Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

luiza: Nieoczekiwane uzdrowienie z raka

Moja historia z nowenna pompejańska zaczęła się dość zwyczajnie.Moje wołanie o pomoc, gdy już nikt nie może nic zrobić. Diagnoza taty nieoperracyjny guz trzustki. Rak złośliwy – stadium IV. Kilka miesięcy życia. Zaczyna się koszmar…Godziny spędzone w sieci, telefony do szpitali do lekarzy, konsultacje, kłótnie w rodzinie, co jest najlepsze…Podejmowanie trudnych decyzji – chemioterapia. Płacz, ból, strach. Znalazłam informacje, że ta nowenna czyni cuda. Zaczęłam odmawiać codziennie w pracy po dwie i w domu.Wyniki coraz gorsze. Skończyłam włącznie z częścią błagalna, zaczęłam od nowa. W bólu i płaczu, krzyczałam, by to piekło się wreszcie skończyło, by tato był już zdrów.

I stało się… tato odszedł od nas. Nie po roku, nie po pół, jak przypuszczałam, tylko po zaledwie po 2 miesiącach, w dniu Matki Bożej Gromnicznej. Po prostu zasnął i się nie obudził.Niespodziewanie. W tym dniu zaczynałam właśnie część dziękczynną w mojej nowennie. Byłam wściekła, rozczarowana i zadawałam sobie pytanie czy to ma sens.Tak mocno wierzyłam w cud uzdrowienia. Obraziłam się .. przestałam odmawiać różaniec. Po około tygodniu, kiedy emocje już opadły i ogromny żal zrozumiałam, że taka właśnie była wola Boża i Przenajświętsza Panna przyszła po tatę w tym dniu, by zaprowadzić go do nieba. Uzdrowiła… Nie cierpiał .. nie męczył się i jest mu już lepiej.Modlitwy zostały wysłuchane. Nie w ten sposób jak tego oczekiwałam, ale to BÓG wie co jest da nas najlepsze i jego wola jest najważniejsza. Modlę się dalej o niebo dla taty , moje wyrzuty sumienia, ze zrobiłam za mało ustąpiły. Zachęcam wszystkich trwajcie w modlitwie i nie poddawajcie się. Maryja jest z nami i przytuli do serca każdego z nas, pocieszy. Jedno wiem na pewno – to przykre doświadczanie przybliżyło mnie do Boga i pogłebiło moją wiarę i tego wam życzę z całego serca.

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Olga
Olga
19.12.16 22:17

Droga Luizo. Moja mama rowniez zmarla na raka trzustki, chorowala 10 miesiecy, ta choroba bardziej mnie przyblizyla do Boga wiele nauczyla w zyciu. W trakcie choroby odmawialam nowenne wiele sie modlilam… Czulam na kazdym kroku jak Matka Boska nam pomaga, przez cala chorobe mama mogla liczyc tylko na mnie wszystko wzielam na siebie gdyz tata byl alkoholikiem, tylko ja jezdzilam z nia po lekarzach szpitalach w koncu hospicjum… Wiele przezylam mam 29lat, w trakcie jej choroby zaszlam w ciaze i do konca 8 miesiaca ciagle tylko ja ja wozilam i ratowalam nie wiem skad mialam na to sily…wiem ze to… Czytaj więcej »

Ela
Ela
15.03.16 09:23

Witam, po stracie taty nastapil u ciebie bunt, zlosc I zal. Jednak musi czas minac aby to opadlo. Rozumiem ciebie bo moja mama równiez zmarla na raka, a ja bylam w ciazy blizniaczej. Dziwne uczucie, masz nowe zycie w srodku twego ciala a tuz obok umiera najblizsza ci osoba. Mama dala mi przeogromna lekcje zycia i pokory poniewaz pomimo bólu i cierpienie nie okazywala tego, chronila mnie i moje nienarodzone dzieci. To jest wlasnie milosc Matki.

marzena
marzena
14.03.16 22:07

Wzruszyło mnie Twoje świadectwo i Twoja siła.

Ania
Ania
14.03.16 21:55

Wszystko fajnie tylko co kiedy wszyscy by tak byli uzdrawiani. Podziwiam Twoje podejście. Bardzo współczuje utraty taty, nie chcę mysleć co by się ze mną stało gdybym straciła tatę, jest całym moim życiem. Mam tylko jego.

4
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x