Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Izabela: Bóg wszystko słyszy, nawet nasze ciche westchnienia!

Pragnę złożyć świadectwo, czwarte z kolei. Nie ważne, ale bardzo ważne jest dla mnie podzielenie się z Wami niesamowitą miłością Pana Boga, najwspanialszego Ojca Naszego, ukochanego Jezusa Chrystusa, wielkiego Ducha Świętego i jakże pokorną lecz najcudowniejszą Matką Naszą Najświętszą Panną Maryją!

(jeżeli ktoś pomyślał właśnie, że przeginam z wychwalaniem i określaniem naszych orędowników w niebie nie ma po co czytać dalej świadectwa bo nie piszę tu o nieziemskich cudach, które zwalą Was z nóg).

Otóż Nasi Najlepsi Przyjaciele z dnia na dzień, w każdą godzinę i sekundę naszego życia SĄ z nami! A teraz do rzeczy. Mam 20lat, od dziecka introwertyczka ze swoim światem i ogromnym melancholijnym charakterze, życie mnie troche doświadczyło, a ja przez swój charakter upadałam na samo dno. W wieku 12 lat pierwsza próba samobójcza, później dwie w 16tym roku życia i 19tym! Czy to normalne? Oczywiście, że nie. Świadectwo będzie długie.

Pomijając fakt, że mam cudownych rodziców, duży dom, wiele miłości i szczęścia od narodzenia(!) nigdy nie zdawałam sobie z tego sprawy jak cudowne to łaski. W mojej głowie było mnóstwo paranoi. W wieku gimnazjalnym przechodziłam tak okropne wydarzenia, że wydawało mi się, iż nigdy nie będę normalną dziewczyną. Wierzyłam zawsze w Boga, przeogromnie, ale na próżno wciąż próbowałam żyć całkowicie Nim. Wtedy też zostałam zniewolona, w końcu mama nie wytrzymała i wysłała mnie na rekolekcje, a ja o dziwo bardzo bardzo nie chciałam tam jechać, ponieważ szatan mnie dręczył, był wszędzie, nauczyłam się manipulować ludźmi, umiałam robić to perfekcyjnie, buntowałam się i zawsze odstawałam od normalności. Jezeli chodzi o działanie złego jak później na rekolekcjach się okazało po prostu mnie sobie „upatrzył” i chodził jak cień za moją osobą. Mnóstwo razy budził w nocy, potrząsał mną, stał w koncie pokoju, dostawałam często paraliżu ciała, nie mogłam się poruszyć, dusiłam się, nie chciałam się kłaść bo wydawało mi się, że umrę którejś nocy. Na modlitwie o uwolnienie Kościół, w ktorym byłam zmieniał się na moich oczach, nie dostrzegałam hostii, na krzyżu nie było Pana Jezusa tylko jakiś obrzydliwy potwór, a czasem w tym Kościele podczas rekolekcji krzyż dla mnie był pusty. W dzień modlitwy o uwolnienie moje nogi nie chciały przekroczyć progu świątyni, a kiedy mnie tam wepchnięto coś odepchnęło moje ciało do drzwi przy czym okropnie zabolało, ręce i nogi mi drżały, a mówić nie mogłam, przy konfesjonale stała ta sama paskudna istota co nawiedzała mnie w domu, w nocy. Myślałam, że mam schizofrenię, że jestem psychicznie chora, studiowałam na ten temat książki ale wyleczył mnie Jezu działając przez pewnego duchownego, który był na rekolekcjach akurat. Potem działy się różne rzeczy, bardzo dobre, zmieniłam się, ale miałam złe wrażenie bo twierdziłam, że skoro Bóg jest ze mną to mi nic nigdy się już złego nie przytrafi i nie dbałam o swoją duszę jak należy. Bóg zesłał mi w wieku 17lat mężczyznę o 8 lat starszego, byliśmy cudowną parą, do dwóch lat, później było coraz gorzej. Więc pierwszą nowennę zaczęłam odmawiać w marcu tego roku o powrót ukochanego bo jakże Bóg pozwolił Mu odejść skoro byliśmy dla siebie. A no tak, że to tylko spełnianie Jego planu wobec mnie. Nie myślałam o tym, byłam wrakiem człowieka, którego ratowano znów przed popełnieniem samobójstwa, depresja , depresja i jeszcze raz depresja. Nowenna wyleczyła mnie z niej, przestałam ją odmawiać w 27dniu gdyż był to Poniedziałek Wielkanocny, a ja pod naciskiem wszystkich wyszłam wieczorem na imprezę, tam poznałam mężczyznę, który był całkowicie nie w moim aczkolwiek moim typie, to skomplikowane, myślałam, że Maryja robi sobie żarty ze mnie, nie chciałam nawet myśleć o Nim, nie chciałam Go znać, wydawał mi się okropnym kobieciarzem i wszystko co najgorsze, a poza tym nie chodził do Kościoła, gorzej być nie mogło (pomyślałam). Było gorzej bo zaczął do mnie pisać, jeździć i prosić o spotkania. W pewnym momencie poczułam pragnienie modlitwy za Niego i nasze relacje, zaczęłam odmawiać kolejną nowennę ale nie umiałam wyjaśnić dlaczego tak żarliwie modlę się za kogoś kogo znam 3 tygodnie! No cóż, stało się tak, że otrzymałam ogromną łaskę pięknej miłości wobec tego chłopaka, w życiu tak nie kochałam! I nagle co? No wszystko jak ręką odjął zaczęło się psuć i w ciągu dwóch miesięcy upijałam się sama jak głupia, miałam tyle upadków i to takich, których nawet nie mogłabym wymyślić pomimo mojej kreatywności, to było okropne bo z ty chłopakiem też co rusz to gorsza akcja. Po nowennie na chwilę było lepiej, ale po czasie znów to samo, On zaczął się upijać, a ja traciłam zmysły ciągle się modląc, bywało, że mszy świętej nie opuściłam w tygodniu, a mimo to wszystko się waliło, odmówiłam tyle nowenn do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły, a i tak nic lepiej. Zaczynałam popadać znowu w depresję i palić papierosy jak nigdy(choć długi czas palę). Poczułam pragnienie bardzo mocne modlitwy o Jego nawrócenie i pierwsze dni były najgorszymi. Poprosiłam Matkę Bożą o jakiś znak, cała we łzach i otrzymałam telefon z informacją, że ten chłopak spotkał się z inną dziewczyną. Moje serce normalnie się zatrzymało, to też żarty sobie Bóg robi(znów pomyślałam). Było mi okropnie do tego stopnia, że na drugi dzień postanawiałam bez zapowiedzi do Niego pojechać, miałam żal do Boga, ale się uspokoiłam i płakałam w niebo mówiąc „niech się dzieje wola Boża!”. Stało się! W życiu tak szczerze i pięknie nie rozmawiałam z tym mężczyzną. Postanowił, wiele rzeczy mi mówiąc zatrzymać tą znajomość na koleżeństwie, obiecał, że będzie się powoli bardzo starał ogarnąć. Nie wiem sama dlaczego się poczułam ogromnie szczęśliwa! I tak to jest sedno, to ten cud. A wiecie dlaczego? Bo ten chłopak ma się za jednego z jednostki, która dąży do unicestwienia samego siebie, nie żyje normalnie chociaż pracuje bardzo sumiennie, ma pasję i rodzinę ale nie postrzega i nie bierze pod uwagę żadnych uczuć, żadnych, nic, zero. Żyje z dnia na dzień. Pan jednak dał Mu łaskę już przemyśleń o Jego wieloletnim tego typu życiu. To jest niesamowite. Ja nie mam żadnych wątpliwości, że moja nowenna o Jego nawrócenie i zmianie stylu życia zostanie wysłuchana w odpowiednim czasie. Spadło na Niego bardzo dużo nieszczęść w rodzinie teraz, a ja jestem spokojna bo wiem, że to plan Boży choć po ludzku bez sensu. Zatem módlmy się, nie ustawajmy w modlitwie bo Bóg wszystko słyszy, nawet nasze ciche westchnienia! Jestem tym kim jestem przez masę doświadczeń od Pana i uważam oglądając się w tył, że lepszego „wstrząsu” nie mogłam otrzymać! Jeszcze jeżeli chodzi o moje uczucia wobec tego chłopaka to powiem, że kocham jeszcze mocniej i wierzę mocno, że nasza relacja dopiero na swojej ruinie się rozwinie i może to potrwać ale będzie bardzo dobrze i czuje, że blisko. Mimo tego całego dziwnego Jego sposobu myślenia itd czuje, że to jest najbardziej odpowiedni mężczyzna dla mnie. Paradoks? A tam…Bóg nie robi sobie żartów i nie ma przypadków. Głowa do góry w stronę nieba!

Na pewno napiszę tu wspaniałe jeszcze nie jedno świadectwo i znów będę niedowierzać własnemu szczęściu! Kocham Cię Panie za wszystko i przepraszam za bunt!

To tyle, pozdrawiam i jako podsumowanie proszę przeczytać temat świadectwa. Z Bogiem!

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Asia
Asia
01.09.16 17:36

Niesamowite świadectwo, bardzo dzielna z Ciebie kobieta

Izabela
Izabela
01.09.16 21:49
Reply to  Asia

Dziękuję, ale niesamowity to jest Bóg, który dał mi tyle łask by wszystko przetrwać 🙂

Izabela
Izabela
31.08.16 22:22

To świadectwo dawno pisałam, tytuł powinien być „bez cierpienia nie ma Boga” nie wiem co to za pomyłka. A w odpowiedzi na Twój komentarz Matyldo muszę przyznać, że nie było łatwo okropnie mnie to przerażało ale to dalekie uczucia, to było już 4lata temu i byłam momentami bliska zawału jednak udało mi się zaufać Bogu i jestem już dziś uodporniona nieco 🙂 Dla Boga bowiem nie ma rzeczy niemożliwych. A poza tym mój kolega już się poprawił, zmienił styl życia już nieco i chodzi do Kościoła, a to wielki cud! Po swoim doświadczeniu wiem, że Pan działa w odpowiednim czasie… Czytaj więcej »

Matylda
Matylda
31.08.16 22:03

Świetne świadectwo 🙂
Jakim cudem zniosłaś widzenie tej szkarady albo wizje, że na Krzyżu nie ma Pana Jezusa?
Chyba bym zawału dostała…
Z Panem Bogiem.

Martyna
Martyna
31.08.16 21:32

Piękne świadectwo! Pozdrawiam serdecznie. <3

Marcin
Marcin
31.08.16 21:22

Pięknie świadectwo Izabelo. Bardzo przyjemnie się je czytało. Kiedy ty byłaś odwrócona od Boga, Pan Cię nie zostawił, był przy tobie. Dał ci łaske zapragnienia za Nim. Czasami, często nam się wydaje że Bóg nas zostawił, a to jest nieprawda, ponieważ to my się od Niego odsuwany, a nie na odwrót. Ja obecnie modlę się w intencji nawrócenia mojej byłej dziewczyny. Nie obchodzi mnie że zerwała ze mną kontakt. Jeżeli modlimy się za kogoś to jest to wyraz naszej miłości do bliźniego, a Bóg jest Miłością
Z Panem Bogiem

6
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x