Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Sara: Pozwólcie, że opowiem Wam w tym celu pewną historię z mojego życia

Witajcie, Mam na imię Sara i mam 15 lat. Przed osiemnastoma dniami podjęłam próbę odmówienia Nowenny Pompejańskiej i dziś z powodzeniem zakończyłam osiemnasty dzień pierwszej części błagalnej.

Mimo, że do zakończenia Nowenny Pompejańskiej dzieli mnie jeszcze całe trzydzieści sześć dni, to postanowiłam już teraz dać świadectwo mojej modlitwy. Skłonił mnie ku tej decyzji pewien fakt z wczorajszego dnia, który mogę z całą odpowiedzialnością za słowa nazwać przełomowym, a może i nawet najważniejszym spośród tych pięćdziesięciu czterech, a na pewno spośród tych osiemnastu dni, które są już za mną.

By jednak w pełni ukazać niezwykłość Bożej Łaski, której miałam okazję doświadczyć, najpierw skupię się na tym, by precyzyjnie wyjaśnić, jaką intencję zaniosłam do Boga za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.

Pozwólcie, że opowiem Wam w tym celu pewną historię z mojego życia. To nic takiego – tylko jedna historia.

Zaczęła się, gdy rozpoczynałam naukę w drugiej klasie gimnazjum. Pewnie wielu z Was to nie dziwi. Okres gimnazjalny powszechnie uznawany jest jako jeden z najtrudniejszych etapów edukacji w życiu młodego człowieka. Oprócz nowego miejsca, nowych przedmiotów i nowych osób, pojawiają się jeszcze problemy związane z okresem dojrzewania. Mimo, że ten etap dorastania dotyczy wszystkich ludzi, opowieść o dojrzewaniu każdego z Nas będzie się nieco różnić.

W moim przypadku problemy z dojrzewaniem koncentrowały się można powiedzieć jedynie wokół mojego wyglądu. W tamtym okresie, miałam tak niską samoocenę, jak nigdy wcześniej w moim życiu. Mój problem z brakiem samoakceptacji, był wówczas tak duży, że za dnia nie mogłam skupić się na niczym innym, jak tylko na myśleniu o moim kompleksie. Mój problem przejawiał się przede wszystkim w tym, że wstydziłam się wychodzić z domu, w rezultacie czego wychodziłam z niego tylko wtedy, gdy istniała taka konieczność – tylko wtedy, gdy miałam iść do szkoły. Będąc wśród ludzi, zasłaniałam sobie twarz włosami, zakrywałam ją ręką i nie patrzyłam im w oczy. Moje kompleksy wysysały ze mnie całą radość z życia i były głównym źródłem mojego bólu. Nie miałam nigdy wielu przyjaciół toteż nie było osoby, do której mogłabym się zwrócić z prośbą o pomoc, a ponieważ pochodzę z rodziny pielęgnującej katolickie wartości, zgodnie z zaleceniem najbliższych, oddawałam wszystko Bogu. Choć tak naprawdę słowo „oddawałam” nie jest wiernym odzwierciedleniem, tego jak faktycznie traktowałam wówczas moją relację z panem Bogiem. Moje prośby były motywowane moimi kompleksami – prosiłam pana Boga o urodę. Jednakże sposób w jaki formowałam moją intencję zgoła różnił się od sposobu w jaki przykładny chrześcijanin winien się modlić.

„Panie Boże proszę Cię o urodę, proszę Cię bym była piękna, żebym była najpiękniejsza na świecie!” Dokładnie tymi słowami się modliłam! Ton głosu jakim wyrażałam swoją prośbę, nie pozostawiał żadnych wątpliwości, co do tego, że absolutnie nie godzę się na to, by to Boża wola, a nie moja się spełniła. Że w ogóle nie wyobrażam sobie, by wola Boga nie pokrywała się z moją. W słowach, którymi posługiwałam się, by przedstawić moją intencję Bogu, widoczny był bunt przeciwko cierpieniu, które jak uważałam, zesłał na mnie sam pan Boga. W podobnym tonie modliłam się calutki rok – 365 dni; dzień w dzień.

Święta Maryja Matka Boża uświadomiła mi w Nowennie dlaczego moja modlitwa nie została wysłuchana, tak jak ja, bym tego chciała. Po roku modlenia się w taki sposób pan Bóg uwolnił mnie ze szponów moich kompleksów. Pan Bóg zmienił moje myślenie. Było lepiej, ale jeszcze niezupełnie czułam się pogodzona z tym, jak wyglądam, ponieważ efekt był widoczny tylko w moim punkcie widzenia, nie był on namacalny – niewiele w moim wyglądzie się zmieniło, nie wspominając o zmianie na lepsze.

Pomimo tego, w jaki sposób się modliłam, pan Bóg pochylił się nade mną i sprawił, że poczułam ulgę. Kwestia mojego wyglądu nie zajmowała już mojej uwagi, w takiej rozpiętości, jak kiedyś. Pan Bóg pozostawił ją jednak dalej nierozwiązaną.

Wraz z rozpoczęciem następnego roku szkolnego, przyszły następne problemy. Zaczynałam naukę w trzeciej klasie gimnazjum, z którą nierozerwalnie wiązało się pewne, bardzo dla mnie trudne doświadczenie i nie lada wyzwanie dla nas wszystkich – egzaminy gimnazjalne. Od pierwszego dnia szkoły do dnia, w którym odbyć się miała pierwsza część egzaminu, nie wytykałam nosa poza książki. Uczyłam się jak najwięcej mogłam, wykorzystując każdą wolną chwilę na naukę do zbliżających się testów. Każdego wieczoru, gdy kładłam się spać po dniu – jak zwykle wypełnionym po brzegi nauką – modliłam się (bardzo konkretnie) o jak najwyższy wynik dla siebie. Egzaminy te były przepustką do wymarzonej szkoły średniej, a ja pragnęłam być w jak najlepszym liceum, ponieważ moja edukacja i oceny były dla mnie zawsze najważniejsze.

„Panie Boże, proszę Cię o najlepszą szkołę w mieście, proszę Cię o 96% z egzaminu gimnazjalnego i najlepiej, żeby to był najwyższy wynik z klasy!”

Czy widać jakąkolwiek różnicę między tą modlitwą, a modlitwą, w której prosiłam o łaskę urody?

Po raz kolejny popełniałam w sposobie formowania intencji, ten sam błąd. Akceptacja Woli Bożej była dla mnie czymś tak abstrakcyjnym, że nawet nie zdawałam sobie sprawy z jej istnienia! Zupełnie wykluczałam taką możliwość w bardziej bądź mniej świadomy sposób.

W moim sercu nie było miejsca na pokorę, ponieważ sądziłam, że jedynie na drodze wymuszania można z Bogiem dojść do konsensusu. Modlitwę traktowałam jako negocjację, niczym zawieranie umowy, która w istocie istnieje. Jej warunki są trudniejsze do zrealizowania niż mi się kiedyś zdawało. Brzmią one następująco:

Daj mi serce otwarte na Moją wolę, a dostaniesz wszystko, czego faktycznie potrzebujesz do szczęścia.

Po pierwszym dniu egzaminów czułam, że moja psychika jest w absolutnych strzępach. Stracenie już jednego punktu, było dla mnie niewyobrażalnym ciosem. Była to część humanistyczna, a ponieważ przedmioty, które wchodziły w jej skład, były moją mocną stroną, spodziewałam się nie stracić ani jednego punktu, o co prosiłam Boga.

Z całości uzyskałam wynik o 18,8 punktów procentowych mniejszy. Można powiedzieć, że i ta prośba nie została wysłuchana tak, jak tego chciałam.

Pomimo mojej nauki i wytrwałej, codziennej modlitwy Bóg nie pomógł mi zrealizować mojego celu – myślałam wtedy.

W tamtym momencie nie widziałam sensu w dalszej modlitwie. Moje życie duchowe niemal uległo destrukcji. Więź z Bogiem, którą zawsze starałam się pielęgnować została znacznie osłabiona. Ludzie mówili mi, że widocznie nie to było Wolą Bożą. Że Bóg ma dla mnie uszykowane miejsce w liceum, które będzie dla mnie najlepsze – i że to nie jest to liceum, które dla siebie wybrałam. Pomyślałam, że nie warto zdawać się na Boga i Jego wolę, skoro można samemu kierować swoim życiem i wpływać na nie jak się tylko chce.

Wiedziałam jednak zawsze, że Bóg jest źródłem wszystkiego dobra i że tylko Bóg może sprawić, że będę w życiu szczęśliwa i że łatwiej będzie mi zaakceptować cierpienie. Gdy myślę o tym, co przechodziłam przed egzaminem, w jego trakcie i po nim, do oczu zbierają mi się łzy. Czuję, że ta niespełniona prośba nadal stoi pomiędzy mną, a Bogiem i jest utrudnieniem naszej relacji. Po nieudanym egzaminie czułam się zupełnym zerem. (Proszę mi wybaczyć kolokwializm, nie wiem jak inaczej i jednocześnie tak samo dobitnie mogłabym dać wyraz swojemu rozgoryczeniu). Chciałam naprawić mój stosunek z Bogiem, zrobić jakiś krok w Jego stronę.

Dlatego przystąpiłam do odmówienia Nowenny…

Ochłonęłam już po egzaminie i nadal miałam problemy z pełnym pogodzeniem się ze swoim wyglądem, a ponieważ modlitwa na zasadzie wymuszania czegokolwiek na Bogu już w dwóch przypadkach choć wytrwała okazała się nieskuteczna, postanowiłam nie prosić Boga o bycie chodzącym ideałem czy bycie genialnym umysłem.

Zamiast tego zdecydowałam się po raz pierwszy obrać inną drogę dochodzenia do Pana Boga. Poprosiłam o to, by siebie zaakceptować. By w końcu móc pogodzić się ze swoim wyglądem i wybaczyć sobie to, czego nie jestem w stanie osiągnąć własnymi siłami. Prosiłam o to, by poznawanie moich słabości, było dla mnie motywacją do szlifowania mocnych stron. Poprosiłam o to, by granice moich możliwości w przeróżnych dziedzinach, były dla mnie odpowiedzią na pytanie, jaką drogę przygotował dla mnie pan Bóg. Chodzi o coś w tym stylu:

Jeżeli nie jesteś dobra z matematyki, nie idź na ekonomię, skoro obdarowałem Cię talentem literackim zostań pisarką albo prawnikiem.

Prosząc o akceptację zamiast o piękną twarz, dałam Bogu tym samym znać, że jestem otwarta na jego wolę i w pełni z nią pogodzona. Poszłam z Bogiem na pewien kompromis, a odpowiedź na moją modlitwę, uzyskałam już po siedemnastym dniu zmawiania Nowenny Pompejańskiej. Tamtego dnia stanęłam przed lustrem i zobaczyłam długie włosy, którym nie brakuje gęstości, harmonijną twarz i idealnie komponującą się całość. Osoby z mojego otoczenia zaczęły doceniać mój wygląd, a gdy wyszłam na dwór zobaczyłam, że przykuwam wzrok innych ludzi.

Ta uwaga innych, była dla mnie znakiem, że diametralne zmiany na lepsze, które zaszły w moim wyglądzie, nie są jedynie moim subiektywnym odczuciem i że wyładniałam do tego stopnia, że zaczęłam podobać się innym.

Dla niektórych może być to niezrozumiałe, dlaczego uważam, że fakt, iż ludzie przyglądają mi się na ulicy, jest dla mnie jakimkolwiek dowodem, potwierdzającym moją urodę, ale gdy przeanalizujecie swoje zachowanie, gdy przechadzając się ulicą, dostrzegacie kogoś, kogo uznajecie za atrakcyjnego, będzie Wam łatwiej przekonać się do mojego argumentu.

W mojej modlitwie w końcu zdobyłam się na pokorę. Matka Boża uświadomiła mi, w jaki sposób każdy powinien się modlić. Po pierwsze należy, tak sformułować intencje, by słowa, w których ona została wyrażona, oznaczały pogodzenie się z wolą Bożą, danie Bogu wolnej ręki. Myślę, że moja prośba spełniła ten warunek, bo dotyczyła ona tylko zmiany punktu widzenia. Przecież Bóg chce żebyśmy siebie akceptowali i umieli spojrzeć na siebie Jego oczami. Moc Nowenny Pompejańskiej polega na tym, że nasze prośby zanoszone są do Boga poprzez Maryję. A ponieważ Maryja jest bardzo konkretna, przekazała Bogu precyzyjnie, co mam w sercu i czego pragnę. Gdy ja modliłam się o to, by móc żyć w zgodzie ze sobą, Maryja prosiła Boga o urodę dla mnie. Bóg dał mi tę łaskę, w geście wynagrodzenia mi mojej pokory i wyrażenia pełnej akceptacji Jego woli.

Te osiemnaście dni zmawiania Nowenny, uświadomiły mi, że moje wcześniejsze modlitwy nie poszły na marne, a żadna modlitwa nie idzie w zapomnienie. Być może uzyskałam odpowiedź już po siedemnastym dniu Nowenny Pompejańskiej, bo pan Bóg wziął pod uwagę tych wcześniejszych 365 dni, w których prosiłam Go o – powiedzmy – tę samą łaskę.

Nie możemy mówić, że Bóg nas nie wysłuchał, dopóki nie powie ostatniego słowa.

Bo przecież nie jest niemożliwe, że roczna modlitwa o wynik egzaminu gimnazjalnego, przełoży się na całą moją edukację w liceum, a tym samym wpłynie na wynik matury.

Gdy modliłam się Nowenną Pompejańską, wiele spraw, także w życiu moich bliskich, zaczęło się prostować. To ten rodzaj modlitwy, danej nam niegdyś przez Maryję, w której morze łask, spływa nie tylko na pierwszorzędnego zainteresowanego.

Czuję, że odmawianie Nowenny Pompejańskiej, pozwala mi zgłębiać Boże tajemnice. Zwłaszcza jedną lekcję zapamiętam do końca życia.

Jestem kolejną osobą, która argumentem swojego własnego doświadczenia, może potwierdzić autentyczność wniosku stanowiącego, że Nowenna Pompejańska to modlitwa nie do odparcia.

Każdemu modlącemu się tą Nowenną życzę wytrwałości i otwartości na znaki Boże, które będą Wam w czasie jej odmawiania przesyłane.

Do każdego, kto zastanawia się nad podjęciem Nowenny: mam nadzieję, że moje świadectwo okazało się dla Was pomocne w podjęciu decyzji i że jest wystarczającym argumentem dla każdego wątpiącego. Wierzę, że skoro dowiedzieliście się o istnieniu tej modlitwy, powinniście ją zmówić.

Dziękuję Wam, że mogłam podzielić się z Wami moją historią i że cierpliwie przeanalizowaliście moje świadectwo do samego końca.

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
16 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
barbara
barbara
13.08.16 11:17

Piekne swiadectwo!

Zadowolona
Zadowolona
12.08.16 20:05

RÓŻE RÓŻAŃCOWE. Osoby zainteresowane zapraszam do modlitwy do stałych Róż Różańcowych – Relacji Międzyludzkich i Osób Szukających Swojego Powołania. Modlitwę rozpoczynamy 15 sierpnia. Róże wymieniają się Tajemnicami co miesiąc – przy czym pierwsza wymiana nastąpi 1 września. Osoby zainteresowane proszę o kontakt na maila zadowolona_np(małpa)op.pl W Różach Relacji międzyludzkich modlimy się: 1.W intencjach osób, które nas skrzywdziły i które myśmy skrzywdzili z prośbą o darowanie win i poprawę wzajemnych relacji. 2. O przemianę serc tych osób, które tego potrzebują ( naszych własnych, członków naszych rodzin oraz innych bliskich nam osób). 3. O uzdrowienie wspomnień i uleczenie ran zadanych nam w… Czytaj więcej »

Teresa
Teresa
12.08.16 17:16

Saro niech Bóg Ci błogoslawi , a Maryja ma w Swojej opiece

ABUK
ABUK
12.08.16 15:52

Saro, jestem w szoku. Cóż za piękne świadectwo !!! Cudownie piszesz, masz piękny styl ( jestem nauczycielką, ale nie j. polskiego ).
Jaka dojrzałość emanuje z Twojego świadectwa. Jesteś mądrą, dojrzałą dziewczyną. Większość dorosłych nie potrafi tak pięknie wyrażać swoich myśli…..
Pozdrawiam Cie serdecznie. Życzę powodzenia, spełniaj swoje marzenia. A.

Ja taka
Ja taka
11.08.16 14:36

Sara powiem Ci coś na temat urody. Zawsze podobałam się chłopakom i prawie zawsze gdzie nie szłam dostawałam komplementy na temat urody, figury itp. Zostałam miss klasy w liceum. Dziś nic się nie zmieniło a nawet jest tak że mam jeszcze większe powodzenie i uwierz mi kochana to wcale nie jest takie fajne jak się Tobie wydaje. Zostałam bardzo pokrzywdzona przez facetów. Wybierali mnie ze względu na urodę, adorowali, rozkochiwali i porzucali albo ja z nimi nie mogłam wytrzymać. Bardzo wiele wycierpiałam przez facetów. Czasem szara myszka z pięknym wnętrzem szybciej znajdzie super księcia niż piękna, poraniona dziewczyna.

BJ
BJ
11.08.16 12:55

Polecam Ci to przesłuchać

https://www.youtube.com/watch?v=6y411V-J3tE

Aga
Aga
11.08.16 07:40

Ja również jestem bardzo poruszona Twoim świadectwem. Masz rację, że kiedy ludzie „z wyglądu” na nas zwrócą uwagę, to jest nam później łatwiej przekonać ich do naszego zdania. Mam 22 lata, w Twoim wieku miałam podobną ufność w Bożą Opatrzność, ale podziwiam w Tobie Twój styl literacki :). Też miałam takie kompleksy, byłam przekonana o swoich niedoskonałościach, każdy wydawał mi się piękniejszy ode mnie, też bardzo mocno starałam się w szkole i również utrata choćby jednego punkta na egzaminie była dla mnie wielkim rozczarowaniem, co więcej moja reakcja tzw. „foch” na Pana Boga, pomimo mojej tak głębokiej wiary. I wtedy… Czytaj więcej »

ajm
ajm
11.08.16 06:09

Pięknie dorastasz! Powodzenia! Ave Maria!

Ewa Wawrzyniak
Ewa Wawrzyniak
10.08.16 22:30

Data to bardzo piękne świadectwo. Niech Najświetsza Panna Bogurodzica Maryja ma Cię zawsze w opiece.

Celina
Celina
10.08.16 20:31

Również i mnie zachwyca Twój styl pisania. Niezwykłe, że w dzisiejszych czasach piętnastoletnia dziewczyna potrafi pisać tak dojrzale. Zdecydowanie jest to droga, która powinnaś kroczyć
Pamiętam siebie w Twoim wieku i choć określano moje pióro jakie lekkie i przyjemne, to uważam, że nie potrafiłam tak ładnie formułować wypowiedzi.
Brawo Ty 😉

Ewa
Ewa
10.08.16 19:21

Masz talent do pisania. Dzięki Tobie zrozumiałam, że modlitwy można się nauczyć, potrzebna do tego, wytrwałość, cierpliwość i konsekwencja. Dziękuję za to piękne i ciekawe świadecto.

Joanna II
Joanna II
10.08.16 17:55

Jakbym czytała o sobie.. pięknie.

Dana
Dana
10.08.16 17:51

Saro wspaniale swiadectwo i pieknie opisane !!!☺

Joanna
Joanna
10.08.16 17:00

Jestem pelna podziwu dla Twojej madrosci w tak mlodym wieku. Jestem zdumiona, ze majac 15 lat potrafisz tak pieknie opisywac droge do Boga!!! Wiec niech Bog Cie blogoslawi i prowadzi. Zycze Ci wspanialego zycia, ale z Bogiem i Maryja. Bo z Nimi zycie jest cudowne i ma sens!

gość
gość
10.08.16 16:38

Cudowne świadectwo 🙂
Myślę, że z Twoją nową postawą i pokornym nastawieniem, dzięki modlitwie i Bogu osiągniesz wiele 🙂
Zazdroszczę Ci, (ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu ) że w tak młodym wieku uświadomiłaś sobie tak wiele 🙂 Chwała Panu za to!

Weronika
Weronika
10.08.16 16:04

Cześć 🙂
Jesteś cudowną osobą! Cieszę się, że tak młoda dziewczyna.. jest taka wierząca i pokłada nadzieję w Bogu. W Twoim świadectwie widać jak inteligentną osobą jesteś. Dziękuję za Twoje świadectwo.. może sama powinnam zacząć formować intencje tak… aby było w nich dużo miejsca na wolę Bożą…

16
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x