Mój tato zachorował na raka 4 lata temu. Guz został usunięty. Po serii naświetleń i chemioterapii ojciec pokonał chorobę. Czuł się dobrze, ale – niestety – rok temu koszmar powrócił.
Kontrolne badania TK wykazały wznowę miejscową nowotworu. Lekarz prowadzący zastanawiał się, czy kolejna operacja ma sens. W końcu wyznaczył termin zabiegu. Trzeba było czekać około miesiąca. Byliśmy przygotowani na najgorsze. Wtedy zaczęłam odmawiać nowennę w intencji uzdrowienia taty. Przyznam, że nie wierzyłam w jej skuteczność. Modlitwa pozwalała mi jednak ukoić chociaż na chwilę nerwy i opanować strach. Tato pomyślnie przeszedł operację, a lekarz powiedział, że nie ma żadnych zmian nowotworowych, a poprzednie wyniki TK wykazały jedynie zrosty po poprzedniej operacji. Dla mnie to cud uczyniony ręką Maryi. Dokończyłam nowennę, a tato żyje i czuje się dobrze do tej pory. A ja rozpoczynam kolejny różaniec pompejański i w związku z tym postanowiłam podzielić się ze wszystkimi moją historią.
Dziękuję za udaną operację Taty i błagam mniej go w opiece
Chwala Panu ! Niech bedzie blogoslawiona Matka Boza za zdrowie taty .