ten świecki i religijny. Ukończyłam Studium Pomocy Psychologicznej jak również Studium Apostolstwa Trzeźwości. Pomagałam wolontaryjnie, potem i sprawy rodzinne i wiek wyłączyły mnie z aktywności. Jednak dwa lata temu , zaszła potrzeba aby wesprzeć młodego człowieka, stworzyć zastępczą rodzinę. Znaliśmy go wcześniej jako małego chłopca. Po bardzo długim okresie abstynencji ten człowiek wpadł w ciąg alkoholowy. Mieszkał już wówczas sam. Nie pozwalał sobie w żaden sposób pomóc a sprawa wyglądała groźnie. To właśnie w jego intencji zaczęłam się modlić. W trakcie trwania nowenny , gdy ten człowiek o własnych siłach próbował przerwać picie, nastąpił przełom. Dostał ataku delirium. Pierwszego w jego życiu ,ale bardzo silnego i dla niego przerażającego. Zgodził się więc potulnie na szpital i odtrucie. Wytrzeźwiał, podjął pracę, do leczenia systematycznego niezbyt się palił. Jednak zaczął odczuwać dolegliwości neurologiczne. Początkowo niewielkie ,potem nasilające się. Okazało się że ma rwę kulszową. Choroba leczyła się bardzo opornie, odstawiane leki skutkowały ostrzejszym nawrotem. Znowu szpital, dokładne badania, i diagnoza uszkodzenie poważne kręgów ,niezbędna operacja. I znowu ogrom przeszkód i trudności w badaniach i ustaleniu terminu operacji. Był już sierpień. Nowennę skończyłam odmawiać pierwszego sierpnia .Czas do operacji to okres cierpienia i bólu. W sierpniu przeprowadzono operację, znowu dużo bólu i cierpienia, długi okres całkowitego leżenia, potem nauka wstawania, pierwsze kroki. Rehabilitacja trwa do dzisiaj a mamy już listopad. Wczoraj był następny ,już mniejszy zabieg. Różnymi drogami Pan Bóg nas prowadzi i uzdrawia. Czas choroby wyprosiła Matka Boża, bo to czas cierpienia i przemyśleń. Ten człowiek praktycznie nie ma rodziny, obcy ludzie stali się nią w chorobie. Był moment że ratowano mu już życie. Wiem jak dużo rozważał, myślał, wyciągał wnioski. Dla niego były to rekolekcje, bolesne wprawdzie, ale w czasie darowanym przez Matkę Bożą. Czasami trzeba zastosować do dziecka bardziej radykalne środki wychowawcze i myślę że tak właśnie się stało w tym przypadku. Matka Boża działała z miłością ale stanowczo.

Kilka dni temu zakończyłam nowennę kolejną w innej intencji i również dostrzegam już owoce modlitwy.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Dorota
Dorota
06.11.16 00:14

Dobry z ciebie człowiek, niech Ci Bóg błogosławi.

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x