Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Wiola: modlitwa za złamane serce, pogrzebane nadzieje i utraconą miłość

Witam Cię Maryjo i Uwielbiam Cię w moim sercu i w sercach wszystkich którzy odmawiają Tą Nowennę.

Ciężko mi pisać to świadectwo, ale kolejne które będę pisać będzie jeszcze cięższe…..

Jestem kobietą około 50 – siątki, która nie jedno przeszła w życiu jak większość ludzi w tym wieku. Nigdy jednak nie miałam żalu za swoje życie do Pana Boga i zawsze uciekałam się z prośbą o pomoc do Matki Najświętszej. Moja mama była Jej wierną i oddaną Wyznawczynią i to dla mnie był argument nie do odparcia.

Sama wychowałam troje dzieci, poświęciłam się człowiekowi, który próbował odebrać sobie życie gdy go odrzuciłam – po 15 latach małżeństwa odeszłam, ale tylko dlatego że zagrażał już nie tylko mi ale dzieciom (i na „polecenie” lekarzy – bardzo ważny powód). Dzisiaj mam z ojcem dzieci dobry kontakt a i dzieci już się go nie boją, a nawet chętnie go odwiedzają, a nawet można powiedzieć, że teraz gdy odrosły po latach mogą liczyć na jego pomoc.

Mój związek jest nie ważny ……4 lata temu, gdy w domu zostało ostatnie dziecko (już prawie dorosłe), starsze dzieci namówiły mnie na danie sobie kolejnej szansy w życiu. Powiem, że nie wiedziałam co to znaczy miłość, ja kobieta po 40 – ce nie zaznałam miłości męża, bo go nigdy nie miałam. Odejście dzieci z domu przeżyłam bardzo i pomyślałam czemu nie….jestem zaradna, nie mam problemów finansowych, jestem spokojna i bardzo rodzinna, mam poważanie, cenię ludzi i im pomagam….i wówczas poprosiłam Pana Boga, żeby mi dał szansę, a nawet spytałam czy ją mogę mieć?????

Na mojej drodze stanął wspaniały – jak mi się wydawało człowiek, czuły, kochający i opiekuńczy….z jednym mankamentem – bez grosza przy duszy. Ale to nie był żaden problem, nie dla mnie. Przecież pieniądze to nie wszystko. Bardzo szybko wzięliśmy ślub (cywilny – on był po rozwodzie), bo przecież na kocią łapę nie mogłam żyć. Mój mąż – bo tak czułam, to był mój mąż, bardzo szybko stwierdził że jestem od utrzymywania go…to co robiłam żeby czuł się dobrze, żeby zasłużyć na jego miłość ….wiedzą tylko kobiety, które coś takiego przeszły….w końcu zaczęłam widzieć co się dzieje, płacz, nerwy, frustracja nasilały się, zaczęłam się czuć nie jak żona ale jak jego matka….w końcu wręcz zażądałam żeby się wziął do pracy….a on spakował się i wyjechał…bo „już się tu nie widział”….zdębiałam….małżeństwo Święta rzecz, zawsze tak myślałam – nawet wówczas gdy byłam w swoim pierwszym związku…

Stoczyłam wówczas kłótnię z Panem Bogiem, dlaczego na mojej drodze stawia mi takich ludzi???? przecież ja nie potrzebuję ludzi przebojowych, bogatych, zaradnych proszę tylko o kogoś normalnego – zdrowego psychicznie i nie szukającego sponsora. Rozpacz, ból trwały ale z modlitwą i ukorzeniem się przed Bogiem – w tym czasie mój „mąż” który odszedł dzwonił że wraca, albo za chwilę że nie wraca, że jeżeli chcę to muszę mu wysłać pieniądze…byłam już u kresu wytrzymałości. Czasami dzwonił i płakał że nie może beze mnie żyć, a potem znowu że mu zniszczyłam życie, bo kocha mnie ale nie może ze mną żyć…..to było nie do wytrzymania. Ktoś mi poradził nie odbieraj tel. może porozmawiaj z kimś normalnym ….i spróbowałam porozmawiać z kimś normalnym….kimś kto w tamtym czasie mógł być jedyną osobą, z którą odważyłabym się rozmawiać…..tym kimś był człowiek – bez skazy, wdowiec, udręczony przez życie chorobami, śmiercią i poświęceniem, a co więcej niezwykle pokorny. Takich ludzi się nie spotyka. Nasza znajomość to rozmowy tel. Dzięki niemu udało mi się wyrwać z rozpaczy i szaleństwa, które fundował mi mąż. Był jednak jeden wielki problem, którego nie wiem dlaczego nie zauważyłam…może dlatego że nigdy nie znałam tego grzechu, nie miałam pojęcia nawet o nim…ten ktoś grzeszył słuchając mnie przez tel. ….z czasem zaczęło mi to bardzo przeszkadzać i prosiłam żeby przestał….udało mi się go namówić na Spowiedź, Komunię….ale z różnym skutkiem….ja zaczynałam widzieć, że to znowu kolejny mój dramat…

Nie wiedziałam jednak, że najgorsze dopiero nastąpi…w końcu poznałam mojego rozmówcę…i tak jak mówił był to człowiek niezwykle pokorny, spokojny – chociaż nazbyt wycofany w życiu, bezradny ale kochający swoje córki (dorosłe) i kochany przez nie ogromna miłością, na dodatek szanowany w pracy i rodzinie. U mnie było podobnie, więc ….zakochaliśmy się, albo tak mi się wydawało. Pytałam księdza i co teraz????

A ksiądz, no cóż On jest wolny, ty jesteś wolna, uwierz w końcu że Bóg Jest Miłosierny i Cię Kocha…..zasługujesz …..

Ale mój ksiądz nie wiedział wszystkiego, mój kochany nie wierzył w Boga, chodził do Kościoła ale coś się wydarzyło w jego życiu, że stracił wiarę……gdy wyjechał (mieszka daleko), nagle nasze rozmowy stały się dziwne, zawsze gdy mu wspominałam że się modlę on nagle zaczął wpadać w dziwne stany, krzyczał że się mnie boi…nic z tego nie rozumiałam, potem dołączyły się jeszcze gorsze zarzuty pod moim adresem w ogóle nie związane ze mną. Jednak z uwagi na jego trudną sytuację życiową, rodzinną i finansową a nawet zdrowotną nie brałam tego na poważnie. W końcu w jedną niedzielę, on się zapytał …Wiolu czy ty się modlisz za nas…proszę módl się bo mnie Bóg nie wysłucha ….i odmawiałam różaniec prosząc Matkę Bożą aby się tym zajęła…..stał się c u d…mój dany mi przez Boga, ten prawdziwy – gdy usłyszał że się modlę na różańcu – wpadł w szał, zwyzywał mnie, pierwszy raz i powiedział ze kończy ze mną……….i usuwa mnie ze swojego życia……………………….

Co mam powiedzieć???? nie rozumiem….. jak teraz żyć…..ksiądz powiedział że Bóg dał i Bóg wziął, że Matka Boża ma mnie w swej opiece…..a ja ????

A ja pomyślał, że pewno jestem nic nie wartym człowiekiem, że coś jest nie tak…..jeden chory psychicznie, który o mało mnie i dzieci nie pozabijał, drugi wykorzystał mnie finansowo (zostawił mi makabryczne długi) a teraz spotkało mnie to co najgorsze, coś co sprawiło że wiem jak się czuła Maria Magdalena.

Nie mam wiary, odebrał mi nadzieję i nie ma miłości……mam prawie 50 lat…..nie zasłużyłam na miłość ?????

Dowiedziałam się o Nowennie, ale nie chciałam prosić o powrót tego człowieka – w moim mniemaniu – danego mi od Boga, więc modliłam się za syna, ale ból nie dawał mi możliwości normalnego funkcjonowania, w końcu rozchorowałam się….i ostatkiem sił zaczęłam odmawiać Nowennę za spokój serca, za utracona wiarę i nadzieję…..Nowennę ukończyłam 14 lutego, dzisiaj jestem spokojna, już nie tracę przytomności, odzyskałam wiarę i co najważniejsze nadzieję, już na nowo słyszę Jezusa, który mówi mi …Jezu Ufam Tobie….mam siły aby wstać i funkcjonować, mam przyjaciół którzy mnie wspierają, spowiedników, którzy podtrzymują mnie na duchu i moich cudownych teściów, którzy modlą się za moje szczęście. Matko Boża dziękuję Ci, że Jesteś i bardzo Cię przepraszam.

Gdy straciłam kontakt z tym człowiekiem, poczułam straszny żal do Matki Bożej, że mi odebrała tak cudownego człowieka….nie rozumiałam i nadal tego nie rozumiem, co się stało….ale żyję, zaczynam żyć, bo depresja była nie tyle duża, co bardzo poważna…ledwo uszłam z życiem. To cud, że z takiego stanu wyszłam bez leków i wsparcia psychiatry, a nawet szpitala psychiatrycznego. Oczywiście Nowennę wspierałam innymi modlitwami, ale Matka Boża wybroniła mnie….wszyscy którzy jesteście udręczeni musicie szukać pomocy też u innych…np. Odnowa w Duchu Św., czy wspólnotach…ja jestem w Galilei….bo sami nie dacie rady.

To moja druga Nowenna, drugie świadectwo, trzecią Nowennę kończę w przyszłym tygodniu….moje udręczenie trwa….ale z tym da się żyć na Chwałę Bożą, jeżeli tylko to ma dać Komuś pomoc niech tak będzie, Matka jest ze mną.

Powinnam zapomnieć tego człowieka, ale nie mogę….i to jest udręczenie….

Kochani wierzcie, ufajcie i módlmy się wzajemnie za siebie. Proszę tylko aby nie gnębić i dobijać złośliwymi komentarzami, które potrafią zabić wiarę, a dla ludzi z depresją są jak przysłowiowe gwoździe do trumny. Jeżeli ktoś chce napisać taki komentarz niech sobie daruje – za wszystko co by kogokolwiek obraziło, zniechęciło, czy wręcz zgorszyło PRZEPRASZAM. A Ciebie Matko Najświętsza PRZEPRASZAM Najbardziej – Wybacz mi.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
14 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Agata
Agata
12.11.17 17:50

WIOLU, JESTEŚ WSPANIAŁĄ KOBIETĄ!
Uwierz w to!
Pomodlę się za Ciebie!

Justyna
Justyna
09.03.16 11:26

” Gdy Bóg chce mieć jakąś duszę całkowicie dla siebie, najprzód ją miażdży, tak mniej więcej, jak jabłka w prasie przy wyciskaniu soku. Czyni tak, by zmiażdżyć jej namiętności, chęć szukania siebie, słowem – wszystkie jej braki.
Następnie zmiażdżoną w ten sposób duszę kształtuje według własnego upodobania, a widząc jej wierność, doprowadza ją w krótkim czasie do całkowitego przekształcenia. Dopiero wtedy Jezus obsypuje ją specjalnymi łaskami i zanurza w swojej miłości.” – fragment „Rękopisu z czyśćca” Siostry Marii od Krzyża.
P.S.
Wiolu, jesteś wspaniałą kobietą, piękną, mądrą, silną!

Maciej
Maciej
09.03.16 09:37

Wiola! Pamiętaj jedno: BÓG CIĘ KOCHA!!! Cokolwiek jeszcze się w Twoim życiu przytrafi niech Cię nie złamie. BÓG CIĘ KOCHA!!!

Magdalena Anna
Magdalena Anna
09.03.16 09:07

Wiolu, ja też miałam podobną sytuację. Z tym, że byłam młoda, nie miałam dzieci, nie byłam wcześniej mężatką. Bardzo chciałam założyć rodzinę. Myślałam, że ten mężczyzna jest zesłany od Boga, wydawał się dobry, czuły, wspierający. Potem wszystko okazało się dramatem. Nie mam z nim ślubu, ale mam z nim dziecko i dlatego nie mogę się od tego mężczyzny uwolnić. Sama nie radzę sobie z małym dzieckiem, bo dramatycznie pogorszyło mi się zdrowie przez to jak się nade mną znęcał. Wsparcia w rodzinie też nie mam – wręcz przeciwnie, czasem nie wytrzymuję już tych ciosów od własnej rodziny. Brakuje mi sił,… Czytaj więcej »

Teresa.A
Teresa.A
09.03.16 05:37

Wiola jesteś przebojowa kobieta ….u Ciebie nie ma żadnego problemu , ze wszystkim sobie poradzisz . Myślę że co najlepsze to dopiero przed Tobą. Powodzenia

lucyna
lucyna
09.03.16 02:34

Pani Wiolu, ja znajduję się po drugiej stronie barykady.Choruję na depresję,mąż się ze mną rozwiódł.Będzie się starać o uniewaznienie małżeństwa. Tak już jest,że niektórzy nie mają szczęścia w miłości,ot taki krzyż.Pani jest zdrowa,normalna i nie może sobie ułożyć życia.Mnie też się nie udało bo jestem chora psychicznie.Zastanawiam się po co w ogóle doszło do ślubu.Depresja się nasiliła i rozpadło się małżenstwo a gdyby tylko Pan Bóg chciał to mógłby mnie uleczyć i małżeństwo by trwało.Modliłam się Nowenną o uleczenie z depresji.Bez skutku. Pozostaje mi się tylko pogodzić z tym krzyżem i tym ,że zawsze będę sama. Pozdrawiam i życzę wszystkiego… Czytaj więcej »

mena
mena
09.03.16 07:25
Reply to  lucyna

nie poprzestawaj na jednej nowennie ja dopiero otrzymałam łaskę po 4 a z świadectw , które tu czytam wynika, że trzeba prosić, aż się otrzyma to o co się prosi lub przyznanie do momentu aż poczujesz, że Twoje życie jest piękne.
Pozdrawiam

mena
mena
09.03.16 07:27
Reply to  mena

przynajmniej

Katarzyna
Katarzyna
08.03.16 23:02

Pani Wiolu, jest Pani mądrą i dzielną Kobietą.Doświadczenia mam podobne,lecz nauczyłam się odcinać bardzo szybko od facetów pokroju,który Pani opisała.A wygodnych czubków jest wielu.O niektórych trudno zapomnieć,bo emocje pozostają na długo.A że można się pomylić wobec kogoś,to jest ludzkie.Szkoda,że okupione jest to smutkiem i cierpieniem. Wierzę,że Maryja zaopiekuje się Pani sercem i myślami,aby w pełni je uciszyć.Proszę nie zwątpić we wszystkich ludzi,ale trzeba uważać na manipulantów i tych,którzy ze złymi intencjami,chcą zburzyć życie takich Kobiet jak Pani. Nie jesteśmy zupą do próbowania,ale Kobietami,które mając godność i zaradność,dumnie możemy iść przez życie,a z pomocą bożą,wszystko co dobre nadejdzie:) Dzieci mogą być… Czytaj więcej »

Agucha
Agucha
08.03.16 22:31

Pani Wiolu, proszę wybaczyć, że o tak przyziemnej sprawie napisze, ale proszę pomyśleć o sensownym uregulowaniu spraw finansowych z mężczyzną z którym zawarła Pani małżeństwo cywilne – proszę pomyśleć o rozdzielczości lub zakończeniu tego małżeństwa – ten człowiek wciąż może Panią zadłużać. Można notarialnie, można przez sąd wnieść o rozdzielność (UWAGA! nawet z możliwością ustanowienia rozdzielczości majątkowej z data wsteczną) !

Drugą rzecz – proszę pamiętać, że każdy ma wolną wole – Pani również i Pan Bóg nie zmusi nikogo do niczego. A w dzisiejszych czasach niestety dobrego mężczyzny to ze świecą szukać 🙂

Wszystkiego dobrego!

Wiola
Wiola
08.03.16 23:03
Reply to  Agucha

Dziękuję bardzo za wszystkie dobre słowa. Jestem po rozwodzie, od tego człowieka nic nie chcę, dam sobie rady – uważam że skoro Bóg mi go zesłał i dał mi środki żebym go wyciągnęła z jego ogromnych długów i upodlenia w jakim się znalazł, to teraz pomoże mi uporać się z moimi długami. To było bardzo ciężkie przeżycie zostać z takimi długami…dlatego uwierzyłam temu komuś, że jest od Boga…..że człowiek nie może dostać w tak krótkim czasie tak potężny cios….ale to nie był ktoś od Boga, to był zły, czyste zło….które w swej naiwności, w swym bólu wzięłam za dar Boży.… Czytaj więcej »

łukasz84
łukasz84
09.03.16 17:33
Reply to  Wiola

czemu pani pisze że Bóg go pani zesłał ? Przecież on miał już żonę zanim panią poznał. Bóg mówi sto razy „nie będziesz brał czyjejś żony/męża” a pani dalej brnie „Bóg mi go zesłał”. Proszę się spytać dziś Boga „czy mi ich zesłałeś” – On odpowie tak że pani zrozumie.

Agnieszka
Agnieszka
08.03.16 22:28

Piekne świadectwo dziękuje bądź dzielna Bóg kocha Cię

Kasia
Kasia
08.03.16 22:22

Jak tu Cię krytykować, za co? Dziewczyno jesteś bardzo dzielna i silna!!!! Tak trzymaj. Dziękuj Bogu za zdrowie i dzieci. To jest Twój największy skarb. Jesteś wolna, samodzielna, zaradna. Wiesz ilu ludzi chciałoby być na Twoim miejscu? Nie przestawaj dziękować Bogu za te dary!!!

14
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x