Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Anna: łaska zdrowia i szczęśliwego porodu

Z nowenną pompejańską zetknęłam się przypadkowo, gdy szukałam modlitw, którymi mogłabym się modlić w czasie kryzysu w moim małżeństwie. Odmawiałam nowennę z wielką żarliwością, czułam, że zły mnie atakuje, krąży wokół mnie, ale ja czułam się z Maryją bezpiecznie.

Pojechałam nawet do Pompei do Włoch, by „spotkać się” z Najświętszą Panienką twarzą w twarz i pomodlić się za moje małżeństwo przed świętym obrazem. Po wizycie w Pompejach czułam, że już tu nic nie mogę zrobić i mam wracać do domu. Małżeństwo się rozpadło, ale nie nie mam żalu do Boga, po prostu każdy człowiek ma wolną wolę i nawet Bóg musi to uszanować. Mój były mąż podjął swoją decyzję i zostawił mnie z małą córeczką. Minął jakiś czas, poznałam mężczyznę, który pokochał mnie wraz z córką i z którym zapragnęłam mieć rodzinę. Po paru latach zostaliśmy rodziacami chłopca – Filipa. Niestety później, po półtora roku od narodzin syna, starciłam kolejną ciążę, co nas bardzo dotknęło, straciliśmy córkę Marysię. Pomimo wczesnej ciąży zdecydowaliśmy się na pochówek, by godnie ją pożegnać i mieć miejsce, gdzie zawsze możemy przyjść, by zaznaczyć, że Marysia była z nami, by miała swój ślad na ziemi. Obwiniałam się, nie rozumiałam tego co się stało i dlaczego, ale postarałam się zaufać Panu, że tak miało być. Nie wiedziałam czy zostanę jeszcze mamą czy nie, modliłam się, aby pogodzić się z wolą Bożą. Żeby Bóg obdarował nas dzieckiem, jeśli taka jest Jego wola.

W listopadzie 2015 roku poczułam, że powinnam zrobić test ciążowy i okazało się, że jestem przy nadziei. Jednak po paru dniach zaczęłam plamić, bałam się, że znów się nie udało. Miałam już umówioną wizytę u lekarza więc od razu do niego poszłam. Ciąża była zagrożona, plamiłam, miałam leżeć, byłam po 2 cięciach cesarskich i poronieniu, nie wyglądało to dobrze. Ponadto w macicy był krwiak, który gdyby pękł mógłby pociągnąć ze sobą dziecko. Miałam również łożysko przodujące, lekarz mówił, aby brać leki i narazie na nic się nie nastawiać. Na ile mogłam przy dwójce dzieci zrezygnowałam z działań, noszenia czegokolwiek, byle nie zaszkodzić sobie i dziecku. Znalazłam modlitwy do św. Gerarda, św. Rity i św.Ignacego, bym mogła donosić tę ciążę i urodzić zdrowe dziecko. Na badaniu połówkowym lekarz mówi, że łożysko wygląda kiepsko, jakby było przyrośnięte, poza tym jest zbyt blisko pęcherza moczowego i mogę stracić macicę przy porodzie i część pęcherza.

Przestraszyłam się, mam 35 lat, dzieci, męża, plany… nie chcę stracić zdrowia czy życia, ile się słyszy, że operacja poszła nie tak, pacjentka się wykrwawiła…miotałam się, nie wiedziałam co robić, przez 2 dni byłam jak zbity pies i przypomniała mi się Nowenna Pompejańska. Komu zaufać jak nie Matce? Komu się zawierzyć jak nie Jej? Bałam się tylko czy wytrwam, jak znaleźć czas, gdy jest 2 dzieci, dom, szkoła córki, syn w domu ze mną, a mąż pracuje za granicą, byłam sama. Rozmawiałam też ze znajomą siostrą, która poruszyła swoje kręgi modlitewne by mnie wesprzeć różańcem i mszą świętą.

Rozpoczęłam nowennę, były różne dni, czasem łatwiej, czasem ciężej, czasem bez wzniosłym uczuć, czasem z wielkim modlitewnym żarem, ale przestałam się bać i czułam opiekę Matki Bożej. W czasie trwania nowenny któregoś dnia wieczorem podgrzewałam coś na gazie i wydawało mi się, że go zakręciłam. Jednak tuż przed snem poczułam, żeby iść do kuchni i spojrzałam na garnek na kuchence. Wpatrywałam się w niego i zastanawiałam czemu w środku tak dziwnie wygląda, a byl już brązowy i cała woda wygotowana. Spojrzałam pod garnek, a tam maleńkie płomienie gazu…. Nie wiem co by się stało, gdybym poszła spać nie wchodząc do kuchni, w tej kuchni obok kuchenki był też piec gazowy. Ja wierzę, że to Maryja nad nami czuwała.

Kolejne tygodnie i wizyty u lekarza, zaczyna się coś poprawiać u mnie w macicy, bardzo powoli, ale dla mnie to już namacalny znak działania Matki Bożej. Do końca ciąży zostają ze 3 miesiące, ciągle się modlę, kończy się nowenna, ale ja ufam i wierzę, że już nie może być źle. Godzę się z tym, że mogę stracić macicę, ale wierzę, że będę żyć by móc wychować dzieci.

Z każdą wizytą jest coraz lepiej, lekarz jest zaskoczony, wiem, że on będzie wykonywał 3 cięcie cesarskie i codziennie modlę się też za niego jedną dziesiątką różańca, aby miał sprawny umysł i ręce, o łaski Ducha Świętego dla niego, by podjął dobre decyzje w czasie prowadzenia ciąży i trwania zabiegu.

Ostatnie usg mam pod koniec czerwca, lekarz się już uśmiecha, mówi, że to niemożliwe, że tam w macicy jest pięknie, że wszystko się poprzesuwało i zażartował, że może będę rodzić naturalnie? Mam skierowanie do szpitala na 11.07, zabieg ma być 12. Jednak z rana 12 lipca lekarz mówi, że nie da rady, bo inne pacjentki do cięcia z czynnością, ja mogę poczekać. Ale cięcie będzie na pewno dnia kolejnego, czyli 13 lipca. Myślę sobie, to środa, dzień kojarzący mi się zawsze z Maryją, a poza tym rocznica Objawień Matki Bożej w Fatimie. To dla mnie kolejny piękny znak Bożej miłości.

13 lipca o 10:30 rodzi się mój syn Michał (na początku ciąży myślałam, że to będzie Leon, ale po zaledwie paru tygodniach poczułam, że to musi być Michał, jak Archanioł Michał, który walczy ze złem, a my z nim walczymy o zdrowie i jego życie). Przy zabiegu lekarz mówi, że mam mięśniaka na więzadłach, ale boi się go ruszyć, by nie doszło do krwotoku. Dziecko zdrowe, ja bardzo szybko dochodzę do siebie, w sobotę (dzień Maryji) wracam do domu.

Teraz po prawie 6 tygodniach byłam u lekarza na kontroli, wszystko się pięknie zagoiło, a mięśniak się wchłonął.

Dziękuję Bogu każdego dnia za łaski, którymi mnie obdarzył, dostałam tak wiele, choć wiem, że nie jestem godna.

Bogu niech będą dzięki, za syna, moją rodzinę, zdrowie, życie, za wszystko…

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
[seopress_breadcrumbs]
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
12 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
pa
pa
13.09.16 19:13

przepraszam , miało byc obdarza , a nie obradza

pa
pa
13.09.16 19:12

Anna niech Bóg Cie dalej obradza swoimi łaskami i błogosławieństwem .JESTEŚ GODNA!!!

Katarzyna
Katarzyna
13.09.16 17:47

Jeszcze dodam,że na szczęście to sam Bóg będzie oceniał nasze postawy ziemskie,a oceny ludzi innych ludzi, nie mają wartości.Można podjąć próbę „ratowania”małżeństwa,ale nie płacąc przy tym swoim życiem,które musi trwać.
Rozwód jest porażką,jednak tylko Bóg jest sędzią ostatecznym i sprawiedliwym.Z Bogiem

Agnieszka
Agnieszka
17.09.16 11:04
Reply to  Katarzyna

Katarzyno Jezus mówi: Rozwód jest grzechem.Powtórne małżeństwo jest grzechem (w czasie, gdy poprzedni współmałżonek żyje). Nigdzie w Biblii nie ma fragmentu który usprawiedliwia, zezwala lub dopuszcza powtórne wejście w związek małżeński osobie rozwiedzionej.Na tej stronie powinny być świadectwa szerzące wartości katolickie a nie promocja dzieci i partnerów.Czy Bóg jest tu na pierwszym miejscu ?Czy kolejne dzieci?

Katarzyna
Katarzyna
12.09.16 23:32

Czytałam w napięciu,taka historia,to wyłącznie pod opieką Maryji i Jezusa i dlatego się powiodło:) zdrowia dla całej Rodziny i szczęścia,z Bogiem w sercach na pewno będzie odczuwalne:)

Beata
Beata
12.09.16 14:28

Dziękuję Pani Aniu za piękne świadectwo. Czytając, miałam wrażenie jakbym czytała swoją historię. Niech Pani Bóg błogosławi i strzeże. Niech opromieni Swoje oblicze nad Tobą i obdarzy pokojem serca w każdej chwili życia.

Karolina
Karolina
12.09.16 14:17

Anno rozwód jest ciężkim naruszeniem przykazań Bożych i zerwaniem małżeńskiego przymierza z Bogiem. Kościół nie dopuszcza rozwodu a jedynie separacje. Niektórzy małżonkowie sądzą, że z “miłości” powinni dać “wolność współmałżonkowi” – i zgodzić się na rozwód. Jest to zgoda na otwarcie drogi do związku cudzołożnego w różnych formach legalizacji prawnej i stopniu akceptacji społecznej. W odbiorze społecznym można zauważyć powszechne niemal przyzwolenie na “układanie sobie życia” w nowym związku z drugim mężem/żoną jeśli ktoś jest po rozwodzie. Również ostatnia instytucja tzw: „unieważnień” powoduje odejście od prawa Bożego. Anno Jezus nie akceptował rozwodów. Jeśli mąż, odłączywszy się od swej żony, łączy… Czytaj więcej »

Angelika
Angelika
12.09.16 12:50

Piękne zdrowia i Szczęścia życzę:)

Agnieszka
Agnieszka
12.09.16 12:13

Piekne swiadectwo:)

Magdalena
Magdalena
12.09.16 12:06

A czy z drugim mężem masz ślub kościelny?

Mt
Mt
12.09.16 13:33
Reply to  Magdalena

Dobre pytanie…
Poza tym, z bardzo mieszanymi uczuciami czytałam to świadectwo. Dobrze niby, ze pogodziłaś sie, Anno z tym, ze Twój mąż odszedł, może cos go przerastało. A Twój partner i ojciec dzieci pracuje za granica w dodatku… Ważne, ze masz trójkę dzieci przy sobie. Nie masz kontaktu z mężem, który odszedł? Nie chce oceniać, ale dziwnie to wszystko brzmi i wygląda. Przepraszam.

mt
mt
12.09.16 13:36
Reply to  Mt

Bo mimo wszystko, to jest Twój mąż i pozostanie nim na zawsze, tak jak przed Bogiem mu przysięgałaś.

12
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x