Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Roman: Poczułem w sercu, że Świętych Obcowanie to nie bajka

Moją kolejną nowennę Pompejańską rozpocząłem trochę” z przypadku”. Otóż 31 października 2015r. szperałem w internecie gdy nagle trafiłem na propozycję odmawiania nowenny jako przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia. Trochę nieopatrznie kliknąłem w potwierdzenie przyłączenia się do nowenny i potem było nieswojo się wycofać. Tak więc od 1 listopada 2015r rozpocząłem nowennę w intencji- by tegoroczne święta były takie jak chce Bóg, by wypełniła się we wszystkim Jego Wola. nie przypuszczałem wtedy do czego przygotuje mnie i moją rodzinę ta nowenna. Dzień za dniem mijał i nie działo się nic.

15 listopada miałem kryzys-totalne zrezygnowanie i prawie podjęta decyzja- rezygnuję z nowenny. Wytrwałem dzięki Słowu jakie przeczytałem w Liturgii Godzin w brewiarzu przeznaczone na ten dzień w modlitwie popołudniowej. Nowennę zakończyłem 24 grudnia 2015r. to była niezwykła Wigilia. Cały dzień chciało mi się płakać. Łzy same cisnęły mi się do oczu. Kompletnie nie wiedziałem dlaczego poza przeczuciem że idą zmiany i, że będą to zmiany bolesne. Tego dnia musieliśmy podjąć decyzję do kogo jedziemy na wieczerzę. Zdecydowaliśmy, że pojedziemy do rodziny która jest najbliżej a to ze względu na małe dzieci i uciążliwość podróży. Mimo tego, że byliśmy w gronie najbliższych ten wieczór nie miał praktycznie żadnego klimatu świątecznego. Wróciliśmy do domu po 21 dzieci poszły spać a ja z myślą o pasterce zasnąłem przy choince. Ocknąłem się 10 minut po północy-po raz pierwszy w życiu zdarzyło mi się zaspać na Pasterkę. Popędziłem do kościoła. Wszedłem i usłyszałem słowa homilii, które mnie przeszyły- ” Weź ten Krzyż” akurat to wtedy wypowiedział Kapłan głoszący homilię..25 grudnia poszliśmy z dziećmi na Mszę po czym wybraliśmy się w drogę do naszych rodziców oraz sędziwej Babci Marianny. Jechaliśmy z radością, że po raz kolejny będziemy mogli połamać się opłatkiem a nasze dzieci po raz kolejny spędzą czas z Prababcią. Gdzieś w połowie drogi dostałem smsa od Mamy, że do Babci wzywają pogotowie bo zasłabła. Dojechaliśmy do domu gdy karetka już była. Lekarz zdecydował, że zabiera Babcię do szpitala. Kiedy patrzyłem na oddalającą się powoli i znikającą za zakrętem karetkę przemknęła mi przez głowę myśl, że oto Babcia odjeżdża na zawsze. Gdy karetka odjechała mimo totalnego braku nastroju przeczytaliśmy Ewangelię i przełamali opłatkiem…ukrywając łzy. Nie było tego dnia wspólnego stołu, śpiewu kolęd a choinka nie świeciła swoim blaskiem. Wieczorem pojechaliśmy do szpitala. diagnoza nas powaliła-ostre zapalanie trzustki. Babcię przewieziono do Szpitala w Lublinie. Wydawało się przez kolejne dni, że wszystko idzie ku dobremu. Nawet lekarze mówili o wypisie do domu po nowym roku. niestety dołączyło się ostre szpitalne zapalanie płuc. Począwszy od 25 grudnia do 3 stycznia każdego wieczoru jeździłem do Babci do szpitala by zobaczyć jak się czuje i spędzić z Nią trochę czasu. Były wspólne rozmowy i modlitwa. Choć czasami trudno było zrozumieć co Babcia mówi paradoksalnie kiedy udzielała mi życiowych wskazówek mówiła bardzo wyraźnie. Zawsze gdy odchodziłem czyniłem Jej znak Krzyża na czole a Ona żegnała mnie mówiąc ” Z Bogiem” 1 i 3 stycznia 2016r przyjęła Komunię Św. 4 stycznia wykonane badania wskazywała na poprawę stanu zdrowia. Jak co dzień wieczorem miałem zamiar pojechać do szpitala. O 18.00 poszedłem na Mszę Św wotywną o Duchu Świętym. Po Komuni Św. przeżyłem coś niezwykłego- wiedziałem, że klęczę ale tak jakby przy szpitalnym łóżku Babci, trzymam Ją za rękę a Ona umiera…Ocknąłem się gdy Ksiądz rozpoczynał modlitwę ” po Komuni Świętej”. Czułem się dziwnie tak jakby czas nagle przyśpieszył. Z duchowej apteczki stojącej w naszym kościele ” przypadkowo” wyciągnąłem karteczkę ze słowami” Jak Mnie umiłował Ojciec tak i Ja Was umiłowałem. Wytrwajcie w Miłości Mojej”. Przeszedł mnie dreszcz po plecach. Wyszedłem z kościoła. Na telefonie widniały trzy połączenie ze szpitala. Oddzwoniłem…Pani Ordynator powiedziała, że kilkanaście minut temu Babcia zmarła….Cichutko… spokojnie jak dziecko we śnie…Lotem błyskawicy popędziłem do szpitala. Zdążyłem zanim ciało Babci zostało zabrane do kostnicy. Zdążyłem się pożegnać-wiem, że na mnie czekała, wiem, że Bóg dał mi niezwykłą łaskę towarzyszenia Babci w chwili śmierci poprzez uczestnictwo we Mszy Świętej ofiarowanej również za Nią. To jednak nie koniec …Na Mszy św. pogrzebowej Słowo Bożę mówiło o Miłości- jakby Bóg a z Nim Babcia wskazywała dalszą drogę jaką jako rodzina mamy iść. było mi trudno ale czułem w sercu wielką wdzięczność wobec Boga i wyrywało mi się z piersi-CHWAŁA CI PANIE! Bóg nie przestał odpowiadać na ofiarowaną przed świętami nowennę. Dość powiedzieć, że w pierwszy miesiąc po śmierci na Mszy Św za duszę Babci w mojej rodzinnej parafii rozpoczęły się Misję Św. Składająca świadectwo świecka osoba opowiedziała historię odchodzenia swojej mamy-tak jakby czytała scenariusz odchodzenia naszej Babci. Finałem historii był sen w którym zmarła Mama tej Pani jest już w niebie i zbiera cudownie pachnące kwiaty- młoda piękna jak za czasów faktycznej młodości. Po tej liturgii wróciłem do domu. W pokoju w którym zwykle przebywała Babcia zobaczyłem na ścianie obraz-bardzo stary obraz ślubny Babci i Dziadka…Wierzcie mi-poczułem w sercu, że Świętych Obcowanie to nie bajka i że Babcia i Dziadek już razem złączeni Miłością u Boga czuwają nad Nami. Odejście Babci boli…ale w sercu jest też wiara, że Bóg tak chciał i przygotował nas na to przez nowennę pompejańską. Wszystkich czytających to świadectwo proszę o modlitwę za Śp. Mariannę i za nas abyśmy pozostali otwarci na Bożą Wolę.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
13 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Mikołaj
Mikołaj
09.09.18 00:15

Pan jest wielki, czyni wielkie cuda!

barbara
barbara
10.02.16 16:47

Wspaniale swiadectwo az dech zapiera , pomodle sie za babcie i za Was. niech Wsa Bog Blogoslawi. Pozdrawiam

Roman
Roman
01.03.16 11:16
Reply to  barbara

Dziękuję wszystkim i pamiętam o Was w modlitwie. niech Bóg błogosławi.

Kaja
Kaja
10.02.16 00:23

Wspaniałe świadectwo!

Kamila
Kamila
09.02.16 23:45

Wspaniałe świadectwo! !!!! Chwała Panu bo jest wielki!!!

aaaa
aaaa
09.02.16 22:55
Marta
Marta
09.02.16 16:38

Dziękuję Ci za Twoje świadectwo 🙂 pokój jej duszy +

Kama
Kama
09.02.16 14:29

Coś podobnego przeżyłam tuż po śmierci mojej babci. Naprawdę to niesamowite, kiedy nagle oblewa cię poczucie, wręcz przeświadczenie, że osoba, która od nas odeszła, jest spokojna, szczęśliwa… Bóg jest wielki w swej mądrości i miłości.

Hubert z Borow
Hubert z Borow
09.02.16 14:14
Wiesia
Wiesia
09.02.16 13:46

Ja też się pomodlę. Nie wszystkie świadectwa czytam do końca. Od tego nie mogłam się oderwać. Chwała Panu

asia
asia
09.02.16 13:40

Wielki szacunek dla ciebie

Maria
Maria
09.02.16 13:22

Piękne świadectwo. Romanie, jesteś wspaniałym człowiekiem. Pomodliłam się za Twoją babcię.

Maria W
Maria W
09.02.16 11:07

pieknie

13
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x