Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Edyta: Źle było na każdym froncie

Witam wszystkich.To moje drugie i jednocześnie trzecie świadectwo. Ostatnią nowennę zakończyłam w styczniu, więc zeszło mi z tym bardzo długo. Jestem za to bardzo zła sama na siebie, gdyż mamy teraz bardzo ważny rok, a ja obiecałam Matce Bożej, że nie rozpocznę kolejnej nowenny dopóki nie napiszę świadectw dotyczących poprzednich.

Rozpoczęłam kolejną w tym tygodniu, ale obiecałam, że do dziś ostatecznie napiszę to co powinnam zrobić już dawno.To prawda, że zły bardzo przeszkadza, przeszkadzał w tym ok. pół roku – Roku Miłosierdzia.

Moją II nowennę odmówiłam w zeszłym roku, w intencji mojej koleżanki, która zupełnie pogubiła się w życiu, podjęła kilka niewłaściwych decyzji, które zniszczyły jej świat. Źle było na każdym froncie: w pracy, w domu, w rodzinie, małżeństwo zawisło na włosku, zdrowie odmówiło posłuszeństwa.Doszło nawet do „depresji”, która zakończyła się kilkoma próbami samobójczymi. Jednym słowem dramat. Prosiłam ją, żeby sięgnęła po ostatnia deskę ratunku, czyli „nowennę pompejańską”. Miała spróbować, obiecywała, ale później twierdziła, że nie da rady. Więc nic jej nie mówiąc zrobiłam to za nią…Później zaś czekałam na telefon od nie, żeby się dowiedzieć co u niej, mając oczywiście nadzieję, że lepiej.Nie pomyliłam się, bo Matka Boża nigdy nie zawodzi.Głos przez telefon był weselszy.Praca, która od kilku lat ją wykańczała fizycznie i psychicznie, w końcu została zmieniona(co prawda nie na długo, ale wierzę, że kolejna znajdzie się równie szybko co poprzednia).Stan zdrowia, który był już fatalny doprowadził do tego, że znalazła się w szpitalu i wtedy musiała już znaleźć czas na wszystkie badania, a do tego ból, strach i cierpienie otworzył jej oczy i uświadomił, że bardzo chce żyć. Z mężem zaczęła rozmawiać, uświadomiła sobie jak on bardzo ją kocha(nie wiem, czy na tyle, żeby wybaczyć prawie roczną zdradę, ale mam nadzieję, że tak, bo ona okropnie tego żałuje i okropnie cierpi jej serce i sumienie). Generalnie sytuacja dramatyczna na każdym kroku i wydawałoby się bez wyjścia zaczęła się poprawiać, wiadomo, że powoli, ale w końcu widać światełko w tunelu…Lekarze początkowo robiąc różne badania straszyli najgorszym, a później okazało się, że nie jest tak źle, że ostateczne wyniki nie wiedzieć czemu przyszły dobre. Ja wiem czyja to zasługa.Cały czas prosiłam ją, żeby wzięła w końcu po kilku latach ciężkiej pracy choćby kilka dni urlopu i żeby wyjechała gdzieś z mężem na zasłużony urlop, gdyż pieniądze choć ważne, nie są najważniejsze. Nigdy nie było jak, nigdy nie było czasu, albo nie potrafili już ze sobą rozmawiać. W tym tygodniu dostałam od nich pocztówkę z pozdrowieniami z Wysp Kanaryjskich 🙂 Powiedziałam przyjaciółce czyja to zasługa, kto zaczyna robić porządek w jej życiu – Matka Boża. Powiedziałam jej, że zrobiłam za nią to o co tyle razy ją prosiłam i udowodniłam jej, że to działa. Matka Boża kocha każdego, choćby nie wiem jak zboczył z drogi zbawienia. Trzeba jej zaufać, przeprosić i prosić o pomoc, choćby w najbardziej beznadziejnej sytuacji, wydawałoby się bez wyjścia. Ona nikogo nie opuści, nikogo nie skreśli, każdemu chce pomóc, trzeba jej zaufać. Asia dziękowała mi bardzo, ale to nie mi powinna dziękować. Mam nadzieję, że teraz będzie mieć już więcej sił na to żeby sama prosić Matkę Bożą o pomoc w rozwiązywaniu codziennych problemów i trosk.

Moje III świadectwo dotyczyło mojej rodziny. Prosiłam Matkę Bożą o umocnienie więzi w moim małżeństwie i rodzinie. Nie było łatwo, zły ciągle przeszkadzał, mąż złościł się, że zamykam się gdzieś codziennie na dłuższy czas, żeby się modlić, narzekał, że nie mam czasu dla niego i córeczki. Było trudno i ciężko, do tego obowiązki i zmęczenie. Zły ciągle przeszkadzał, ale im dłużej odmawiałam litanię tym bardziej mężowi przestawało to przeszkadzać, stawał się milszy, troskliwszy. Może nie wszystko jest tak jakbym chciała, ale może jedna litania na to nie wystarczy, tym bardziej, że po wcześniejszej nie złożyłam świadectwa. Wierzę jednak, że Matka Boża czuwa nad moja rodziną cały czas, to widać. Mam jednak wrażenie, że zbyt mało czasu poświęcamy na modlitwę i podziękowania dla niej. Mam nadzieję, że uda mi się to zmienić, podobnie jak mam wielka nadzieję, że uda mi się dokończyć rozpoczętą IV litanię, choć początki są ciężkie. Intencja jest dla mnie jak również dla całej mojej parafii i całej naszej Ojczyzny bardzo ważna. Mam ogromną nadzieję, że znajdzie to swoje spełnienie, gdyż chodzi o sprawę bardzo ważną i niecierpiącą zwłoki, mianowicie o INTRONIZACJĘ CHRYSTUSA KRÓLA. Dlatego bardzo proszę również wszystkich czytających to świadectwo o modlitwę w tej intencji w tym jakże ważnym ROKU MIŁOSIERDZIA. Jak nie teraz to kiedy?Czas ucieka… Z panem Bogiem

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Janek
Janek
23.05.16 21:31

Ja też się modlę już trzeci rok bez przerwy. Zaczynałem tylko od jednej Nowenny. Przyszedł jej koniec a jakoś nie mogłem przerwać. Więc mówiłem dalej. I chyba będę mówił dalej. Ciekawe że jakoś samo się układa w życiu. Są momenty że nie da się ich inaczej nazwać jak cud. Coraz bardziej rozumiem co jest ważne w życiu. Mniej pokus. Polecam każdemu. Matka Boża wie co jest ważne i dobre dla nas. I jak tu Jej nie kochać. Wpadło mi kilka ciekawych filmików na Youtube. Polecam wywiady z Ojcem Witko m inn. o Błogosławieństwie. Naprawdę to działa! Błogosławię Wszystkich

Paweł Gereard
Paweł Gereard
23.05.16 19:56

Żeby dokończyć – potrzeba sobie powiedzieć, że już do końca życia starać się będziesz tak modlić, mi pomogło. I dzięki Bogu od 5 grudnia, 1 dzień przerwy i pół :(.

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x