Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Dorota: Dużo się nauczyłam

Skończyłam trzecią już Nowennę Pompejańską. Spotkałam się z opinią, ze to modlitwa dla ludzi małej wiary, którzy nie ufają, że za pierwszym razem zostali wysłuchani.

Chciałam tutaj sprostować, wierzymy od początku, ale pojawia się pragnienie modlitwy, kiedy chcemy z Maryją spędzić te 3 różańce, w szczególny sposób prosić, przemyśleć razem z nią, a wytrwała modlitwa wiarę pogłębia, szczególnie rozważania, więc błagam, nie mówcie mi, że nie warto.

Nowennę odmawiałam w intencji bardzo bliskiej mi osoby, spotkanej niby przypadkowo, w internecie, ale czasem takie więzi są duże silniejsze niż te z którymi zawieramy z osobami z naszego otoczenia. Największym jej problemem była choroba i ogrom doświadczeń z którymi ciężko było jej sobie poradzić, więc modliłam się o szczęście dla niej i zdrowie. Impulsem było to, że zaczęliśmy tracić kontakt, nie mogłam już nic zrobić, a bardzo mi zależało na jego szczęściu, więc złapałam za różaniec. Na początku było ciężko, ale powiedziałam sobie, że jak zaczęłam, to skończę i się udało.

Podczas odmawiania części błagalnej odwiedziłam Częstochowę. Tam poprosiłam o mszę, a moment potem się rozpłakałam, po prostu, choć płacze bardzo rzadko. Zahaczyłam na moment do sióstr które miały koszyczek z cytatami z Pisma Świętego. Na karteczce było: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. I wiedziałam, że będzie dobrze. Można mieć problem ze zrozumieniem co wydarzyło się potem. Następnego dnia, po tygodniu milczenia dostałam wiadomość, że powinniśmy zakończyć znajomość. Niestety/ Stety tak też się stało. Bolało. Czy modliłam się o własne zniknięcie? Byłam jego kulą u nogi? Może tak dla nas obojga lepiej? Nie wiem, ale słyszałam, że u niego w porządku. Mam nadzieję, że nie tylko na zewnątrz, ale również w sercu. Trudno było się pogodzić ze stratą, ale nie można nikogo trzymać przy sobie na siłę, nawet jeśli bardzo nam na nim zależy. Nauczyłam się, że przebaczyć, to zostawić bez konsekwencji, nie ubiegać się o wyjaśnienia, jeśli za którymś razem już nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Nauczyłam się też, czym jest powołanie, rozważyłam własne w tym czasie. Pojawiła się myśl, że może powinnam pójść do zakonu, że może Bóg tak chce, no ale zawsze chciałam założyć chrześcijańską, piękną rodzinę i bałam się, że będę łamać Bożą wolę. Potem sobie uświadomiłam swój komizm, głównie za sprawą kanałów ojca Szustaka i „Dobra Nowina”, które serdecznie polecam.Powołania powinniśmy szukać w naszych pragnieniach, jeśli chcę być całym sercem matką i żoną, to Bóg mi w tym pomoże i obdarzy tym w najlepszym momencie. Przełomowy był znów przypadkowy cytat: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”.

Nauczyłam się cieszyć z doświadczeń, że to zaszczyt mieć krzyż i powinnam go nieść z podniesioną głową, bo każdy mnie hartuje, a z Jezusem nie muszę już bać się niczego.

Nabrałam dystansu do siebie, swoich uczuć, lęków, wymagań. Chcę dawać z siebie jak najwięcej. To piękne, że Bóg daje mi krótkie, ale dosadne lekcje.

Muszę dodać jeszcze, że mój przyjaciel się nawrócił.

I znów największym problemem jest: „jak mam dziękować?”

Ogromne to szczęście, że możemy modlić się do Boga za sprawą naszej Matki

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Magda
Magda
07.09.16 22:39

Dziękuje za to świadectwo, czasem chcielibyśmy znac odpowiedz na pytanie „dlaczego” byc moze wybaczyć znaczy wlasnie zaprzestanie oczekiwania odpowiedzi.

Katarzyna
Katarzyna
07.09.16 22:21

Bardzo ładne i przemyślane świadectwo.Skłoniło mnie do refleksji i szczególnie zdanie o wybaczeniu przykuło moją uwagę.Wielu łask i opieki Maryji Doroto.

Hanna
Hanna
07.09.16 18:36

Twoje swiadectwo jest wspaniale.Chwała Panu

3
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x